Reklama

KOSMONAUTYKA

Debiut superciężkiej rakiety NASA lotem załogowym? „Rozważamy możliwości”

Startująca rakieta Space Launch System - wizualizacja. Ilustracja: NASA / nasa.gov
Startująca rakieta Space Launch System - wizualizacja. Ilustracja: NASA / nasa.gov

Amerykańska agencja kosmiczna poszukuje sposobów na nadanie większej dynamiki pracom nad nową rakietą nośną SLS, dedykowaną dalekiej eksploracji kosmosu. Efektem tych starań może być zmiana statusu pierwszego testowego lotu superciężkiego pojazdu, obejmującego także próbę kapsuły Orion. NASA rozważa bowiem jego przeprowadzenie z udziałem załogi.

Przewidywany na 2018 rok pierwszy lot nowej rakiety nośnej Space Launch System zapisano w obowiązującym harmonogramie NASA jako bezzałogową próbę współdziałania napędu z kapsułą załogową Orion. Dopiero drugi z zakładanych pełnoprawnych startów ciężkiego pojazdu kosmicznego, misja EM-2 (Exploration Mission-2) miałby otrzymać status lotu załogowego. Tymczasem, w dniu 15 lutego br. Robert M. Lightfoot Jr., pełniący od niedawna obowiązki nowego szefa NASA zapowiedział, że agencja analizuje możliwości przeprowadzenia inauguracyjnego lotu SLS z udziałem załogi statku Orion.

Krok ten ma na celu przyspieszenie postępów w programie dalekiej eksploracji kosmosu, jakiemu ma służyć obecna rozbudowa amerykańskiego potencjału rakietowego. W dotychczas obowiązującej wersji harmonogramu założono, że lot załogowy SLS nastąpi nie wcześniej niż w 2021 roku. Misja EM-2 ma być pierwszą wyprawą astronautyczną poza bliską przestrzeń pozaziemską od 1972 roku, w którym zrealizowano misję Apollo 17. Zasięg realizacji obu misji obejmuje obszar przestrzeni pozaziemskiej w obrębie orbity Księżyca (cis-lunar space).

Z tak istotną zmianą założeń programu wiąże się szereg poważnych wyzwań, które w najlepszym scenariuszu doprowadzą do wydłużenia przygotowań do pierwszego lotu SLS przynajmniej o rok. Przede wszystkim są to względy bezpieczeństwa, które w przeszłości zawsze wymagały wstępnych prób bezzałogowych nowego sprzętu dla uniknięcia nieprzewidzianych sytuacji i wykrycia nieoczekiwanych usterek. Co więcej, kapsuła Orion w pierwotnym wariancie testowym nie miała zapewniać pełnego działania systemu podtrzymywania życia. Kolejna rzecz dotyczy samej rakiety SLS, która w konfiguracji testowej ma składać się z górnego segmentu napędowego zapożyczonego z rakiety Delta IV, nieweryfikowanego pod kątem lotów załogowych. Druga misja miałaby się odbyć już z wykorzystaniem specjalnie przygotowanego, mocniejszego górnego stopnia rakiety.

Na cały ten obraz kładzie się cieniem jeszcze szereg wątpliwości związanych z kosztami i czasem reorganizacji zadań, które będą wymagały dodatkowych, niekoniecznie dostępnych zasobów ludzkich, finansowych i technicznych. Ze względu na te i inne uwarunkowania NASA będzie prawdopodobnie skłaniać się ku skróceniu czasu trwania inauguracyjnej misji, która pierwotnie miała trwać ok. 3 tygodnie. Decyzja co do kształtu misji EM-1 nie jest jednak jeszcze przesądzona, choć jej wdrożenie może być motywowane w dużej mierze czynnikami politycznymi po niedawnej zmianie administracji prezydenckiej i agencyjnej.

Czytaj też: Wyścig na Marsa. Kiedy człowiek stanie na Czerwonej Planecie?

Reklama
Reklama

Komentarze