Reklama

PRZEMYSŁ KOSMICZNY

Rekordowe straty ubezpieczycieli po upadku rakiety Vega. Widmo exodusu

Fot. ESA-CNES-Arianespace/CGS S. Martin [arianespace.com]
Fot. ESA-CNES-Arianespace/CGS S. Martin [arianespace.com]

Zanotowany 11 lipca br. pierwszy przypadek nieudanego startu lekkiego systemu nośnego Vega spowodował niemałe zamieszanie na rynku ubezpieczeń sektorowych. Utrata europejskiej rakiety wraz z ładunkiem – dotychczas niezawodnej i przez to kwalifikowanej przez ubezpieczycieli za minimalne stawki prowizji – poskutkowała szczególnych rozmiarów stratami finansowymi po stronie branży ubezpieczeniowej.

Obciążenia z tytułu realizacji całości polis ubezpieczeniowych, obejmujących zarówno rakietę, jak i przewożony ładunek satelitarny, sięgnęły rekordowej kwoty 369 mln EUR. Swój udział w ponoszeniu związanych z tym strat potwierdziło w pierwszej kolejności międzynarodowe towarzystwo ubezpieczeniowe Munich Re. Przedstawiciele spółki przyznali, że ich firma wystawiła polisę dotyczącą zarówno samej rakiety kosmicznej, jak i osadzonego na niej ładunku satelitarnego.

Choć dokładna skala strat i partycypujących w nich towarzystw nie jest oficjalnie znana, wiele o tym mówią dalsze sygnały dochodzące z branży. Wraz z początkiem sierpnia towarzystwo Swiss Re (klasyfikowane na drugim miejscu wśród największych światowych koncernów ubezpieczeniowych) zapowiedziało rezygnację „ze skutkiem natychmiastowym” ze świadczenia usług na rynku operacji kosmicznych. Jak cytuje serwis SpaceNews, przedstawiciele spółki uzasadnili swoją decyzję „złymi rezultatami z lat ubiegłych oraz niemożliwymi do utrzymania współczynnikami premii”.

W szerszym kręgu komentatorów podkreśla się także inne uwarunkowania oczekiwanego exodusu części firm ubezpieczeniowych z branży kosmicznej. Wśród jego powodów – oprócz samych kosztownych porażek misji, do których dochodziło w ostatnim czasie – wskazuje się m.in. uprzedni znaczący wzrost konkurencji na rynku, spadek liczby dużych misji na orbitę geostacjonarną, a także konsekwentne obniżanie kosztów realizacji kolejnych lotów satelitarnych (wraz z rozwojem tanich, prywatnych systemów nośnych i instrumentów orbitalnych).

Niezależnie od skali odpływu ubezpieczycieli z rynku, w perspektywie długoterminowej spodziewany jest znaczący wzrost prowizji wypłacanych towarzystwom przy zawieraniu polis. Wskazuje się, że może to być nawet podwojenie dotychczas odprowadzanych stawek. Jak podkreśla Nick Brown, zasiadający na stanowisku dyrektora wykonawczego grupy ubezpieczeniowej Global Aerospace, „stawki w obu przypadkach – obsługi startów rakietowych i działania satelitów – pozostają nadal na historycznie najniższych poziomach… muszą znacząco wzrosnąć”.

Powodem tego wzrostu nie są jedynie roszczenia z racji niepowodzenia misji rakiety Vega i utraty przewożonego wówczas satelity rozpoznania obrazowego FalconEye-1. Swój udział w ogólnym pogorszeniu nastrojów wśród ubezpieczycieli miała również styczniowa awaria satelity obserwacji Ziemi, WorldView-4. Koszt wypłaty ubezpieczenia przekroczył w tym przypadku 183 mln USD.

Zgodnie z danymi Seradata SpaceTrak za poprzedni rok, skala wypłat odszkodowań za nieudane misje kosmiczne wyniosła blisko 600 mln USD. W tym samym czasie premie firm ubezpieczeniowych miały osiągnąć poziom zaledwie 150 mln USD.

Zawieranie polis ubezpieczeniowych w branży kosmicznej nie jest obowiązkowe. Według danych firmy Mapfre za 2017 rok, korzysta z takiej możliwości globalnie tylko ok. 60 proc. wszystkich operatorów misji kosmicznych.

Reklama
Reklama

Komentarze