Reklama

Do feralnej próby miało dojść w czerwcu 2016 roku u wybrzeży Florydy. Rakietę Trident II D5 odpalono z pokładu okrętu podwodnego HMS Vengeance, jednej z czterech zdolnych do przenoszenia pocisków z głowicami jądrowymi brytyjskich jednostek klasy Vanguard. Brytyjskie Ministerstwo Obrony wkrótce ogłosiło pełen sukces testu, jednak "The Sunday Times" podważa oficjalną wersję. Zdaniem dziennikarzy tygodnika, którzy powołują się na własne źródła w brytyjskich siłach zbrojnych wkrótce po starcie wbrew planom rakieta miała skręcić w stronę wybrzeża USA. Wprawdzie pocisk nie był uzbrojony w nuklearną głowicę bojową zadziałał mechanizm samozniszczenia i Trident nie wywołał żadnych szkód. 

Do incydentu doszło jednak tuż przed ważną debatą parlamentarną z udziałem nowej premier Wielkiej Brytanii Theresy May dotyczącej alokowania środków finansowych w wysokości 49,5 mld USD na budowę czterech nowych okrętów podwodnych zdolnych do przenoszenia pocisków Trident II. W czasie jej trwania polityk nie poinformowała o możliwych problemach brytyjskich rakiet balistycznych. Podczas wywiadu w telewizji BBC, który miał miejsce 21 stycznia br. premier nie odpowiedziała również bezpośrednio czy wiedziała o nieudanym teście podczas lipcowego przemówienia w parlamencie. Zapewniła jednak, że w pełni ufa możliwościom rakiet Trident II do skutecznego pełnienia zadań związanych z odstraszaniem jądrowym. 

Wielka Brytania leasinguje od USA 56 Tridentów II D5, które uzbrojone są w 225 głowic jądrowych. To jedyny środek do przenoszenia broni atomowej, którym obecnie dysponuje Londyn. W XXI Royal Navy przeprowadziła jedynie pięć testów tych rakiet, a każda taka próba miała kosztować pomiędzy 15, a 20 mln USD. 

Czytaj też: Broń ostateczna NATO. Zapaść, czy modernizacja?

Reklama
Reklama

Komentarze