Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami, siły powietrzne USA przewidywały umiejscowienie nowego systemu obserwacyjnego na orbicie najpóźniej do połowy 2017 roku. Początkowo zadanie miało zostać zlecone komercyjnemu producentowi układów satelitarnych, kalifornijskiej firmie Space Systems Loral. W ustaleniach z początku stycznia 2016 wskazano jednak, że siły powietrzne USA w dalszym ciągu poszukują wykonawcy usługi, zachęcając zainteresowane podmioty do zgłaszania swojej gotowości i możliwości realizacji zamówienia w oczekiwanym wymiarze.
Do zaistniałej sytuacji odniosło się dowództwo centrum systemów kosmicznych i satelitarnych USAF, wyjaśniając, że jest ona wynikiem „technicznych wyzwań i budżetowych rekalkulacji właściwych dla tego typu pionierskich projektów rozwojowych”. Jednocześnie podkreślono, że zgłoszone zapotrzebowanie wiąże się konkretnymi oczekiwaniami dotyczącymi wysokiej innowacyjności i użyteczności rozwiązań, które miałyby spłynąć od potencjalnych dostawców. Eksperyment z czujnikami szerokiego pola detekcji jest uważany za krytyczny dla powodzenia prac nad nowym systemem wykrywania ataków rakietowych. Podkreślane jest znaczenie tego testu dla określenia architektury i dalszych możliwości rozwoju instrumentów wykrywania w ramach badań nad kosmicznym systemem obserwacji w podczerwieni. Eksperyment ma również wskazać kierunki opracowania algorytmów zarządzania strumieniem danych, dostarczanych przez zainstalowane detektory.
Marcin Kamassa