Strona główna
Wysoki przedstawiciel Roskosmosu nie popełnił samobójstwa
Władimir Jewdokimow został zatrzymany pod zarzutem defraudacji 200 mln rubli. W marcu br. jego ciało znaleźli pracownicy moskiewskiego aresztu, gdzie był przetrzymywany. Po kilku tygodniach ekspert wyklucza, że mogła to być śmierć samobójcza.
Jewdokimow od 2015 r. był pracownikiem rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos. Pełnił funkcję dyrektora odpowiedzialnego za kontrolę jakości i niezawodności rosyjskiego sprzętu. W grudniu 2016 r. został aresztowany. Prokuratora oskarżyła go o sprzeniewierzenie 200 mln rubli (równowartość ok. 3,495 mln USD). Były dyrektor więziony był w areszcie na północy Moskwy. Został tam znaleziony martwy o czym władze poinformowały w sobotę 18 marca. W jego ciele zlokalizowano trzy rany kłute – dwie zadano w serce i jedną w szyję.
Początkowo śledczy nie wykluczali samobójstwa. Nowe ustalenia wskazują jednak, że Rosjanin zdecydowanie nie zadał sobie ciosów nożem samodzielnie. Taką opinię wygłosił po obejrzeniu zdjęć zwłok Jurij Pigołkin, specjalista ds. kryminalistyki z Pierwszego Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu Medycznego im. I. M. Sieczenowa. Zdaniem eksperta, forma, głębokość i lokalizacja ran w klatce piersiowej wskazują, że Jewdokimow nie mógł sam uderzyć się z wystarczającą siłą, by je zadać. Musiał to zatem zrobić ktoś inny.
Te dwie rany. Prawdopodobnie sięgają do kręgosłupa. Najwyraźniej uszkodzenia od nich można dostrzec po przeciwnej stronie tułowia. W dodatku rany są głębokie i szerokie, prawdopodobnie schowało się całe ostrze.
Władimir Jewdokimow dzielił celę z jedenastoma innymi więźniami. Czy któryś z nich jest odpowiedzialny za śmierć byłego pracownika Roskosmosu? Jak donoszą rosyjskie media, Jewdokimow ponoć czynnie bronił się przed atakiem. Być może jego śmierć miała zapobiec ujawnieniu innych malwersantów, którzy pozostają na wolności dalej pracując w rosyjskim przemyśle aeronautycznym.
Czytaj też: Członek władz Roskosmosu zabity w moskiewskim areszcie