NAUKA I EDUKACJA
Jak UFO wpłynęło na rozwój nauki?

W języku polskim istnieje powiedzenie „Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi”. Chociaż sformułowania tego nie da się zastosować do każdej sytuacji, z pewnością zawiera w sobie nutę prawdy. Rozważając dane zagadnienie, nawet z pozoru absurdalne, staniemy się bogatsi o nowe informacje. Dobrym przykładem są wieloletnie badania naukowe na temat UFO.
Na przestrzeni wieków dążenie do pozyskiwania wiedzy było motorem napędowym rozwoju cywilizacji. Dzięki znamienitym naukowcom, ich pasji i poświęceniu doszliśmy do momentu, w którym jesteśmy dzisiaj. W XXI wieku ludzkość jest zdolna przeprowadzać załogowe loty kosmiczne, badać galaktyki oraz realnie myśleć o kolonizacji Księżyca lub Marsa. Wymieniać można bez końca, natomiast z uwagi na tematykę portalu skupmy się na osiągnięciach z zakresu kosmosu. Dochodzenia i odpowiedzi nawet na „najgłupsze” pytania mają w nich duży udział.
Zjawisko, które zmieniło naukę
Inspiracją do artykułu jest książka pt. „UFO: Rząd USA, CIA i Pentagon. NASA i SETI. Archiwalne, odtajnione dokumenty. Historia i teraźniejszość” (ang. UFO: The Inside Story of the US Government’s Search for Alien Life Here – and Out There) napisana przez Garretta M. Graffa. Autor przedstawił rys historyczny badań nad niezidentyfikowanymi obiektami latającymi w Stanach Zjednoczonych od lat 40. XX wieku do czasów współczesnych, przytaczając relacje świadków, raporty rządowe i artykuły prasowe.
Opinia o tym, czy jesteśmy sami we Wszechświecie, lub czy historie przytaczane przez Graffa rzeczywiście miały miejsce nie będą przedmiotem tego materiału. To, co widać przy większości relacji, to ich wyraźny wpływ na dalszy rozwój różnych gałęzi nauki poprzez kolejne publikacje, nowe grupy badawcze i instytuty oraz ogólne poruszenie społeczeństwa (duża część fascynowała się UFO bez większego zrozumienia procesów badawczych, opierając się na filmach i serialach, tj. Z archiwum X).
Dzięki pracom instytucji badawczych udało się rozwinąć techniki radioastronomii, a badania nad radarami i satelitami przyczyniły się do rozwoju technologii monitorowania przestrzeni powietrznej. Interesujące publikacje naukowe wypłynęły z zakresu astrobiologii, psychiatrii lub inżynierii kosmicznej, nie wspominając o projektach wojskowych. W celu lepszego zobrazowania przyjrzyjmy się konkretnym przykładom.
Wielki wynalazek i jeszcze większe oszustwo
Autor książki przedstawił interesującą historię badaczki Jill Tarter, której kariera naukowa była kontestowana przez różne grupy interesu, wytykające jej płeć. Problemy były szczególnie widoczne w przyznawaniu stypendiów na uczelniach. Pierwszą popularność zdobyła dzięki swojej fascynacji radioastronomią oraz pracy doktorskiej na temat brązowych karłów, czyli ciał niebieskich, które nie są gwiazdami, gdyż ich masa jest zbyt mała, aby mogło w nich zachodzić przekształcenie wodoru w hel.
Zainteresowanie zaszczepione już w najmłodszych latach oraz ciężka pracy Tarter została dostrzeżona przez najważniejsze instytucje naukowe w Stanach Zjednoczonych. Była jedną z koordynatorek projektu SERENDIP (Search for Extraterrestial Radio Emissions from Nearby Developed Intelligent Populations), którego celem było poszukiwanie i analizowanie fal radiowych, w tym różnego rodzaju anomalii, które mogłyby pochodzić od obcej cywilizacji. Zainteresowana projektem była również NASA, która wsparła zespół Tarter naczepą ze specjalną aparaturą, która pozwalała analizować około 65 tysięcy kanałów radiowych.
Tarter miała olbrzymi wpływ na rozwój tej gałęzi radioastronomii. Na fali rosnącego zainteresowania społeczeństwa oraz sukcesów zespołu w 1985 r. Jill Tarter oraz Tom Pierson założyli Instytut SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence), którego celem było badanie i wyjaśnienie źródła życia we Wszechświecie oraz inspirowanie kolejnych pokoleń. Pierwsze projekty skupiały się na analizie fal radiowych.
Jak się później okazało praca astronomki została wykorzystana na rzecz rywalizacji między Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią a ZSRR. Zachód, pisze Graff, od lat miał problemy z przechwyceniem sygnałów z radzieckich sond badawczych. Jak się później okazało rozwiązaniem mogła być naczepa SETI opracowana przez zespół Tarter.
Pod przykrywką współpracy naukowej niczego nieświadoma astronomka została wysłana do Anglii, gdzie w listopadzie 1983 r. grupa badaczy wykorzystała aparaturę, aby przechwycić sygnał nadawany z radzieckich sond Wenera 15 i 16. Garrett Graff cytuje Tarter, która wściekła krzyknęła do dyrektora angielskiego obserwatorium Jodrell Bank „Myślałam, że zajmujemy się tu SETI!”.
W późniejszych latach Instytut, pomimo ciągłych problemów finansowych, realizował kolejne projekty badawcze we współpracy z wpływowymi ludźmi i chętnymi do wsparcia finansowego firmami, tj. Microsoft. W celu znalezienia życia poza Ziemią zbudowano m. in. Układ Teleskopowy Allena, który wnosi duży wkład w badaniu galaktyk. Instytut SETI pomagał również innym naukowcom, np. w prowadzeniu kilkudziesięciu projektów skupionych ma różnych aspektach równania Drake’a.
Historia Tarter, sukcesy w radioastronomii oraz założenie Instytutu SETI wniosły nie tylko wkład w rozwój nauki, ale również wpłynęły na rozwój amerykańskiego sektora kosmicznego. Na nieszczęście, w wyniku oszustwa udało się zdobyć dane z radzieckiej misji, które pomogły w opracowaniu projektów NASA, np. misji Magellan z 1989 r.
Nadzieja na życie na Marsie
O ile obecna strategia NASA skupia się na poszukiwaniu miejsc, gdzie życie mogłoby się rozwinąć, w II połowie XX wieku naukowcy po prostu szukali życia. Badania, które wyrosły na fali popularności UFO i życia poza Ziemią, opierały się nie tylko na raportach ludzi z doświadczeniami z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi (mówiło się, że bywały okresy, gdy UFO było równie popularne co rock and roll), ale i na rzeczywistych obiektach, tj. planety Układu Słonecznego.
Dobrym przykładem jest projekt badawczy geochemików Davida McKay’a i Everetta Gibsona, skupiony na oględzinach marsjańskiego meteorytu ALH84001, liczącego około 4 miliardów lat. Jak się później okazało naukowcy natrafili na coś, co wyglądało na kawałek bakterii o obwodzie około 350 nanometrów.
Odkrycie było ściśle strzeżone, natomiast z czasem do badań została zaproszona Kathie Thomas-Keprta, specjalistka od biochemii. Po długich analizach badacze opublikowali artykuł w magazynie „Science”. W 1996 r. udali się na spotkanie z Danielem Goldinem, ówczesnym szefem NASA, aby przedstawić swoje odkrycie. Po wysłuchaniu kolejnym przystankiem było spotkanie z prezydentem Billem Clintonem, który na koniec rozmowy miał powiedzieć „Ten dzień przejdzie do historii” – cytuje Garrett Graff.
Odkrycie McKay’a i Gibsona porwało serca amerykańskich obywateli. Nietrudno wyobrazić sobie ekscytację i sposób zachowania mieszkańców planety Ziemia, którzy chociaż przez chwilę nie pozostawali sami we Wszechświecie. Pojawiali się jednak sceptycy. Graff przywołuje twierdzenia J. Williama Schopfa z UCLA, który uważał, że żadna żywa istota nie mogłaby być tak mała.
Sprawa zainspirowała cały szereg naukowców, dla których odkrycia poprzednich sond NASA przeszły do historii. Rozpoczęły się wieloletnie badania z zakresu geologii, astrobiologii, astronomii, etc. Przez pewien czas poruszyło to również serca Carla Sagana, który uważał, że życie istnieje we Wszechświecie, natomiast ludzkość nigdy go nie odkryła. McKay i Gibson mieli to zmienić.
Doskonałym dowodem na zmianę nauki jest fakt, że wiele lat po odkryciu naukowcy wciąż analizowali wyniki z lat 90. XX wieku. Publikacje pojawiły się nawet w 2022 r. Na łamach magazynu Science grupa badaczy z Carnegie Institution for Science przedstawiła artykuł „Organic synthesis associated with serpentinization and carbonation on early Mars”, w którym udowodnili, że materiał organiczny ze skały ALH84001 nie powstał w wyniku procesów biologicznych, ale geochemicznych.
Szkody wyrządzone przez teorie spiskowe
Poszukiwanie odpowiedzi na pytani o wyjątkowość człowieka i jego samotność we Wszechświecie doprowadziły do rozwoju nauki i technologii. Warto jednak podkreślić, że poszukiwania te były w głównej mierze prowadzone przez prawdziwych specjalistów, którzy starali się oddzielić naukę i dowody od własnych przekonań i wiary. Tak zwane teorie spiskowe, które szerzyły się wśród amerykańskiego społeczeństwa często nie przynosiły skutków rozwojowych. Wręcz przeciwnie, doprowadziły do niemałych szkód.
Doskonałym przykładem jest historia newage’owskiej sekty Bramy Niebios, której członkowie popełnili zbiorowe samobójstwo w myśl pośmiertnego przeniesienia się do statku kosmicznego lub przeistoczenia się w istoty pozaziemskie (w researchu natknąłem się na różne wersje historii). Zdarzenie zostało spowodowane przelatującą w marcu 1997 r. kometą Hale’a-Boppa, którą Brama Niebios odebrała jako swego rodzaju znak.
Ciągłe poszukiwania i wielkie odkrycia
W przytoczonych historiach naukowcy starali się odpowiedzieć na pytanie o istnienie życia pozaziemskiego, czy obcej cywilizacji. Chociaż dla wielu tego typu tezy wydają się śmieszne, a osoby dociekające prawdy mogą być wyśmiewane, w rzeczywistości ich praca przyniosła wiele dobrego dla nauki i technologii.
Naukowe poszukiwania, które należy oddzielić od teorii spiskowych, w rzeczywistości pomagają nam lepiej zrozumieć otaczający nas świat, kierując się cechą, która doprowadziła ludzkość do wielkich rzeczy – ciekawością. Osoby badające zagadnienia wydające się z pozoru absurdem, w rzeczywistości są pionierami nauki.