Reklama

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (ang. James Webb Space Telescope - JWST) ma być następcą legendarnego Kosmicznego Teleskopu Hubble'a. Będzie to wyposażone w największe zwierciadło obserwatorium, spośród wszystkich działających w kosmosie. Głównym wykonawcą konstruowanego już od 20 lat instrumentu jest NASA, która jednakże współpracuje przy realizacji tego zadania z ESA oraz Kanadyjską Agencją Kosmiczną (CSA).

W najbliższej przyszłości JWST będzie przechodził rygorystyczne testy wibracyjne i akustyczne (przy nagłośnieniu na poziomie 150 decybeli) w Centrum Lotów Kosmicznych imienia Roberta H. Goddarda w stanie Marylanf. Będą mieć one na celu sprawdzenie, jak to zaawansowane urządzenie zniesie warunki, na jakie będzie narażone podczas startu rakiety nośnej. W następnej kolejności teleskop pojedzie do Centrum Lotów Kosmicznych imienia Lyndona B. Johnsona w Houston w Teksasie, gdzie z kolej będzie przechodził próby kriogeniczne, by przetestować jak na jego funkcjonowanie podziałają super niskie temperatury w jakich przyjdzie mu pracować w przestrzeni kosmicznej.

Teleskop Jamesa Webba
Artystyczna wizja Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Ilustracja: NASA

Po to by prawidłowo spełnić swoją misję, Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba będzie musiał działać w temperaturze zbliżonej do zera absolutnego. To dlatego, że badania będzie prowadził w zakresie podczerwieni i jego aparatura ma za zadanie z niezwykłą wrażliwością rejestrować ciepło obserwowanych obiektów. Wśród naukowych celów projektu szczególnie warto wskazać obserwację najstarszych galaktyk, które powstały krótko po narodzinach Wszechświata, oraz badanie składów atmosfer planet pozasłonecznych.

W październiku 2018 r. JWST oderwie się od Ziemi z użyciem rakiety Ariane V, która wystartuje z Gujany Francuskiej. Na czas startu jego zwierciadło będzie złożone i rozwinie się w jedną całość mniej więcej dwa tygodnie po wystrzeleniu. Średnica lustra instrumentu to 6,5 metra. Składa się ono z 18 sześciokątnych segmentów wykonanych z ultralekkiego berylu, pokrytych warstwą złota tysiąc razy cieńszą od ludzkiego włosa.

Fot. NASA/Chris Gunn

James Webb Space Telescope będzie orbitował wokół punktu Lagrange'a L2 układu Ziemia-Słońce, co oznacza, że patrząc od strony gwiazdy teleskop będzie schowany za planetą. Dodatkowo, przed ciepłem emitowanym przez każde z tych dwóch ciał niebieskich teleskop będzie chroniony przez wielowarstwową osłonę wielkości kortu tenisowego. JWST będzie operował w odległości 1,5 mln km od Ziemi. W tej sytuacji nie będą więc możliwe, tak jak to było w przypadku Hubble'a, naprawy wykonywane w kosmosie przez astronautów. Testy naziemne muszą dać gwarancję, że Teleskop Webba zadziała prawidłowo. Szacunki wskazują bowiem, że do czasu jego wystrzelenia, koszty całego projektu dobiją do 10 mld USD.

Naukowcy mają nadzieję korzystać z tego gigantycznego obserwatorium przez co najmniej 5 lat, paliwa ma mu natomiast wystarczyć aż na dekadę. Przy odrobinie szczęścia obserwacje będzie można prowadzić nawet ponad 10 lat. Obserwatorium będzie z pewnością podczas okresu eksploatacji uderzane przez niewielkie meteoroidy. Zostało jednakże zaprojektowane w taki sposób, że małe dziury jakie pojawią się wówczas w lustrach nie przeszkodzą w działaniu teleskopu.

Reklama
Reklama

Komentarze