Reklama

KOSMONAUTYKA

Nowy chiński demonstrator na orbicie. Celem "neutralizacja śmieci kosmicznych"

Fot. CASC [spacechina.com]
Fot. CASC [spacechina.com]

Jedna z wystrzelonych niedawno chińskich rakiet Chang Zheng (tłum. Długi Marsz) zabrała ze sobą w przestrzeń kosmiczną niecodzienny ładunek. Wiadomo o nim tyle, że jego zadaniem ma być przetestowanie technologii mającej na celu skuteczne „redukowanie nagromadzenia śmieci kosmicznych”. Komentatorzy zagraniczni zauważają, że owiana tajemnicą misja może mieć kontekst zarówno cywilny, jak i militarny.

Start systemu nośnego Chang Zheng 3B miał miejsce 24 października br., o godzinie 21:27 (15:27 czasu polskiego) z ośrodka lotów kosmicznych Xichang w prowincji Syczuan, w południowej części kraju. Wspomniana rakieta charakteryzuje się udźwigiem wynoszącym ponad 11 ton na niską orbitę okołoziemską (na GEO takowy udźwig wynosi z kolei 5 ton). Jej bieżącym ładunkiem był satelita o nieznanych bliżej parametrach: Shijian-21.

Szczegóły lotu pozostały otoczone całunem tajemnicy - społeczność międzynarodowa dowiedziała się o locie ze zdawkowego oficjalnego komunikatu, ogłoszonego przez agencję rządową CASC (China Aerospace Science and Technology). Poinformowano w nim, że w trakcie 393. startu systemu nośnego rodziny Długi Marsz na orbitę zostanie dostarczony demonstrator technologii mającej się przyczynić do złagodzenia zagrożeń wynikających ze znajdujących się na orbicie śmieci kosmicznych. Przez takie należy rozumieć nieaktywne satelity, ich fragmenty, wyższe stopnie systemów nośnych oraz wiele innych nieużywanych wytworów ludzkiej cywilizacji.

Chińskie satelity serii Shijian są zwykle obiektami wskazywanymi jako obiekty eksperymentalne, wystrzeliwanymi w celach czysto demonstracyjnych (mających na celu przetestowanie nowych urządzeń oraz technologii mogących mieć zastosowanie zarówno w "cywilu", jak i przede wszystkim - operacjach sił zbrojnych). Pierwszy satelita Shijijan został wystrzelony na początku lat siedemdziesiątych XX w., w rok po debiucie pierwszego chińskiego "sputnika" Dong Fang Hong I.

Podobnie może być z najnowszym demonstratorem, który ma w zamyśle "łagodzić skutki nagromadzenia śmieci kosmicznych". Zagraniczni komentatorzy podkreślają, że to zadanie może oznaczać równie dobrze oczyszczanie orbity z zalegających nieczynnych satelitów bądź ich fragmentów, jak i zastosowanie ofensywne - do likwidowania czynnych satelitów wroga. Z tego właśnie powodu, oraz stopnia utajnienia misji, najnowszy Shijian wzbudził szczególne zainteresowanie.

Sam problem wzrastającej ilości śmieci kosmicznych to przedmiot zmagań całego sektora kosmicznego w skali globalnej. Próbuje się temu zaradzić nie tylko post factum - najnowsze z produkowanych satelitów zwykle posiadają już systemy ułatwiające deorbitację (pasywnie bądź aktywnie) u schyłku ich cyklu życiowego - stosując wyhamowanie silnikowe lub różnego rodzaju żagle deorbitacyjne, które w odpowiednim momencie są rozwijane z satelity (jak to miało miejsce choćby w przypadku projektu PW-Sat z rodzimej Politechniki Warszawskiej). Warto dodać, że kontrolowana deorbitacja dużych obiektów winna się kończyć w tzw. Punkcie Nemo, czyli nad odległym obszarem Oceanu Spokojnego, z dala od wysp i osiedli ludzkich.

image
Reklama

Z kolei na orbicie geostacjonarnej większość satelitów - o ile do końca pełnienia swej misji zachowały paliwo i są w dalszym ciągu kontrolowane - można przenieść na orbitę cmentarną tj. na taką, która znajduje się kilkaset kilometrów ponad orbitą geostacjonarną. Tam mogą one pozostać na tysiące lat, jednakże w dalszym stopniu muszą być monitorowane pod kątem ich dalszej fragmentacji, która może zagrażać obiektom znajdującym się na innych trajektoriach.

Osobnym zakresem zainteresowania są zdolności przechwytywania satelitów. Tutaj chodzi przede wszystkim o pojazdy serwisowe, które mają dysponować zdolnością pochwycenia innego obiektu i odtworzenia jego funkcji lub sprowadzenia go w wyznaczone miejsce. Oprócz tego rozważa się też stosowanie pojemnych stacji orbitalnych zbierających "martwe" obiekty lub systemy wyposażone w sieci umożliwiające "łowienie" pobliskich obiektów. Wykorzystanie takich sieci do "łapania" satelitów dawniej było planowane w misji Europejskiej Agencji Kosmicznej - e.Deorbit, która miała zadebiutować w roku 2025. Niemniej w 2018 roku doszło do wstrzymania finansowania owej misji.

Cztery lata temu agencja CMSE (China Manned Space Agency) odpowiedzialna za załogowe loty kosmiczne Państwa Środka obwieściła, że nieistniejąca już stacja Tiangong-2 zatankowała paliwo na niskiej orbicie okołoziemskiej z autonomicznego statku zaopatrzeniowego Tianzhou-1. Wtedy ta procedura trwała pięć dni - zakończyła się sukcesem, bez przekazania szerszych informacji ze strony chińskich władz.

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Fanklub Daviena i GB

    Żywię nadzieję, że rzeczywiście będzie bardzo skuteczny w usuwaniu kałbojskich "śmieci" na orbicie! :D

    1. kowalsky

      Jak wolisz się się uczyć chińskiego to się ciesz.