Reklama

Polska

Obiecujący potencjał finansowy kosmicznego górnictwa

Ilustracja: Konsorcjum EX-PL
Ilustracja: Konsorcjum EX-PL

Podczas gdy liderzy wyścigu po kosmiczne bogactwa spotykali się w Australii żeby dyskutować o perspektywach pozyskiwania surowców z planetoid, polskie firmy tworzące konsorcjum górnictwa kosmicznego EX-PL, uczestniczyły w wizycie studyjnej w Luksemburgu z udziałem polskich i luksemburskich urzędników i dyplomatów.

W spotkaniu, poza firmami wchodzącymi w skład konsorcjum EX-PL, wzięli udział przedstawiciele obu ambasad oraz przedstawiciele Ministerstwa Rozwoju RP i Ministerstwa Gospodarki Wielkiego Księstwa Luksemburga.

Zaangażowanie urzędników i dyplomatów na tak wysokim szczeblu dowodzi, że oba kraje bardzo poważnie traktują współpracę w obszarze górnictwa kosmicznego i upatrują w tym szansę na rozwój. Było to już kolejne spotkanie z udziałem przedstawicieli strony polskiej i luksemburskiej, tym razem na terenie Wielkiego Księstwa. Poprzednie odbyło się w marcu, w Polsce. W zaawansowane rozmowy zaangażowani są inwestorzy po stronie polskiej i luksemburskiej, ale wciąż jest jeszcze miejsce „na pokładzie” dla tych którzy chcą się w tę inicjatywę włączyć.

Mateusz Józefowicz z ABM Space

Józefowicz zwraca także uwagę, że w czasie kiedy w Europie trwały rozmowy przedstawicieli strony polskiej i luksemburskiej, w australijskiej Adelajdzie odbywał się 68. Międzynarodowy Kongres Kosmiczny – najważniejsze cykliczne wydarzenia dla całej branży kosmicznej, w czasie którego temat górnictwa kosmicznego i eksploracji kosmicznych bogactw był jednym z najczęściej dyskutowanych.

EX-PL, czyli wielkie plany

W skład konsorcjum EX-PL, które zostało powołane w pierwszym kwartale 2017 roku weszły firmy specjalizujące się w robotyce kosmicznej, obserwacjach planetoid i integracji systemów kosmicznych: ABM Space, Cilium Engineering, Creotech Instruments S.A., Sybilla Technologies oraz PIAP Space.

Konsorcjum już teraz realizuje kilka przedsięwzięć. Jedno z nich ma pozwolić na opracowanie narzędzia zdalnego mapowania zasobów asteroid metodami analiz astronomicznych i obserwacyjnych, najpierw z użyciem teleskopów umieszczonych na Ziemi, ale docelowo także obserwatoriów orbitalnych.

Choć postęp technologiczny sprawia, że spadają koszty potencjalnej eksploatacji planetoid, wciąż mówimy o olbrzymich pieniądzach. Dlatego nie można pozwolić sobie na wybieranie ciał niebieskich na chybił-trafił z nadzieją, że właśnie tam uda się znaleźć coś wartościowego. Znacznie rozsądniej jest obserwować z Ziemi planetoidy i na bazie odczytów wyspecjalizowanych sensorów określać, jakie jest prawdopodobieństwo, że znajdują się tam wartościowe minerały.

dr Grzegorz Brona, prezes Creotech Instruments S.A.

Konsorcjanci pracują także nad znacznie bardziej futurystycznymi rozwiązaniami takimi jak próbniki asteroidowe, czy żagle słoneczne oraz rozwijają naziemny system wsparcia i planowania misji. Na chwilę obecną najczęściej stosowanym sposobem badania składu planetoid jest tzw. analiza widmowa, polegająca na analizowaniu tego w jaki sposób od powierzchni planetoidy odbija się światło. Na tej podstawie można określić przybliżony skład ciała niebieskiego. Jednak ta metoda obarczona jest sporym ryzykiem błędu.

Wyzwaniem jest kosmiczne „wietrzenie”. Powierzchnia planetoidy czy dowolnego innego ciała niebieskiego wystawiona jest na nieprzyjazne warunki kosmosu, choćby promieniowanie czy wiatr słoneczny. Te czynniki w wyraźny sposób wpływają na sposób w jaki obiekty te odbijają światło. Dlatego kolejnym etapem pozyskiwania surowców powinno być wysłanie próbnika, który wykona odwiert i wyśle na Ziemię informację na temat realnego składu planetoidy.

dr Grzegorz Brona, prezes Creotech Instruments S.A.

Rozwijana przez EX-PL koncepcja próbników asteroidowych bazuje na dostępnych na rynku komponentach wykorzystywanych do budowy satelitów klasy mikro i nano. W tym zakresie własne, unikalne know-how posiada spółka Creotech Instruments, która rozwija własną platformę mikrosatelitarną HyperSat.

Tworzenie próbników z produkowanych seryjnie elementów sprawi, że ich koszt będzie relatywnie niski. Na tym właśnie polega coraz silniejszy technologiczny trend NewSpace, w którym zachowanie organizacyjnej zwinności i reżimu kosztowego pozwala osiągnąć rentowność kosmicznych przedsięwzięć, które jeszcze niedawno były całkowicie poza horyzontem możliwości prywatnego biznesu.

dr Grzegorz Brona, prezes Creotech Instruments S.A.

Skarby nie z tej ziemi

Ekonomiczny potencjał górnictwa w kosmosie dostrzegają coraz bardziej poważni uczestnicy światowej gospodarki, tacy jak największy na światowy bank inwestycyjny Goldman Sachs. W liczącej 98 stron „nocie do klientów” bank wykazał, że statek kosmiczny „łapiący asteroidy” mógłby kosztować 2,6 mld dolarów. Dla porównania budowa kopalni metali ziem rzadkich (bardzo kluczowych w elektronice) to koszt na poziomie około 1 miliarda dolarów. Jednocześnie jedna asteroida wielkości boiska piłkarskiego może zawierać złoża platyny warte nawet 50 miliardów dolarów. Te liczby mają oswajać inwestorów z perspektywą eksploracji kosmicznych bogactw.

Czytaj też: Dr Łosiak: "Najcenniejsze planetoidy metaliczne". Rozmowa na Dzień Planetoid [WYWIAD]

Reklama
Reklama

Komentarze