POLITYKA I PRAWO KOSMICZNE
„Branża kosmiczna wymaga wysokiej tolerancji ryzyka”. Czy Polska jest gotowa je podjąć? [RELACJA]
„Space is hard”. To skądinąd utarte stwierdzenie uchodzi za swoiste memento branży kosmicznej, zwracając uwagę na wyjątkową skalę wyzwań i niepewności ciążących niezmiennie na sektorowych projektach inżynieryjnych. Pomimo swojej oczywistości, jest ono często przywoływane jako komentarz do niepowodzeń rozmaitych operacji i programów kosmicznych, czego najświeższym odzwierciedleniem może być ostatnie nieudane podejście izraelskiej prywatnej misji Beresheet do lądowania na Księżycu. W polskiej przestrzeni gospodarczej zagadnienie radzenia sobie z tego rodzaju ryzykiem jeszcze do niedawna nie miało znaczącego przełożenia na realia branżowe – obecnie jednak rynek dojrzał na tyle, by krytycznie i twórczo ocenić różne aspekty radzenia sobie z prowadzeniem skutecznej działalności sektorowej.
Publiczną ku temu okazją stała się w ostatnim czasie konferencja branżowa „Inżynieria ryzyk w polskim sektorze kosmicznym”, zorganizowana w dniu 11 kwietnia br. w gmachu Agencji Rozwoju Przemysłu w Warszawie. Oprócz ARP, swój decydujący udział w zawiązaniu inicjatywy miały także Akademia Leona Koźmińskiego, PZU Lab oraz Polski Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego wraz z Polską Agencją Kosmiczną. W gronie jej licznych uczestników znaleźli się natomiast przedsiębiorcy, naukowcy i praktycy różnych profesji składających się na całokształt funkcjonowania lokalnego rynku kosmicznego: inżynierów, prawników, ekonomistów, koordynatorów projektowych, a także przedstawicieli firm ubezpieczeniowych. Za cel postawiono sobie merytoryczną dyskusję na temat ryzyka oraz narzędzi zarządzania bezpieczeństwem w polskim sektorze kosmicznym z uwzględnieniem jego specyfiki i potrzeb.
„Projektowanie motywowane ryzykiem” jako istota aktywności branżowej
Merytoryczną część konferencji otworzyło wystąpienie dyrektor zarządzającej firmy Creotech Instruments, dr Aleksandry Bukały, która przybliżyła zebranym uczestnikom ogólną charakterystykę oraz historyczne i operacyjne tło radzenia sobie z ryzykiem w branży kosmicznej. Poczynając od najwcześniejszych etapów podboju kosmosu, prelegentka nakreśliła obraz skali niepewności i uwarunkowań prawidłowej oceny zagrożeń przy realizacji projektów sektorowych.
Wyjaśniając na bazie najbardziej znanych i spektakularnych przykładów (wypadek Apollo I, komplikacje podczas misji Apollo XIII, katastrofa promu Challenger oraz niepowodzenie misji lądownika Mars Schiaparelli), dr Bukała zwróciła uwagę na rozsiane i drastyczne skutki zaniedbania pojedynczych, często pomniejszych czynników ryzyka. Realia działalności w branży określiła wprost jako „projektowanie motywowane ryzykiem”, gdzie koniecznością jest antycypowanie różnych sytuacji i gotowość do reagowania na ich zaistnienie na wielu etapach przygotowań. Sprowadza się to, zdaniem przedstawicielki Creotechu, m.in. do niespotykanej w innych branżach roli działów Product/Quality Assurance oraz ciągłego rozpatrywania rozmaitych modeli pośrednich, przy zachowaniu dbałości o odpowiedni poziom merytoryczny i dokładność. Zważywszy na mnogość ogniw w tym specyficznym łańcuchu działalności („ogromne projekty łączące wysiłki wielu firm i podmiotów”), podkreślono również znaczenie skrupulatnego dokumentowania wszystkich postępów i zamierzeń, dopełniania restrykcyjnych standardów certyfikacyjnych i użytkowych oraz wielostopniowego testowania i weryfikacji pochodzenia bądź standardu wykonania komponentów produkcyjnych.
Zwracając z kolei uwagę na relacje determinujące kształt sektora kosmicznego, dr Bukała posłużyła się kategorią „kooperencji”, syntetycznie opisującej współistnienie różnych podmiotów rynkowych w dychotomicznej relacji „kooperacja-konkurencja”. Wyznacznikiem tego jest właśnie podwyższony stopień ryzyka w misjach kosmicznych – na tyle wysoki, że musi być ono dzielone i równomiernie rozkładane na cały łańcuch wykonawstwa.
Ryzyko kadrowe w przemyśle kosmicznym
Drugie z prezentowanych wystąpień było poświęcone ryzyku związanemu z zarządzaniem kapitałem ludzkim uczestniczącym w realizacji projektów kosmicznych. Jego autorem była Kinga Gruszecka, reprezentująca Departament Projektów Obronnych Polskiej Agencji Kosmicznej. Prelegentka, bazując na doświadczeniu związanym z działalnością w Stowarzyszeniu Polskich Profesjonalistów Sektora Kosmicznego, akcentowała m.in. znaczenie mentoringu i odpowiedniego wdrożenia pracownika dla prawidłowego działania całej struktury organizacyjnej.
Pod tym kątem przedstawicielka PAK zwracała często uwagę na zasadność korzystania z dobrych praktyk zachodnich, gdzie korporacyjnym standardem ma być m.in. traktowanie pierwszego miesiąca zatrudnienia jako czasu przeznaczonego stricte na proces oceny predyspozycji i właściwego ukierunkowania pracownika, prowadzony z udziałem przydzielonego mentora. Poruszono tutaj również potrzebę większego zaangażowania przedstawicieli polskiego sektora kosmicznego pod kątem wstępnego ukierunkowania kandydatów do pracy – podkreślając potrzebę organizowania warsztatów, dzielenia się wiedzą przez specjalistów sektorowych, wychodzenia z inicjatywą na zewnątrz.
„Go global ASAP!”
Niepewności związane z prowadzeniem startupu w branży kosmicznej były z kolei treścią trzeciego wystąpienia, jakie pojawiło się na przedmiotowej konferencji. Temat zaprezentował Jędrzej Kowalewski, założyciel wrocławskiej firmy technologicznej Scanway. Wyzwania, o jakich zdecydował się opowiedzieć, dotyczyły głównie własnych doświadczeń rynkowych przedsiębiorstwa. Kowalewski zwrócił w pierwszej kolejności uwagę na konieczność przygotowania się na znacznie rozciągnięty w czasie cykl sprzedażowy oraz związany z tym zwrot zainwestowanego kapitału. Ponadto jego zdaniem rynek kosmiczny jest merytokratyczny, czyli nastawiony na „kupowanie wiedzy” i działającego modelu technologicznego, niekoniecznie namacalnego, gotowego już produktu.
W opinii CEO firmy Scanway, podstawowym założeniem startupu w branży kosmicznej powinna być ekspansja na rynek ogólnoświatowy, co sam zgrabnie streścił zwrotem: „go global ASAP”. Jej warunkiem musi być jednak zawsze posiadanie jasno sprecyzowanego celu, zweryfikowanego planu działania, a przede wszystkim – wypracowanego zaplecza technologicznego. Zdaniem Kowalewskiego, najlepszym czynnikiem operacyjnym jest technologia o potencjale zastosowania w przestrzeni kosmicznej, którą można spieniężyć także w działalności i zastosowaniach naziemnych.
Wśród rozmaitych rodzajów ryzyka utrudniających działanie w branży szef Scanway wymienił także obszar doboru siły roboczej. Jak stwierdził, sektor kosmiczny dysponuje specyficzną siłą przyciągania fascynatów, których romantyczne oczekiwania co do tego typu pracy niekoniecznie odpowiadają rzeczywistości. Niepewność może dotyczyć zarówno zakresu ich przygotowania technicznego, jak i znajomości realiów pracy w sektorze kosmicznym. „Ryzyko to eliminujemy sami, edukując studentów i uczestników projektów uniwersyteckich” – zapewnił Kowalewski. Sprowadza się to do świadczenia wsparcia szkoleniowego inżynierów w projektach studenckich ESA (REXUS/BEXUS). Scanway prowadzi w tym zakresie mentoring, wspomaga działalność projektową studentów.
Warunek niezbędny: dobrze sporządzony kontrakt i plan działania
Obraz prowadzenia działalności kosmicznej z punktu widzenia realizacji postanowień kontraktowych i projektowych przedstawił w czwartym z dotychczasowych wystąpień Michał Szwajewski, mający na swoim koncie zarządzanie projektami branżowymi takich firm, jak Sener czy Creotech. W swoim wywodzie zawarł zagadnienia dotyczące praktyki zawierania i realizacji umów projektowych oraz współpracy wielostronnej realizowanej dla odbiorców międzynarodowych. Szwajewski wiele uwagi poświęcił etapom procesu systemowego zarządzania ryzykiem – w oparciu o sekwencję kroków: wstępne oszacowanie skali zagrożeń i możliwości podołania im, identyfikację źródeł i obszarów ryzyka, analizę jego potencjalnego wpływu na przebieg projektu, stworzenie planu działania i reagowania w obliczu wystąpienia ryzyka, prowadzenie działań monitorujących, weryfikujących i ewentualnej korekty planu reagowania.
W dalszej kolejności prelegent przedstawił praktyczne przykłady występowania ryzyka kontraktowego. Obok ogólnych zaleceń dywersyfikacji zleceń i unikania uzależnienia od płynności finansowej jednego zamawiającego, wskazał tutaj m.in. konieczność ścisłego określenia w umowie celu i zakresu zadaniowego realizacji projektu, który będzie potem podlegał roszczeniom odbiorcy. W zakresie realizacji kamieni milowych kontraktu, zalecił m.in. unikanie sytuacji, w której odbiór wykonywanej usługi i rozliczenia własnego zadania zostanie zablokowany przez nieterminowe wywiązanie się strony trzeciej (kooperanta). Wspólnym mianownikiem w każdym z tych przypadków pozostaje zawsze ścisła współpraca kierownika projektu z zaangażowanym prawnikiem.
„W Polsce mamy niską tolerancję ryzyka”
W dalszej części konferencji przyszedł czas na rzadziej poruszane w polskich realiach zagadnienie transferu ryzyka i inżynierii bezpieczeństwa w branży kosmicznej, sprowadzające się w znacznej mierze do możliwości ubezpieczania ambitnych projektów kosmicznych. Swoje spojrzenie na powiązane z tym sprawy przedstawił w pierwszej kolejności dr inż. Dariusz Gołębiewski, reprezentujący PZU Lab. W wystąpieniu na temat analizy i transferu ryzyka prototypowych technologii kosmicznych skupił się na przedstawieniu istniejących metodyk zarządzania bezpieczeństwem w sektorze (opartych na wzorcach amerykańskiej branży nuklearnej i pionierskich założeniach NASA z realizacji programu Apollo). W metodykach tych podkreślono z kolei wymagania: interdyscyplinarnego podejścia oraz wysokiej motywacji projektantów i pracowników, ścisłej współpracy przemysłu z agendami rządowymi, nadzoru nad kapitałem ludzkim i kontrolą jakości, powiązania wskaźników wyższej kadry zarządzającej z udokumentowaniem bezpieczeństwa działalności i bezpieczeństwa publicznego, współpracy z systemem prawnym, wymiany informacji między interesariuszami oraz certyfikacji pracowników i zapewnienia wsparcia politycznego.
W przypadku polskich firm – głównie będących podwykonawcami – dr Gołębiewski podkreślił, że kluczowym założeniem jest uwzględnianie ryzyka odbiorcy końcowego. Wskazał, że wymusza to spoglądanie na swoją działalność z szerszej perspektywy, biorącej pod uwagę wpływ, jaki produkowany konkretny podsystem będzie miał na powodzenie całego rozległego projektu (angażującego często dziesiątki różnych podmiotów). Jednocześnie zauważył, że w miarę wzrostu stopnia zaawansowania projektu drastycznie spada skala dowolności odchyleń od przyjętego pierwotnie planu, a rosną koszty modyfikacji każdego jednostkowego atrybutu misji.
Podsumowując swoje wystąpienie, dr Gołębiewski zwrócił uwagę na aktualnie najbardziej dojmujące wyzwania i niepewności stojące przed polską branżą kosmiczną w obszarze zarządzania bezpieczeństwem. W katalogu wskazanych przez niego potrzeb pojawiło się m.in. opracowanie krajowej mapy ryzyka dla całej branży (na wzór sektora energetycznego i petrochemicznego), uskutecznianie analiz ryzyka proponowanych rozwiązań, tj. produktów i usług (umożliwi budowanie reputacji i zaufania na rynku), zapewnienie akceptowalnego poziomu ryzyka z punktu widzenia lokalnie działających instytucji finansowych (banki, ubezpieczyciele nie są skłonni do gwarantowania ochrony prototypów), współpraca dużych podmiotów z mniejszymi oraz ogólne zwiększenie poziomu akceptowalności ryzyka technologicznego (w Polsce jest niska tolerancja na ryzyko). „Musimy otworzyć się na ryzyka, by zapewnić wyższy poziom innowacyjności – w tym zakresie nadal praktycznie nie posuwamy się do przodu” – podkreślił dr Gołębiewski.
Wzorce zza oceanu
Wątek amerykańskiego podejścia do zarządzania projektami kosmicznymi był kontynuowany na szerszą skalę w kolejnej prezentacji, autorstwa Johna F. Halla, reprezentującego Polską Agencję Kosmiczną. Pochodzący z USA ekspert Departamentu Strategii i Współpracy Międzynarodowej PAK przedstawił w pierwszej kolejności system aktów prawnych regulujących zasady odpowiedzialności za działalność kosmiczną w Stanach Zjednoczonych. W jego wystąpieniu znalazły się też liczne nawiązania do tematyki amerykańskiego systemu zabezpieczeń aktywności kosmicznej.
„Przemysł kosmiczny to branża wysokiego ryzyka, kosztów i prawdopodobieństwa katastrofalnych strat – odpowiednio wyższe są też jednak potencjalne zyski i nowe możliwości” – zauważył Hall. Jak podkreślił dalej, lądowania rakiet wielokrotnego użytku, dokonywane przez SpaceX w USA, nie byłyby możliwe bez odpowiednio otwartego na ryzyko systemu ubezpieczeń i odpowiedzialności. „Najważniejsze to zapewnić bezpieczeństwo i ochronę interesu stron trzecich, niezaangażowanych w przedmiotową działalność” – stwierdził przedstawiciel PAK. W zakresie prawnego rozpatrywania odpowiedzialności podkreślił znaczenie zarówno aktów krajowych, jak i międzynarodowych: Traktatu o przestrzeni kosmicznej z 1967 roku, Konwencji o odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez obiekty kosmiczne z 1972 roku, Konwencji o rejestracji obiektów wypuszczonych w przestrzeń kosmiczną z 1975 roku oraz dalszych.
Okiem „kosmicznego brokera ubezpieczeniowego”
Spojrzenie z nieco innej perspektywy na kwestię ubezpieczeń w działalności kosmicznej przedstawił Guillaume de Dinechin, zastępca CEO francuskiego oddziału koncernu AON – ISB France. W swoim wystąpieniu wyeksponował stanowisko i sposób zorganizowania rynku ubezpieczeniowego dla branży kosmicznej. Wśród adresatów oferty wskazał: operatorów satelitów (ubezpieczenia od utraty sprzętu, zysków i odpowiedzialności za straty spowodowane względem stron trzecich), integratora (ochrona procesu produkcji, transportu, działania sprzętu), użytkowników usług (ubezpieczenie od utraty zysków i poniesionych kosztów), inwestorów oraz dostawców usług astronautycznych. W obszarze tym wyszczególnił podział na ubezpieczenia przedstartowe oraz postartowe.
Jako cechy charakterystyczne rynku ubezpieczeń kosmicznych, de Dinechin wskazał znaczne wartości zawieranych kontraktów, rozsiany udział sygnatariuszy (zwykle ponad 20 osobnych podmiotów jako strona umowy ubezpieczeniowej), obecność wysoce wyspecjalizowanych brokerów ubezpieczeniowych. Warunkowanie wysokości premii za przydział ubezpieczeń określił natomiast jako wypadkową zasady popyt-podaż, gdzie większe znaczenie dla średniego pułapu cenowego ma odsetek ogólnej liczby klientów, mniejsze natomiast aktualna skala niezawodności technologicznej. Pod kątem aktywności wschodzących sektorów kosmicznych, Francuz zastrzegł, że żaden liczący się inwestor nie podejmie ryzyka inwestycyjnego bez odpowiedniego pakietu ubezpieczeniowego – o czym powinny pamiętać rozwijające się spółki branżowe.
Według globalnych danych wskazanych przez de Dinechina, w latach 80. premia za ubezpieczenie osiągała nawet 25 procent zadeklarowanych kosztów misji satelitarnej – obecnie są to wartości w przedziale od 3 do 14 procent. Najwyższe stawki za ubezpieczenia naliczane są w zestawieniach Francuza dla misji obsługiwanych przez rosyjskie rakiety Proton (premie od 9 do 15 proc. wartości ubezpieczenia), ze względu na awaryjność i ryzyko płynące z kondycji rosyjskiego sektora kosmicznego. Najniższe stawki natomiast otrzymywało jeszcze do niedawna Arianespace z rakietą Ariane 5 (rzędu 2-3 procent ogólnej wartości misji).
Prawnicy mają głos
Ostatnie z wystąpień tego dnia poprowadził duet specjalistów z dziedziny prawa działalności kosmicznej – reprezentująca Akademię Leona Koźmińskiego dr hab. Katarzyna Malinowska oraz Damian Szczerbaty, przedstawiciel firmy Astronika. Prelegenci zwrócili uwagę przede wszystkim na ryzyka związane z regulacjami, kontraktami, sporami sądowymi, a także względami upadłościowymi, relacjami transgranicznymi oraz zgodnością z normami prawa krajowego. Wśród naturalnych polskich dylematów w tej materii wskazali problemy związane z brakiem wewnętrznego prawa kosmicznego, reżimu odpowiedzialności, obowiązku ubezpieczenia, a także wymogów opisujących minimalne standardy techniczne.
Konferencja zakończyła się obietnicą podtrzymania zaproponowanej formuły wymiany opinii i doświadczeń w ramach cyklicznego ponawiania wydarzeń poświęconych kwestii zarządzania bezpieczeństwem i ryzykiem w działalności kosmicznej. Zapowiedź ta spotkała się z aprobatą uczestników konferencji, wskazujących na wysoki poziom merytoryczny prezentowanych wystąpień i szeroki zakres poruszonych zagadnień – w tym, tych nierzadko wcześniej pomijanych.