Reklama

NAUKA I EDUKACJA

Smutny koniec radioteleskopu Arecibo. Konstrukcja runęła [WIDEO]

Radioteleskop Artecibo - na zdjęciu jeszcze w czasach swojej świetności. Fot. University of Central Florida [ucf.edu]
Radioteleskop Artecibo - na zdjęciu jeszcze w czasach swojej świetności. Fot. University of Central Florida [ucf.edu]

Stało się to, czego od pewnego czasu się obawiano - nie tylko w świecie badań radioastronomicznych, ale i szeroko poza nim. Mocno osłabiona w ostatnich miesiącach konstrukcja nośna imponującego radioteleskopu Arecibo, utrzymująca masywny (900 ton) odbiornik urządzenia 150 metrów nad dnem czaszy, nie wytrzymała obciążenia i uległa zawaleniu. O zniszczeniu instalacji powiadomili w mediach społecznościowych pracownicy amerykańskiej National Science Foundation (NSF), zarządzającej obiektem Obserwatorium Arecibo. [AKTUALIZACJA] W czwartek 3 grudnia upubliczniono nagrania ukazujące moment runięcia całej konstrukcji - jedno z nich pochodzi z drona dokonującego inspekcji stalowych lin nośnych zamocowanych do jednej z wież podtrzymujących naciąg.

Do zniszczenia majestatycznej wiszącej konstrukcji radioteleskopu Arecibo doszło rankiem we wtorek 1 grudnia (czasu lokalnego). W wyniku zaistniałego kilka miesięcy temu uszczerbku w układzie naciągu utrzymującego masywny (900 ton) odbiornik wysoko nad Ziemią, pozostałe stalowe liny nośne nie wytrzymały, posyłając całe podwieszenie na dno rozległej czaszy skupiającej fale radiowe. Sam "talerz" (o średnicy 305 m) także uległ w ten sposób zniszczeniu, a niektóre z zabudowań miejscowego obserwatorium zostały poważnie uszkodzone. Nie stwierdzono przy tym, by ktokolwiek ucierpiał w wyniku katastrofy.

Niebezpieczeństwo zawalenia się popularnej i imponującej konstrukcji z Portoryko sygnalizowano już 19 listopada, kiedy to pojawiła się oficjalna informacja, że instalacja radioteleskopu znajduje się w tak złym stanie, że próba jej naprawy będzie wiązać się z narażeniem życia zaangażowanej ekipy konstrukcyjnej. O pogarszającej się kondycji konstrukcji donoszono zresztą już wcześniej - po tym, jak 10 sierpnia 2020 roku doszło do zerwania jednej z pomocniczych lin podtrzymujących konstrukcję zawieszoną 150 m nad dnem nieruchomej czaszy. Upadający wówczas stalowy element naciągu poczynił znaczące zniszczenia, pozostawiając m.in. kilkudziesięciometrową wyrwę w powierzchni "talerza" radioteleskopu oraz uszkodzenie części podwieszenia.

Wtedy jednak sytuacja nie wyglądała jeszcze tak poważnie jak po 6 listopada, gdy zerwaniu uległa kolejna lina nośna - tym razem naciągu głównego, a nie pomocniczego. Jego nadwyrężenie spowodowało przechylenie się konstrukcji i jej destabilizację. Co więcej, zgodnie z wyliczeniami i pomiarami inżynieryjnymi dokonanymi z pomocą dronów, uszkodzenie nastąpiło przy naprężeniach nie przekraczających 60 proc. dopuszczalnego obciążenia oraz przy dobrych warunkach atmosferycznych. To wzbudziło uzasadnione obawy, że pozostałe elementy naciągu mogą charakteryzować się wyraźnie mniejszą wytrzymałością od dotychczas przewidywanej.

Stwierdzony fatalny stan konstrukcji radioteleskopu poskutkował decyzją o jego rozbiórce. Plan zakładał usunięcie konstrukcji podwieszanej i układu radioteleskopu, pozostawiając infrastrukturę ośrodka naukowo-badawczego Arecibo. Celem było zachowanie i zabezpieczenie innych części obserwatorium, tak aby były dostępne dla przyszłych zadań badawczych i edukacyjnych.

Wiadomo już, że część z tej zabudowy ucierpiała w wyniku zaistniałej katastrofy. Cała sytuacja sprowokowała już krytyczne komentarze pod adresem zarządzającej radioteleskopem National Science Foundation (NSF). Wskazuje się w nich najczęściej na domniemane zaniedbania w utrzymaniu konstrukcji, jej konserwacji i monitorowaniu stanu. Pojawiają się również wątpliwości dotyczące finansowania tego zamorskiego, położonego z dala od USA portorykańskiego ośrodka.

Należy tutaj przypomnieć, że obserwatorium Arecibo przetrwało w całej swojej historii uderzenia wielu poważnych huraganów i niejednokrotnie doświadczało w ich wyniku uszkodzeń. Jednym z najpoważniejszych takich przypadków był huragan Maria z września 2017 roku, który pozostawił po sobie poważne szkody na całej wyspie. Już wtedy obawiano się, czy skądinąd pośrednie uszkodzenia ośrodka Arecibo nie poskutkują decyzją NSF o rozpoczęciu wygaszania radioteleskopu (Arecibo znajdował się na liście infrastruktury naukowej rozważanej pod kątem ograniczenia aktywności lub jej całkowitego zamknięcia). „Obawiam się, że jeśli stwierdzone szkody będą poważne, będzie to stanowić podstawę do decyzji o likwidacji obserwatorium” - twierdził wówczas John Mathews, naukowiec z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii (Pennsylvania State University). Wskazywano, że NSF zastanawia się nad przeznaczeniem części finansowania Arecibo na nowsze projekty badawcze.

Niemal do samego schyłku swojego istnienia (57 lat) portorykański radioteleskop pozostawał największym zwartym obiektem tego typu na świecie. Wybudowany został w 1963 roku i dopiero w okolicach 2016 roku wyprzedził go pod względem wielkości chiński radioteleskop FAST (o średnicy przeszło pół kilometra). Przez cały okres swojej działalności obserwatorium Arecibo umożliwiło dokonanie wielu ważnych odkryć naukowo-badawczych. To właśnie z jego wykorzystaniem prof. Aleksander Wolszczan odkrył pierwsze w historii planety pozasłoneczne.

Reklama

Komentarze

    Reklama