Reklama

Świat

Rosyjski kosmos: Zasłużony upadek Dmitrija Rogozina [KOMENTARZ]

Fot. Vitaly V. Kuzmin; licencja: CC BY-SA 4.0; źródło: Wikimedia Commons
Fot. Vitaly V. Kuzmin; licencja: CC BY-SA 4.0; źródło: Wikimedia Commons

Od 2011 r. za przemysł obronny i sektor kosmiczny Federacji Rosyjskiej odpowiadał wicepremier Dmitrij Rogozin. W nowym rządzie powoływanym przez premiera Miedwiediewa zabrakło dla niego miejsca. Nic dziwnego, wszak podczas swojej kadencji Rogozin zaliczył jednak zdecydowanie więcej porażek niż sukcesów.

Za duży sukces wicepremiera Dmitrija Rogozina poczytywane jest przeprowadzone kilka lat temu przekształcenie Roskosmosu z klasycznej agencji kosmicznej w państwową korporację (Roscosmos State Corporation) o szerokich kompetencjach w dziedzinie przemysłu kosmicznego. Udało mu się też doprowadzić niemal do samego końca budowę nowego rosyjskiego kosmodromu Wostocznyj, z którego odbyły się już starty rakiet nośnych.
Zła passa
Uruchomienie centrum kosmicznego Wostocznyj to ważny krok na drodze do uniezależnienia się Moskwy od kosmodromu Bajkonur, za którego dzierżawę Rosjanie muszą płacić Kazachstanowi. Przy budowie tego obiektu doszło do defraudacji 1,3 miliarda rubli (23 mln USD).

Niemniej, już druga misja realizowana z Wostocznego zakończyłą się porażką. Rakieta nośna Sojuz 2.1b została wystartowała wówczas 28 listopada 2017 r. Jednak transportowany przez nią ładunek nigdy nie trafił na orbitę docelową. Co ciekawe, zanim jeszcze problemy wyszły na jaw, Rogozin zdążył już pogratulować kontrolerom lotu dobrze wykonanego zadania. Tymczasem wkrótce okazało się, że cała misja nie powiodła się dlatego, że Sojuza z przyzwyczajenia zaprogramowano tak, jak gdyby miał on startować z Bajkonuru. W efekcie, wystrzelenie pojazdu z zupełnie innej lokalizacji doprowadziło do katastrofy. Wnioski specjalnej komisji badającej przyczyny nieudanego startu w listopadzie doprowadziły do szeregu zwolnień w kierownictwie branży kosmicznej, które nie zapewniło stosownej kontroli i koordynacji prac.

Ponadto, za czasów Dmitrija Rogozina rakiety nośne Proton-M nie startowały przez 12 miesięcy w okresie od czerwca 2016 do czerwca 2017 r. Ten długotrwały przestój spowodowały problemy z drugim i trzecim stopniem rakiety, które wymagały przeprowadzenia gruntownego dochodzenia. Co więcej, z uwagi na korzystanie z toksycznego paliwa, systemy nośne Proton nie będą mogły dłużej latać z kosmodromu Bajkonur po roku 2020.

Kolejne opóźnienia zalicza program wdrożenia do lotów nowej ciężkiej rosyjskiej rakiety nośnej Angara. Program boryka się z problemami z finansowaniem. Konstruktorzy przyznają, że superciężka wersja Angary może być gotowa dopiero w 2028 roku.

Z kolei rosyjski moduł „Nauka” miał dołączyć do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej już przeszło dekadę temu. W następnych latach inżynierowie zmagali się jednak w tej konstrukcji z kolejnymi problemami technicznymi. Usterki dotyczyły systemu napędowego, wycieków paliwa i związanych z tym poważnych zanieczyszczeń poszczególnych elementów. W 2013 r. moduł nie przeszedł prób technicznych zorganizowanych przez firmę RKK Energia.

Kiedy już wydawało się, że kryzys został zażegnany. „Nauka” miała dołączyć do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej pod koniec 2017 lub na początku 2018 r. Technicy wykryli jednak nowe przeciwwskazania – poważne zanieczyszczenia zbiorników na materiał pędny. Problem jest o tyle poważny, że owe zbiorniki to relikt z pierwszej połowy lat 90-tych XX wieku i nie są już produkowane. Nie ma więc mowy o wymianie tych części na nowe.

Czytaj też: Rosja: „Nauka” nieprędko dotrze na ISS

Pasmo porażek wieńczy najnowsza wpadka. Chodzi mianowicie o utratę przeznaczonego dla Angoli satelity telekomunikacyjnego AngoSat-1. Urządzenie zostało wyniesione pod koniec grudnia ubiegłego roku z użyciem rosyjsko-ukraińskiej rakiety Zenit. Rychło po tym, jak AngoSat-1 znalazł się na orbicie, z wybudowanym przez rosyjską firmę RKK Energia satelitą bezpowrotnie utracono łączność.

Ogółem w 2017 r. USA z 29 udanymi startami rakiet na koncie znacząco wyprzedziły Rosję z ledwie 20 wystrzeleniami (z czego 18 w było w pełni udanych) Po piętach Rosjanom depczą też Chiny, które przeprowadziły w minionym roku 18 startów (w tym 16 w pełni udanych).

Brak wizji?

Rosyjski program kosmiczny jest dziś w dużej mierze oparty na produktach sprzedawanych Stanom Zjednoczonym. W przypadku usług chodzi rzecz jasna o wykonywanie od 2011 r., kiedy to wycofano promy kosmiczne, transportów amerykańskich załóg na ISS i z powrotem.

Natomiast podstawowe eksportowane przez Rosję produkty kosmiczne to osławione silniki RD-180, które napędzają dolne stopnie rakiet nośnych Atlas V koncernu United Launch Alliance.
Załogowe pojazdy prywatnych firm SpaceX oraz Boeing – odpowiednio Dragon 2 i CST-100 Starliner być może jeszcze w tym roku odbędą swoje pierwsze testowe misje załogowe. Z chwilą wdrożenia tych statków do użytku Amerykańscy astronauci nie będą już dłużej zależni od rosyjskich kapsuł Sojuz w kwestii podróżowania na Międzynarodową Stację Kosmiczną.

Fakt, że amerykańskie wysiłki na rzecz zastąpienia rosyjskiej konstrukcji RD-180 rodzimym silnikiem przeciągają się. Jednak zarówno przedsiębiorstwo Blue Origin jak i Aerojet Rocketdyne intensywnie pracują nad silnikiem rakietowym dla nowej amerykańskiej rakiety United Launch Alliance – Vulcan. Bez wątpienia import rosyjskich jednostek napędowych do Stanów Zjednoczonych ustanie w pierwszej połowie lat 20-tych obecnego stulecia. Całkowity zakaz użycia RD-180 będzie w Stanach Zjednoczonych obowiązywał od 1 stycznia 2023 r.

Oba, tak istotne, powiązane z USA źródła finansowania rosyjskiego sektora kosmicznego w perspektywie kilku lat wyschną. Czy Rosja ma pomysł na dalszy rozwój swojego przemysłu kosmicznego w tej sytuacji? Na tę chwilę nie wydaje się, by Roskosmos miał szanse na pozycję lidera, jeśli chodzi o wynoszenie ładunków dla klientów komercyjnych. Na rynku pojawia się coraz więcej podmiotów prywatnych zdolnych wynosić w przestrzeń kosmiczną małe satelity. Te większe mogą wynosić inne kraje – takie jak Indie czy Chiny. Swoje usługi, w coraz bardziej konkurencyjnych cenach, oferuje wreszcie SpaceX. Firma Elona Muska przeprowadziła niedawno, choć też ze znacznym opóźnieniem, pierwszy udany start pojazdu Falcon Heavy. Dysponuje też oczywiście swoim flagowym pojazdem Falcon 9.

Co na tym dynamicznym, wymagającym i coraz większym rynku usług kosmicznych może zaproponować Rosja? Raczej nie zwojuje świata kolejnym odświeżaniem swoich konstrukcji sprzed dziesiątek lat. W czym zatem może zaoferować innowacyjne rozwiązania, które na jakiejś płaszczyźnie zagwarantowałyby jej przewagę konkurencyjną? Do kogo chciałaby skierować jakąś swoją ofertę?

Czy na powyższe pytania umiał odpowiedzieć wicepremier Rogozin? Bardzo wątpliwe. Cechowało go za to nietuzinkowe poczucie humoru, które zademonstrował żartując, że bez Sojuzów Amerykanie będą mogli docierać na pokład ISS wykorzystując trampoliny... Może przytyk ten był spowodowany faktem, że Rogozin nie ma wstępu do USA. Objęły go sankcje nałożone na Moskwę po inwazji na Ukrainę.

W składzie nowej rady ministrów pod wodzą Miedwiediewa Dmitrija Rogozina zastąpi dotychczasowy wiceszef resortu obrony, Jurij Borisow. Rogozin jest jednym z pięciu wicepremierów (na 9 ogółem), który ma utracić stanowisko.

Reklama

Komentarze

    Reklama