KOSMONAUTYKA
Starship SN5 przeciera szlak. Pierwszy wzlot dużego prototypu statku SpaceX
W ośrodku testowym w Boca Chica na południowym skraju stanu Teksas firma SpaceX podjęła długo oczekiwaną próbę pierwszego wzlotu prototypu Starship SN5 na wysokość 150 metrów (oraz bezpiecznego osadzenia maszyny na płycie lądowiska). Podejście okazało się udane. Osiągnięto tym samym ważny kamień milowy projektu - potwierdzenie mobilności pełnowymiarowej wersji prototypowego statku.
Minimalistyczna konstrukcja pojazdu Starship SN5 wzniosła się w powietrze ze stanowiska startowego w ośrodku Boca Chica o godz. 01:59 w środę 5 sierpnia czasu polskiego (18:59 czasu lokalnego we wtorek 4 sierpnia). Chwilę po odpaleniu pojazd pod pewnym kątem wzniósł się na zadaną wysokość, by następnie przemieścić się bardziej w poziomie i rozpocząć obniżanie lotu w kierunku wyznaczonego lądowiska.
W tym czasie strefę startu spowiły gęste opary gazów wylotowych i wzbitego pyłu, przez co moment schodzenia do lądowania był trudniej widoczny. Niemniej jednak, blisko minutę po starcie Starship SN5 osiadł w dobrej kondycji (bez oznak uszczerbku) na sąsiedniej platformie. O pozytywnym wyniku testu dał znać wiwat pracowników SpaceX przyglądających się próbie z bezpiecznej odległości w teksańskim ośrodku doświadczalnym firmy Elona Muska.
W ramach przygotowań do tego ważnego podejścia, kilka dni wcześniej (30 lipca) SpaceX przeprowadził statyczny test odpalenia prototypu - napędzanego silnikiem Raptor. Zapłon ten nie sprawił żadnych problemów, dzięki czemu zespół inżynierów spółki mógł kontynuować przygotowania do próby wzlotu. Potwierdzenie takiego zamiaru przedstawił zresztą za pośrednictwem mediów społecznościowych Elon Musk. „Starship SN5 właśnie zakończył pełnowymiarowy test statycznego zapłonu. Wkrótce podskok na 150 m” - zakomunikował wówczas założyciel SpaceX.
Starship takes flight pic.twitter.com/IWvwcA05hl
— SpaceX (@SpaceX) August 5, 2020
Udany wzlot otwiera statkowi Starship drogę do coraz bardziej wymagających testów lotnych. Jeszcze do niedawna moment ten mógł wydawać się odległy, jeśli wziąć pod uwagę liczne przypadki uszkodzeń i utrat poprzednich prototypów w trakcie kolejnych faz testów naziemnych. Większość poprzedników SN5 została zniszczona podczas prób ciśnieniowych lub przygotowań do statycznych zapłonów. Ostatni taki incydent dotyczył eksplozji prototypu SN4 podczas doświadczalnego podejścia z 30 maja 2020 roku.
LAUNCH! Starship SN5 has launched on a 150 meter test hop at SpaceX Boca Chica.
— Chris B - NSF (@NASASpaceflight) August 4, 2020
Under the power of Raptor SN27, SN5 has conducted what looks like a successful flight!
Listen to the SpaceXers cheer!
Mary (@BocaChicaGal) filming history!
Livestream: https://t.co/rUNxATy7VJ pic.twitter.com/p5UTRFd0gI
Były jednak też i sukcesy - na czele z podobnym do tego ostatniego wysokim wzlotem pomniejszego prototypu Starshipa, określanego mianem Starhopper. Test ten doszedł do skutku 27 sierpnia 2019 roku. Tak jak obecnie, pojazd korzystał z pojedynczego silnika SpaceX Raptor.
Mimo wszystko, SpaceX od początku brał pod uwagę liczne ewentualności, jakie wiążą się ze żmudnym procesem rozwoju nowego pojazdu. Deklarowano spodziewane zapotrzebowanie nawet na kilkanaście różnych prototypów SN zanim Starship osiągnie pożądaną gotowość użytkową.
Elon Musk i jego firma wiąże bardzo ambitne plany z tą konstrukcją - zwłaszcza w zakresie dalszej załogowej eksploracji kosmosu. Statek kosmiczny został obmyślony tak, aby przede wszystkim przemieszczać astronautów na Księżyc i ostatecznie odbywać podróże na Marsa. Ma przy tym być przystosowany do obsługi transportu suborbitalnego na dużą skalę - umożliwiając przewożenie pasażerów wokół Ziemi, w mniej niż godzinę z jednego krańca globu na drugi.