Rząd Wielkiej Brytanii ogłosił zamiar przeznaczenia 92 milionów funtów na przygotowanie studium utworzenia brytyjskiego, odrębnego od Galileo, systemu nawigacji satelitarnej. Plan ten tworzony jest w obawie przed wykluczeniem brytyjskich podmiotów z programu na skutek Brexitu.
Status Wielkiej Brytanii oraz zasady uczestnictwa w konkursach na realizację komponentów programu Galileo przez brytyjskie podmioty jest przedmiotem sporu z Unią Europejską już od wielu miesięcy. Już w listopadzie zeszłego roku Simon Henley z Royal Aeronautical Society wskazywał, że brytyjskie podmioty są wykluczane z postępowań na realizację zadań w ramach tego programu.
Przystąpienie do przygotowania studium, które kosztować ma 92 miliony funtów, wynika z faktu, że w trakcie negocjacji dotyczących zasad wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej Komisja Europejska zaproponowała bardzo ograniczoną rolę w Wielkiej Brytanii w europejskim programie nawigacji satelitarnej Galileo. Wielka Brytania, jako państwo trzecie, miałaby otrzymać status obserwatora w agencjach realizujących unijny program kosmiczny, ale bez możliwości wpływu na rozstrzygnięcia oraz wytyczne polityk tych organizacji.
Za przygotowane studium odpowiedzialna będzie Agencja Kosmiczna Wielkiej Brytanii, która w trakcie prac mających trwać 8 miesięcy będzie blisko współpracować z brytyjskim Ministerstwem Obrony. Współpraca ta ma zagwarantować, że przyszły niezależny brytyjski program nawigacji satelitarnej będzie w stanie zagwarantować Wielkiej Brytanii niezależną i suwerenną pozycję w kosmosie. Ponadto nowy program nawigacji satelitarnej będzie musiał w pełni odpowiadać wymaganiom wynikającym z brytyjskiej polityki bezpieczeństwa narodowego.
"Nasze stanowisko w sprawie Galileo jest spójne i jasne. Wielokrotnie podkreślaliśmy specjalistyczną wiedzę, którą dostarczamy do projektu, oraz ryzyko związane z opóźnieniami czasowymi i wzrostem kosztów, które podejmuje Komisja Europejska, wyłączając przemysł brytyjski. Wielka Brytania ma umiejętności, wiedzę i zaangażowanie, aby stworzyć nasz niezależny system satelitarny i jestem zdeterminowany, abyśmy w pełni wykorzystali oferowane możliwości, wsparte naszą nowoczesną strategią przemysłową" – komentuje Greg Clark, Minister Biznesu, Innowacji i Zdolności w gabinecie Theresy May.
UK ma w sensie technicznym dostęp do GPS, ale zasady wykorzystania GPS w siłach zbrojnych mogą powodować pewien dyskomfort, nawet dla sojuszników. Mając na uwadze znaczące kompetencje UK w budowie i utrzymywaniu segmentu kosmicznego i naziemnego systemów nawigacji satelitarnej, przymiarki do własnego GNSS są uzasadnione. Obok wielu problemów jest jeszcze inne ciekawe pytanie. W spektrum najkorzystniejszych częstotliwości radiowych dla GNSS robi się ciasno. Im więcej sygnałów, tym bardziej będzie szumiało. Ciekawe co Brytyjczycy wymyślą...
Rozumiem. Angolom nie podoba sie UE, bo trzeba placic skladki, chca wyjsc z UE, zeby nie placic, ale chca zachowac wszelkie przywileje zwiazane z przynaleznoscia do UE. Super, tez tak chce, zwolnie sie z roboty, ale wyplaty nadal majawplywac mi na konto.
GB jako najbliższy sojusznik USA zawsze miało, ma i będzie mieć praktycznie nieograniczony dostęp do GPS wojskowego i cywilnego tego ostatniego kraju. Tworzenie własnego systemu jest niecelowe. Takie państwa jak Rosja czy Chiny muszą mieś swoje systemy bo są potencjalnymi przeciwnikami USA i wystarczy aby ci wyłączyli GPS i będą ślepi oraz głusi ...