Reklama

Komunikacja

Niepewny rezultat ostatniej misji Ariane 5 [WIDEO]

Fot. Arianespace/CNES
Fot. Arianespace/CNES

Rakieta Ariane 5 została wystrzelona z Gujany Francuskiej z dwoma satelitami telekomunikacyjnymi na pokładzie. Krótko po uruchomieniu górnego stopnia pojazdu łączność z nim została przerwana i nie udało się już jej odzyskać. Wiezione satelity szczęśliwie zostały rozmieszczone na orbitach, pytanie jednak, czy na orbitach takich, jak planowano?

Rakieta nośna Ariane 5 wystartowała w czwartek 25 stycznia br. o godzinie 23:20 polskiego czasu. Mierzący blisko 55 m wysokości pojazd wzbił się ze stanowiska Launch Complex nr 3 centrum kosmicznego Kourou. Pierwszy etap lotu, aż do separacji napędzanego silnikiem Vulcain 2 dolnego stopnia, przebiegał bez niespodzianek.

Problemy pojawiły się około 9-tej minuty po starcie, w kilka sekund po włączeniu silnika górnego członu rakiety. Stacja w brazylijskim Natal nie zdołała nawiązać kontaktu z górnym stopniem Ariane 5 i pobrać danych telemetrycznych. Łączności z rakietą nie udało się odzyskać do końca jej misji, zakończonej prawdopodobnie około 35-tej minuty lotu.

Przez pewien czas nie było wiadomo, jaki jest los transportowanego ładunku użytecznego. Istniała możliwość, że satelity zostały utracone. Po kilku godzinach firma Arianespace oświadczyła, że satelity znalazły się bezpiecznie w przestrzeni kosmicznej, a ich operatorom udało się nawiązać kontakt ze swoimi urządzeniami.

Nie ujawniono natomiast czy obydwa satelity trafiły na właściwe, zaplanowane dla nich trajektorie. Plan zakładał, że rakieta dostarczy ja na supersynchroniczną orbitę transferową do GEO. Miała to być orbita silnie eliptyczna o apogeum na wysokości ponad 45 tys. km i perygeum na zaledwie 250 km, o inklinacji 3⁰. Zastosowanie supersynchronicznej GTO miało w założeniu sprawić, że obydwa urządzenia szybciej i przy mniejszym zużyciu paliwa osiągną swoje sloty na orbicie geostacjonarnej.

Wiemy, że nie ma wystrzelenia bez ryzyka. Wiemy, że start jest zawsze trudny, a dzisiejszego dnia Ariane 5 doświadczyła anomalii, więc poświęćmy teraz trochę czasu, aby lepiej zrozumieć sytuację satelitów.

Stephane Israel, CEO Arianespace

Większy satelita transportowany tym razem przez Ariane 5 to luksemburski telekomunikacyjny SES-14. Waży on 4,4 t. Zbudowano go na platformie Airbus Eurostar E3000. Co ciekawe, jest to satelita o napędzie w pełni elektrycznym. Jeśli faktycznie, po nie do końca udanym locie rakiety nośnej, SES-14 znalazł się na nieprawidłowej orbicie, to dla tego urządzenia nie będzie to stanowić nadmiernie dużego problemu. Dotarcie na miejsce przeznaczenia na GEO może wprawdzie zająć temu satelicie dłuższy czas, jednak nie spowoduje znacznego zużycia paliwa, przeznaczonego do utrzymywania orbity w okresie eksploatacji SES-14. To dlatego, że napęd elektryczny cechuje się wyjątkową wydajnością.

Na pokładzie SES-14 znajduje się również instrument badawczy GOLD (Global-scale Observations of the Limb and Disk) dla NASA. Zadaniem tego narzędzia jest badanie wyższych warstw ziemskiej atmosfery – w szczególności mierzenie temperatury w jonosferze i termosferze – oraz przyglądanie się kosmicznej pogodzie. GOLD ma działać przez dwa lata. Jest to pierwszy przypadek w historii, gdzie naukowe urządzenie NASA gości na komercyjnym satelicie.

Drugi satelita wynoszony podczas tej misji to ważący 3,8 t telekomunikacyjny Al Yah 3 dla operatora ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Urządzenie zostało wyprodukowane przez Orbital ATK na bazie platformy satelitarnej GEOStar 3. Al Yah 3 ma tradycyjny napęd chemiczny. Jeśli trafił na niewłaściwą trajektorię, to być może będzie musiał zużyć większą porcję swojego paliwa, które co do zasady ma służyć utrzymywaniu właściwej trajektorii w okresie eksploatacji satelity. W rezultacie może zaistnieć konieczność skrócenia jego misji, jeśli znaczną część paliwa zużyje na dotarcie na GEO.

Na orbicie geostacjonarnej SES-14 ma zająć pozycję 47,5⁰ W, zaś Al Yah 3 slot 20⁰ W. Każde z tych urządzeń ma w założeniu posłużyć przez minimum 15 lat. Nieujawnione źródła, na które powołuje się agencja informacyjna AFP wskazują, że oba satelity telekomunikacyjne mogły faktycznie zostać dostarczone przez górny człon Ariane 5 na trajektorie odmienne od planowanych.

Reklama
Reklama

Komentarze