PRZEMYSŁ KOSMICZNY
Kowalczuk o nanosatelitach WZE. "Myślimy o wiele szerzej niż tylko o polskim rynku"
Wojskowe Zakłady Elektroniczne S.A., spółka wchodząca w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej, czyni starania o uzyskanie zdolności produkcyjnych w zakresie wytwarzania lekkich systemów satelitarnej obserwacji Ziemi. Jednym z etapów na drodze do tego celu jest porozumienie zawarte z francuską firmą branży kosmicznej, Hemeria. W kontekście tego wydarzenia Prezes Zarządu WZE S.A., Przemysław Kowalczuk wyjaśnia w rozmowie z redakcją Space24.pl przesłanki stojące za podejmowanymi na tym polu działaniami.
W rozmowie na temat porozumienia zawartego między Wojskowymi Zakładami Elektronicznymi a francuską spółką Hemeria, prezes polskiej firmy, Przemysław Kowalczuk podkreślił znaczenie posiadania wsparcia zagranicznego w procesie pozyskiwania odpowiednich zdolności przemysłowych w branży satelitarnej. Jak podkreślił, współpraca z partnerem zagranicznym jest na tym polu niezbędna.
To nie jest tak, że technologii satelitarnych nie ma w Polsce, ale są one rozproszone, a nam - czyli Ministerstwu Obrony Narodowej, jak i innym ministerstwom cywilnym - potrzeba konkretów […] w bardzo skończonym czasie.
Wskazując na efekt biznesowy, jaki na tym konkretnym polu chce osiągnąć zarząd WZE, Kowalczuk podkreślił, że oferta skierowana będzie do szerokiej grupy klientów - zarówno na polskim rynku, jak i w wymiarze eksportu. „Myślimy o wiele szerzej niż tylko polski rynek - tak należy do tego podchodzić z punktu widzenia biznesu, zawsze myśleć też o eksporcie” - zaznaczył prezes spółki z Zielonki.
Jednocześnie, oferta satelitarna WZE ma przede wszystkim być dostosowana do zapotrzebowania obronnego Sił Zbrojnych RP. „Wynika to z bardzo prostych faktów: posiadania i nabywania przez polskie siły zbrojne bardzo zaawansowanych systemów uzbrojenia, które wymagają planowania, obrazowania i rozpoznawania celów na znaczne odległości w relatywnie krótkim czasie. Stąd też pierwsze skrzypce musi grać zobrazowanie satelitarne” - wskazał Kowalczuk.
Prezes WZE odniósł się także do powodów skupienia się na segmencie lekkich technologii satelitarnych.
Dlaczego nanosatelity? Chodzi o czas i dostępność technologii - satelity średniej wielkości lub dużej wielkości buduje się długo. Jest to proces skomplikowany, bardzo kosztowny, a tak jak trendy światowe pokazują, w tej chwili widzimy swego rodzaju „boom” na […] satelity małe. Konstelacje takich satelitów pozwalają na uzyskiwanie zobrazowań o parametrach wystarczających dla naszych klientów, również tych wojskowych. Mówimy tutaj o rozdzielczości poniżej 1m na piksel.
Jeśli chodzi o wskazywany uprzednio horyzont czasowy, w jakim miałby powstać pierwszy satelita marki WZE, prezes Kowalczuk potwierdził, że docelowym założeniem jest okres produkcyjny wynoszący 18 miesięcy. Jak przyznał, jest to czas niezbędny do przygotowania produkcji seryjnej nanosatelitów i uzyskania tzw. pierwszej sztuki produkcyjnej - zgodnie z działającym już sposobem organizacji pracy, produkcji i uzyskiwania certyfikacji wyrobów, zaczerpniętym wprost z metodologii amerykańskiej. Jak podkreśla, jest ona stosowana przez WZE przy okazji innych projektów - produkcji elementów systemu Patriot oraz nawigacji inercjalnej z firmą Honeywell.
Jednocześnie Kowalczuk podkreśla, że każdy kolejny egzemplarz satelitów WZE - tworzonych z myślą o szerokiej konstelacji na polski użytek - będzie powstawał już w odpowiednio szybszym tempie, stopniowo coraz bardziej skracanym.