Reklama

AMC-9, wyprodukowany przez Alcatel Space (obecnie Thales Alenia Space), działał przez 14 lat. W 2003 r. w przestrzeń kosmiczną wyniosła go rosyjska rakieta Proton. Zajmował pozycję 83⁰W. Zapewniał łączność dla obszaru USA, Meksyku i Karaibów. Wyposażony jest w 24 transpondery w paśmie C i 24 w paśmie Ku.

Pierwsze sygnały o nieprawidłowym funkcjonowaniu AMC-9 dotarły do operatora SES w sobotę 17 czerwca br. rano. W wyniku poważnej anomalii satelita opuścił przypisaną mu pozycję na GEO. Władze SES przystąpiły do przenoszenia kanałów komunikacyjnych obsługiwanych przez wadliwe urządzenie na inne satelity z floty SES. Nie wykluczają także wykorzystania w roli backupu satelitów należących do innych operatorów. Powyższe działania mają na celu zapewnienie, że skutki awarii w jak najmniejszym stopniu dotkną klientów telekomu.

Inżynierowie SES próbują ustalić powód anomalii. Wśród możliwych przyczyn można wskazać niekontrolowane uruchomienie silnika, nieszczelność jakiegoś ciśnieniowego zbiornika czy niespodziewaną eksplozję. Możliwe jest także zderzenie z meteoroidem. Pracownicy operatora wspólnie z przedstawicielami firmy Thales badają możliwość odzyskania kontroli nad satelitą i przywrócenia go do służby.

Pokrycie satelity AMC-9 w paśmie C. Ilustracja: SES

Jeśli reaktywacja AMC-9 okaże się niemożliwa, wówczas Thales Alenia Space postara się odprowadzić go na orbitę cmentarną, ok. 300 km powyżej GEO. Póki co SES informuje o zmieniającej się pozycji satelity podmioty odpowiedzialne za śledzenie kosmicznych śmieci oraz operatorów urządzeń, które na orbicie geostacjonarnej znajdują się w pobliżu 83⁰W. Dryfujące w niekontrolowany sposób satelity „zombie” stanowią bowiem istotne zagrożenie dla czynnych urządzeń na GEO. AMC-9 przesuwa się w tempie 0,16⁰ na dobę. Izraelski satelita AMOS-5, który dryfuje swobodnie już od listopada 2015 r., zdołał w tym czasie przemieścić się na niebie o 100⁰.

AMC-9 miał w założeniu funkcjonować 15 lat. Jednak maszyny tego typu są niejednokrotnie eksploatowane kilka lat dłużej, jeśli pozwala na to ich stan. Zakładając pesymistyczny scenariusz, w którym luksemburski satelita nie wróci już do służby, SES odnotuje jednorazową stratę w wysokości 38 milionów euro, zaś dochód koncernu w 2017 r. zmniejszy się o 20 mln euro.

Czytaj też: Serwisowanie satelitów. Technologia mogąca zrewolucjonizować rynek operatorów satelitarnych [ANALIZA]

Reklama

Komentarze

    Reklama