Reklama

Technologie wojskowe

Chiński satelita strzelał wiązkami laserowymi nad Hawajami

Ilustracja: Fulvio314/Wikimedia Commons/Domena Publiczna

Od kilku dni społeczność międzynarodowa obserwuje zwiększone napięcie w relacjach Stanów Zjednoczonych z Chinami, które jest bezpośrednio związane z chińskim balonem przelatującym nad amerykańskim stanem Montana oraz trzema latającymi obiektami, które zostały zestrzelone nad USA i Kanadą. Tym razem mieliśmy do czynienia z wystrzeleniem zielonych wiązek laserowych z chińskiego satelity nad Hawajami, które wzbudziły niepokój zarówno mieszkańców, jak i środowiska ekspertów w dziedzinie obronności i nowych technologii.

Reklama

W ostatnim czasie obserwujemy coraz więcej niepokojących sygnałów w relacjach Pekin - Waszyngton. Władze USA poinformowały, że nad krajem wykryto chiński balon, który prawdopodobnie prowadzi działania szpiegowskie. Ruch obiektu był wówczas monitorowany, a następnie zestrzelony przez amerykańskie myśliwce. Kilka dni później zaobserwowano trzy latające obiekty nad USA i Kanadą, które wciąż pozostają niewyjaśnione. Wszystkie te sytuacje sprowadzają się do zaostrzenia relacji pomiędzy mocarstwami.

Reklama

Oliwy do ognia dolał kolejny incydent wywołany przez chińskiego satelitę. Urządzenie wystrzeliło zielone wiązki laserowe nad Hawajami, które zostały wykryte przez naukowców z Narodowego Obserwatorium Astronomicznego Japonii (NAOJ). Specjaliści uchwycili tajemnicze promienie światła na wideo za pomocą swojej gwiezdnej kamery Subaru-Asahi na Mauna Kea 28 stycznia br.

Wiązki laserowe pojawiają się dosłownie przez kilka sekund, niemniej jednak wzbudziły one niepokój wśród mieszkańców Hawajów i środowiska ekspertów w dziedzinie obronności i nowych technologii. Według wstępnych założeń NAOJ, odpowiedzialnymi za incydent byli naukowcy NASA, którzy mogli wykorzystać jednego ze swoich satelitów ICESat-2, służącego do m. in. pomiaru wysokości pokrywy lodowej i grubości lodu morskiego. Urządzenie przy pomocy instrumentu ATLAS jest bowiem w stanie wysłać tego typu laser w stronę Ziemi. Przypisanie winy amerykańskiej agencji zostało odnotowane w specjalnie przygotowanej notatce.

Reklama

Czytaj też

6 lutego jednak, pojawiła się notatka korygująca, w której ujawniono, że najprawdopodobniej winowajcą są Chiny. W dochodzeniu wówczas pomogła NASA, przeprowadzając symulację trajektorii satelitów, które mają podobny instrument wysyłający wiązki laserowe. Według badań incydent został spowodowany przez chińskiego satelitę Daqi-1/AEMS z urządzeniem ACDL (Aerosol and Carbon dioxide Detection Lidar). Satelita został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną w 2022 r., a jego zadaniem jest badanie środowiska atmosferycznego.

Lidar (Light Detection and Ranging) z kolei, to popularna metoda teledetekcji, za pomocą której wysyłana jest wiązka laserowa na dany obiekt, dzięki czemu istnieje m. in. możliwość odnotowania jego odległości, przeprowadzenia dokładnych badań i pomiarów oraz stworzenia jego modelu 3D.

Chiński satelita jest skatalogowany i znany rządom na całym świecie, niemniej jednak wywołał kontrowersje wśród naukowców i wojskowych w Stanach Zjednoczonych. Roy Gal z Instytutu Astronomii Uniwersytetu Hawajskiego stwierdził, że USA również posiada satelity, które mają te same możliwości. Przeciwnego zdania jest były szef sztabu Marine Forces Pacific, Ray L'Heureux, który uważa, że Chiny mają najprawdopodobniej największy udział w zatruwaniu środowiska, więc nie widzi powodu, aby Państwo Środka miałoby zbierać dane o zanieczyszczeniach po tej stronie Pacyfiku.

Czytaj też

Wydaje się zatem, że incydenty z ostatnich dni to zbiór wielu wydarzeń, z których żadne nie jest jednoznacznie wyjaśnione. Na ten moment można się jednak zgodzić, iż nie służą one poprawie relacji amerykańsko - chińskich. Czy są to zwykłe przypadki? A może zaplanowana akcja prowokacyjna? Na ten moment wiemy niestety niewiele, ale możliwe, że odpowiedzi na te oraz inne pytania poznamy już w najbliższej przyszłości.

Reklama

Komentarze

    Reklama