Reklama

KOSMONAUTYKA

NASA: Kolejny test spadochronów. Kiedy Orion zabierze astronautów?

System spadochronów hamujących Oriona. Fot. NASA
System spadochronów hamujących Oriona. Fot. NASA

Ponad pustynnym poligonem U.S. Army Yuma Proving Ground w Arizonie odbył się drugi test spadochronów pojazdu Orion. Z pokładu samolotu C-17 z wysokości 7600 metrów zrzucono moduł, któremu nadano kształt prawdziwej kapsuły. Celem ćwiczenia było sprawdzenie, czy spadochrony spełnią zadanie ochrony życia znajdujących się na pokładzie astronautów w razie przerwania startu rakiety Space Launch System.

Zrzut symulował przerwanie startu rakiety SLS, której prędkość byłaby znacznie mniejsza (ok. 200 km/h) od prędkości zejścia kapsuły w atmosferę przy standardowym zakończeniu misji (ok. 500 km/h). Spadochrony hamujące musiały sobie więc poradzić w znacznie mniej korzystnych warunkach, zaś sama „kapsuła” wylądować na powierzchni pustyni, a nie na oceanie. Takich testów odbędzie się łącznie osiem, nim system zostanie dopuszczony do użytku w lotach załogowych.

Amerykański program lotów załogowych od lat znajduje się w odwrocie. Droga, przestarzała technologia wahadłowców nie przetrwała politycznie traumy po katastrofie promu Columbia. Program Constellation zaś, następca zakończonego STS, mierzył się jeszcze za kadencji Busha Juniora z kolejnymi opóźnieniami i obostrzeniami natury finansowej. Administracja Obamy w znacznym stopniu go okroiła, a pozostałości kazała przeprojektować, stawiając raczej na komercyjne loty na LEO niż pojazdy państwowe. I tu jednak pojawiły się nieprzewidziane przeszkody.

Politycznym skutkiem tych turbulencji jest przeciągająca się znacznie ponad zakładany okres zależność transportu na sfinansowaną w większości przez Amerykanów ISS od dobrej woli Rosji. Nowa administracja pragnie ją zakończyć poprzez wykorzystanie do tych lotów pojazdu Orion – przynajmniej dopóki nie będą dostępne alternatywy komercyjne.

Póki co, druga z zaplanowanych misji Oriona to lot do Księżyca i z powrotem, który ma odbyć się najwcześniej na koniec roku 2018. Administracja życzy sobie, by stanowiła ona nie tylko debiut rakiety SLS, ale również demonstrację załogowych możliwości kapsuły, choć pierwotnie lotem załogowym miała być dopiero misja EM-2.

NASA sprawdza obecnie, czy takie przyspieszenie programu będzie możliwe, stąd też m. in. opisane wyżej testy spadochronów. Exploration Mission-1 w wydaniu załogowym z całą pewnością opóźni plany misji, skróci jej czas i zwiększy koszt. Z genezy projektu Orion jednoznacznie wynika, że jakikolwiek uszczerbek na zdrowiu astronautów byłby polityczną katastrofą. Potencjalne zyski prestiżowe są jednak na tyle kuszące, że administracja Trumpa gotowa jest zaryzykować.

Czytaj też: NASA skraca pierwszy załogowy lot statku kosmicznego Orion

Katarzyna Stróż

Reklama
Reklama

Komentarze