Wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin oświadczył, że kierownictwo państwowej agencji kosmicznej Roskosmos dopuszcza się błędów systemowych, co prowadzi do nieudanych startów. W wywiadzie dla telewizji Rossija 24 przyznał, że miał nadzieję na bezawaryjny rok.
Rogozin odniósł się w środę do nieudanego startu w listopadzie z kosmodromu Wostocznyj rakiety Sojuz 2.1b, która miała wynieść na orbitę satelity z kilkunastu krajów m.in. z USA, Niemiec, Szwecji, Kanady i Japonii. Głównym celem było wyniesienie na orbitę rosyjskiego satelity Meteor-M. W wyznaczonym czasie nie udało się nawiązać łączności z satelitą. Roskosmos powiadomił później, że ostatni stopień rakiety wraz satelitami spadł do oceanu.
Komisja badająca przyczyny tego niepowodzenia wskazała na - jak to określono - "niedoskonałości algorytmów w zaprogramowaniu stopnia Fregat" i na źle obliczone współrzędne lotu z kosmodromu Wostocznyj. Według Rogozina podczas przygotowań wykorzystano parametry dla startu z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie.
Istnieją błędy systemowe w zarządzaniu, w kierownictwie korporacji państwowej [Roskosmos].
Listopadowy start był zaledwie drugim, jaki przeprowadzono z kosmodromu Wostocznyj. Zapowiadano, że ten jedyny w Rosji kosmodrom cywilny zainaugurowany w kwietniu 2016 roku będzie najnowocześniejszy na świecie, jednak jego powstawaniu towarzyszyły opóźnienia, a start pierwszej rakiety w zeszłym roku został przełożony.
Wnioski specjalnej komisji badającej przyczyny nieudanego startu w listopadzie doprowadziły do szeregu zwolnień w kierownictwie branży kosmicznej, które nie zapewniło stosownej kontroli i koordynacji prac.
We wtorek z kosmodromu Bajkonur wystartowała rosyjska rakieta Zenit-2SB, która miała wynieść na orbitę pierwszego angolańskiego satelitę telekomunikacyjnego AngoSat-1. Zdaniem źródła z branży rakietowo-komicznej, na które w czwartek powołują się rosyjskie media, środki wykorzystane do umieszczenia satelity na orbicie, w tym ostatni stopień rakiety, pracowały bez zakłóceń.