Reklama

PRZEMYSŁ KOSMICZNY

BAE Systems zamierza budować samoloty „kosmiczne”

  • Fot. BAE Systems
    Fot. BAE Systems
  • Anna Streżyńska odwołanie prezesa COI tłumaczy m.in. brakiem gwarancji zakończenia rozpoczętych tam projektów. (fot. Ministerstwo Cyfryzacji).
    Anna Streżyńska odwołanie prezesa COI tłumaczy m.in. brakiem gwarancji zakończenia rozpoczętych tam projektów. (fot. Ministerstwo Cyfryzacji).

Koncern BAE Systems chce się włączyć do prac prowadzonych przez brytyjską firmę Reaction Engines nad silnikiem lotniczym nowej generacji, łączącym technologie wykorzystywane w silnikach rakietowych i odrzutowych. Nowy napęd może zrewolucjonizować transport lotniczy, pozwalając statkom powietrznym na wykonywanie lotów zarówno w atmosferze, jak i w przestrzeni kosmicznej.

Projekt utworzenia konsorcjum zadaniowego muszą jeszcze zatwierdzić udziałowcy firmy Reaction Engines. Jest to jednak bardzo prawdopodobne, ponieważ współpraca z BAE Systems może przyśpieszyć program SABRE (Synergetic Air-Breathing Rocket Engine). W ten sposób już niedługo może pojawić się silnik rakietowy o tzw. zespolonym cyklu pracy. Ma on mieć m.in. możliwość korzystania z powietrza atmosferycznego, co pozwoli zmniejszyć masę samolotu „kosmicznego” o zbiorniki z tlenem – wykorzystywane przez klasyczne silniki rakietowe (SABRE ma z założenie mieścić się w standardowej gondoli silnikowej).

Jednym z najbardziej rewolucyjnych rozwiązań w silniku SABRE są opracowane przez firmę Reaction Engines ultralekkie wymienniki ciepła, które pozwalają na: „schłodzenie strumienia powietrza o bardzo wysokiej temperaturze, wynoszącej ponad 1000°C, do minus 150°C w niespełna 1/100 sekundy, jednocześnie zapobiegając tworzeniu się lodu w ujemnych temperaturach”.

Fot. BAE Systems

Podstawową cechą nowego napędu być zdolność do napędzania samolotów zarówno podczas postoju na lotnisku, jak i w czasie lotu: w atmosferze (z prędkością pięciokrotnie przekraczającą prędkość dźwięku) i w przestrzeni kosmicznej po przejściu do tzw. trybu rakietowego (z prędkością dwudziestokrotnie przekraczającą prędkość dźwięku, a więc taką samą, jaką mają inne obiekty orbitalne). Silnik SABRE może więc zrewolucjonizować loty hipersoniczne i obniżyć koszt dostępu do przestrzeni kosmicznej.

Fot. BAE Systems

Zgodnie z informacją przekazaną oficjalnie przez obie firmy: „Technologia Reaction Engines przeszła gruntowne niezależne oceny techniczne, które potwierdziły zdolność jej potencjalnego zastosowania w samolotach”. Swoją pozytywną ocenę projektu wydali m.in. eksperci z Europejskiej Agencji Kosmicznej i Laboratorium Badawczego Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych (audyt wykonano na zlecenie brytyjskiego rządu).

Współpraca ma przynieść konkretne korzyści obu stronom. Zgodnie z umową koncern BAE Systems ma bowiem zainwestować w program SABRE 20,6 miliona funtów oraz nawiązać współpracę partnerską, przekazując swoje doświadczenie w zarządzaniu projektami oraz w realizowaniu prac związanych z technologiami lotniczymi i kosmicznymi. Dodatkowym wkładem będzie dostęp firmy Reaction Engines do zasobów przemysłowych, technicznych i kapitałowych koncernu, co pozwoli na zbudowanie naziemnego modelu silnika. Dopiero to pozwoli na sprawdzenie słuszności założeń technicznych i koncepcyjnych.

Fot. BAE Systems

W zamian za to koncern BAE Systems ma otrzymać 20 procent kapitału akcyjnego firmy Reaction Engines, ma się stać preferowanym dostawcą firmy oraz mieć reprezentanta w jej radzie nadzorczej. Dodatkowym bonusem dla obu firm może być dotacja rządu Wielkiej Brytanii w wysokości 60 milionów funtów, której przyznanie jest teraz bardziej prawdopodobne. Ma ona pozwolić, razem z wkładem BAE Systems, na: „opracowanie demonstratora do prób naziemnych oraz zbadania możliwości jego zastosowania w samolotach zdolnych do lotów w Kosmosie”.

Fot. BAE Systems

W ten sposób istniejąca od 1989 r. firma Reaction Engines ma większą szansę na zakończenie fazy badawczej i przejście do fazy rozwoju i prób już gotowego silnika. A to, według obecnych prognoz, pozwoli na zwiększenie zespołu badawczego o kolejnych wykwalifikowanych inżynierów.

Reklama

Komentarze

    Reklama