Reklama

Zgodnie z najnowszym oświadczeniem Europejskiej Agencji Kosmicznej do wypadku Schiaparellego doprowadziło zaledwie jednosekundowe „pogubienie się” komputera pokładowego lądownika. Powodem przyblokowania komputera mogła być tzw. saturacja sensora używanego do nawigacji inercyjnej (IMU). Saturacja następuje kiedy sensor mierzy wartości spoza zakresu do jakiego został dostosowany.

W efekcie tej, najprawdopodobniej softwarowej, usterki system nawigacyjny lądownika błędnie odczytał wysokość urządzenia jako ujemną – jak gdyby Schiaparelli znajdował się pod powierzchnią marsjańskiego gruntu. Na podstawie tego błędnego pomiaru komputer lądownika stwierdził, że lądowanie albo już miało miejsce, albo odbędzie się lada chwila. Dlatego też Schiaparelli przedwcześnie odrzucił spadochron i tylną osłonę termiczną, a silniki włączył jedynie na krótką chwilę, po czym zaczął realizować procedury przygotowane na moment po wylądowaniu.

W istocie, kiedy próbnik sądził, iż stoi już bezpiecznie na Czerwonej Planecie, znajdował się jeszcze 3,7 km nad powierzchnią gruntu. Od tego momentu spadał swobodnie, osiągając w momencie uderzenia prędkość 540 km/h.

Schiaparelli_crash_site_colour
Kolorowe zdjęcie miejsca upadku lądownika Schiaparelli, zrobione przez należący do NASA orbiter MRO. Fot. NASA/JPL-Caltech/Univ. of Arizona

Miejmy nadzieję, że roztrzaskanie się lądownika nie wpłynie negatywnie na realizację drugiego etapu misji ExoMars. W jego ramach ESA przy wsparciu Rosji ma w 2020 r. wysłać na Marsa pierwszy europejski łazik.  Aby było możliwe, potrzebne jest jeszcze ok. 400 mln euro. Większość (3/4) z tej kwoty będzie trzeba pozyskać od państw członkowskich. Na ile europejskie kraje chętne są dalej inwestować w ExoMars okaże się podczas Rady Ministerialnej ESA, która odbędzie się w dniach 1-2 grudnia br. w szwajcarskiej Lucernie.

Czytaj też: Dwuletnie opóźnienie europejsko-rosyjskiej misji marsjańskiej

Pocieszające jest to, że Schiaparelli, który był przede wszystkim testerem i demonstratorem technologii pod kątem osadzenia na Marsie europejskiego łazika, zdążył przekazać część istotnych danych ze swojego lądowania. Na Ziemię dotarły na szczęście informacje o prawidłowym wejściu Schiaparellego w marsjańską atmosferę, odrzuceniu przedniej osłony termicznej oraz otwarciu spadochronu.

Reklama

Komentarze

    Reklama