BEZPIECZEŃSTWO
Manewr unikowy ISS. Ryzyko zderzenia z "nieznanym kosmicznym odpadem"
Ze względu na ryzyko kolizyjne z nieokreślonym bliżej sztucznym obiektem, Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) wykonała pomyślnie w nocy z wtorku na środę manewr unikowy umożliwiający oddalenie zagrożenia. O podjęciu takiego kroku powiadomił za pośrednictwem mediów społecznościowych szef NASA, Jim Bridenstine.
Wyjątkowy manewr masywnej stacji kosmicznej przeprowadzono w celu uniknięcia zderzenia z nieokreślonym bliżej fragmentem rakiety nośnej lub nieczynnego już satelity - poinformował na jednym z serwisów społecznościowych administrator agencji kosmicznej NASA, James Bridenstine. W czasie bliskiego przelotu niezidentyfikowanych jeszcze szczątków, załoga ISS - w której skład wchodzi dwóch Rosjan Anatolij Iwaniszyn i Iwan Wagner oraz Amerykanin Chris Cassidy - schroniła się na pokładzie statku "Sojuz" przycumowanego do stacji. Sam manewr wykonano z użyciem silników rosyjskiego statku zaopatrzeniowego Progress.
Po zakończeniu trwającego 150 sekund manewru załoga wróciła do swoich normalnych zajęć. „W żadnym momencie załodze nie groziło żadne niebezpieczeństwo” - napisała NASA na swoim blogu.
Niebezpieczne fragmenty przeleciały w odległości ok. 1,9 km od ISS. Wcześniej informowano, że ISS znalazła się w tzw. strefie czerwonej czyli w obszarze wysokiego prawdopodobieństwa zderzenia.
Stacja w przeszłości dokonywała już wielokrotnie podobnych manewrów, aby uniknąć poważnego uszkodzenia w rezultacie bezpośredniego spotkania z orbitalnym złomem. Jeden z większych takich przypadków miał miejsce m.in. w 2015 roku, gdy stacja dostosowała swoją orbitę, aby uniknąć segmentu rakiety Minotaur, który trafił tam dwa lata wcześniej. W tamtym przypadku również użyto silników statku kosmicznego Progress, aby podnieść orbitę stacji.
The @Space_Station has maneuvered 3 times in 2020 to avoid debris. In the last 2 weeks, there have been 3 high concern potential conjunctions. Debris is getting worse! Time for Congress to provide @CommerceGov with the $15 mil requested by @POTUS for the Office of Space Commerce.
— Jim Bridenstine (@JimBridenstine) September 22, 2020
Niska orbita okołoziemska zmaga się z coraz większym nagromadzeniem kosmicznych śmieci - ich liczba ustawicznie rośnie, a przyszłość w tym przedmiocie nie zapowiada poprawy. Problemem mogą stać się zwłaszcza coraz liczniejsze lekkie satelity, które są już obecnie rozmieszczane w ramach planowanych mega- i superkonstelacji. Zapowiada się wprawdzie ich dostosowanie do wymogów przyspieszonej deorbitacji, niemniej jednak ryzyko zderzeń będzie rosło również ze względu na samo dodatkowe nagromadzenie czynnych obiektów.
Czytaj też: Kosmiczna kolizja europejskiego satelity
Szacuje się, że na LEO już obecnie pozostają dziesiątki tysięcy groźnych obiektów, a więc takich o średnicach przekraczających kilka centymetrów. Są to zazwyczaj zużyte komponenty i pozostałości po wcześniejszych misjach kosmicznych, w tym duże fragmenty rakiet nośnych i nieczynne satelity. Znaczna część pochodzi też ze zderzeń i dezintegracji obiektów satelitarnych (także w wyniku prób broni antysatelitarnej), co powoduje nierzadko gwałtowny wzrost ogólnej liczby groźnych odłamków.
W jednym ze swoich wpisów w mediach społecznościowych Jim Bridenstine wskazał, że problem z kosmicznymi śmieciami się pogłębia - wspomniał, że stacja kosmiczna przemieszczała się awaryjnie w 2020 roku już trzykrotnie.
Opracowanie: PAP/S24