Reklama

Technologie wojskowe

Rosja: Zapobiec kosmicznemu wyścigowi zbrojeń

Artystyczna wizja zastosowania sowieckiej broni antysatelitarnej Istrebitel Sputnik (IS). Ilustracja: domena publiczna/Wikimedia Commons
Artystyczna wizja zastosowania sowieckiej broni antysatelitarnej Istrebitel Sputnik (IS). Ilustracja: domena publiczna/Wikimedia Commons

„Mamy nadzieję, że Indie przyłączą się do rosyjskiej inicjatywy dotyczącej nierozprzestrzeniania broni w przestrzeni kosmicznej w formie wspólnego oświadczenia albo jakiejś innej”, oświadczył w zeszłym tygodniu Michaił Uljanow, dyrektor Departamentu ds. nieproliferacji i kontroli zbrojeń w MSZ Rosji przy okazji wizyty w New Delhi. „Stale wzrasta zagrożenie rozmieszczenia broni w przestrzeni kosmicznej. W niedalekiej przyszłości takie możliwości technologiczne zyska kilka państw. Jeśli tak się stanie, reguły gry ulegną całkowitej zmianie” - dodał rosyjski urzędnik. 

Zimnowojenne traktaty kosmiczne pominęły milczeniem tematykę broni o charakterze konwencjonalnym i częściowo jedynie zawęziły militaryzację kosmosu. Stworzyło to pewien paradoks. Wedle otoczki propagandowej towarzyszącej przestrzeni kosmicznej, jej wykorzystywanie ma charakter wyłącznie pokojowy i powinno służyć wspólnemu dobru całej ludzkości. W praktyce natomiast każda nowoczesna armia aktywnie wykorzystuje kosmos do celów wojskowych czy wręcz wojennych, zaś każdy spośród orbitujących wokół Ziemi satelitów jest technologią podwójnego zastosowania.

Temat traktatu zakazującego w tej czy innej formie broni kosmicznej przewija się na forum ONZ od dawna jako wygodne narzędzie polityczne i instrument budowy wizerunku międzynarodowego. Zdążył przybrać już wiele nazw i kształtów, z których najbardziej znane są dwa: PAROS (Prevention of an Arms Race in Outer Space) oraz TPPW (Treaty on the Prevention of the Placement of Weapons in Outer Space, and the Threat or Use of Force Against Outer Space Objects). W literaturze i mediach spotkać się można z różnymi skrótami tej drugiej inicjatywy, jak TPPT czy PPWT.

Mimo różnych sformułowań, chodzi w nich z grubsza o to samo: prawny zakaz rozmieszczania na orbicie systemów broni kosmicznej oraz prowadzenia wojny w kosmosie i z kosmosu. Różnica polityczna między nimi polega na tym, że pierwszą przez lata samotnie forsowała Rosja, która w latach 90. zmagała się z poważnymi problemami finansowymi i politycznymi po upadku ZSRR. Nie było jej stać na samodzielne utrzymanie programu kosmicznego, a co dopiero na wyścig zbrojeń. Drugą stworzył tandem rosyjsko-chiński w opozycji wobec republikańskiej administracji George’a W. Busha. Zaprezentowano ją po raz pierwszy już po chińskim teście kinetycznej broni antysatelitarnej (ASAT) z 2007 r.

Sytuację oprócz oczywistych problemów definicyjnych (czym konkretnie są broń ASAT i technologia podwójnego zastosowania, jak wyraźnie oddzielić wojskowe i wojenne wykorzystywanie satelitów, jak to weryfikować itd.) komplikują różne rodzaje urządzeń powszechnie rozumianych jako „broń kosmiczna”. Rosjanie i Chińczycy w propozycji TPPW zakazywali wyłącznie broni rozmieszczonej w kosmosie, a zatem typu kosmos-kosmos lub kosmos-Ziemia – tej, która w chwili obecnej pozostaje raczej w sferze science fiction z uwagi na wysokie koszty rozmieszczenia i niską skuteczność. Argumentowali to tym, jakoby nie istniał sposób skutecznej weryfikacji zakazu rozwijania broni typu Ziemia-kosmos – którą posiadają oba te państwa – czy wykrywania jej testów. Nie jest to do końca prawda. Skuteczne użycie kinetycznej broni ASAT generuje łatwą do zaobserwowania chmurę kosmicznych śmieci.

Liczba państw potencjalnie mogących zestrzelić wrogiego satelitę stale wzrasta i dawno wykroczyła już poza USA i ZSRR/Rosję. Amerykański system antybalistyczny Aegis, który został przez administrację Busha użyty do skutecznej demonstracji ASAT, jest współdzielony z sojusznikami. Mogą oni dokonać tych samych modyfikacji i nie muszą przeprowadzać kontrowersyjnych politycznie testów orbitalnych – to zrobiły już Stany Zjednoczone.

Dyplomatyczna gra o zakaz broni kosmicznej ma zatem na celu przede wszystkim stworzenie i podtrzymanie wizerunku promotorów pokoju i idei rozbrojeniowych, przy równoczesnym zachowaniu prawa do rozwijania własnych programów counterspace (operacje przeprowadzane w celu osiągnięcia lub utrzymania pożądanego stopnia supremacji w przestrzeni kosmicznej poprzez zniszczenie lub neutralizację sił przeciwnika).

Czytaj też: Chiny: Antysatelitarny laser kosmiczny coraz bliżej

Rosyjsko-chińskie propozycje co rok poddawane są pod głosowanie na forum ONZ – czy to w formie nakreślonych wyżej traktatów, czy różnorakich rezolucji. Blokują je tradycyjnie Stany Zjednoczone i Izrael, na czym niewątpliwie tracą wizerunkowo. Co więcej, Zachód proponuje w zamian rozwiązania nie w postaci „twardego” traktatu, a „miękkich” środków budowy zaufania i bezpieczeństwa w rodzaju europejskiego kodeksu postępowania dotyczącego działalności w przestrzeni kosmicznej. Na taką formę niewiążących prawnie wytycznych nie zgadzają się z kolei państwa z azjatyckiego kręgu kulturowego.

Nawet więc jeśli Indie usłuchają rosyjskiego wezwania do poparcia inicjatywy, niewiele to zmieni w trwającym od lat impasie. Nic nie wskazuje na to, by kwestia zakazu broni kosmicznej miała się doczekać w przewidywalnej przyszłości uregulowania.

Czytaj też: Rosja przetestowała rakietę do zwalczania celów w kosmosie

Katarzyna Stróż

Reklama

Komentarze

    Reklama