Reklama

Sektor krajowy

Prezes Scanway: technologię wykorzystywaną w domenie kosmicznej przekładamy na branżę przemysłową [WYWIAD]

Fot. Scanway [scanway.pl]

„Jeśli chodzi o rynek produktów i usług związanych z obronnością – a w takich właśnie projektach bierzemy bezpośredni udział – to tutaj nie ma wątpliwości co do tego, że ten rynek będzie rósł. Patrząc na to w kontekście bezpieczeństwa narodowego oraz przez pryzmat bezpieczeństwa naszych pieniędzy możemy z całą pewnością powiedzieć, że w tej dziedzinie będzie w najbliższej przyszłości dużo inwestycji. (…) Przemysł kosmiczny jest taką branżą, która z okresów największych gospodarczych kryzysów wychodzi obronną ręką” – tłumaczy w rozmowie z serwisem Space24.pl Jędrzej Kowalewski, prezes i założyciel firmy Scanway.

Reklama

Paweł Ziemnicki: Jakie rozwiązania macie w swojej ofercie już gotowe dla przemysłu kosmicznego?

Reklama

Jędrzej Kowalewski: Jako firma, która specjalizuje się w optyce kosmicznej i rozwiązaniach stricte dla "payloadów", czyli ładunków użytecznych satelity, służących na przykład do zbierania danych naukowych lub biznesowych, mamy w swojej ofercie kilka produktów. Przede wszystkim wskazałbym tutaj kamery, które możemy też nazwać teleskopami czy instrumentami optycznymi. Są to instrumenty, które służą do robienia z orbity zdjęć powierzchni Ziemi. Tak pozyskiwane zobrazowania mogą być wykorzystywane do różnych celów.

W naszej ofercie mamy teleskopy do satelitów klasy nano oraz do satelitów klasy mikro. Nad konkretnymi satelitami pracujemy już wspólnie z naszymi partnerami i konsorcjantami. W Scanway mamy dwie główne odnogi jeśli chodzi o portfolio dla przemysłu kosmicznego. Jedna część odpowiada za ładunki optyczne do celów obserwacji Ziemi – czyli sprzęt do robienia zdjęć naszej planety byśmy mogli patrzeć jak ona się zmienia, czy chociażby po to, żebyśmy mogli obserwować jak na naszym globie ścierają się różne siły geopolityczne.

Reklama

Natomiast w drugiej części rozwijamy gałąź związaną z tzw. in-space servicing. Chodzi o możliwości dla satelitów w zakresie diagnostyki lub autodiagnostyki na orbicie. Kluczowa jest tu możliwość patrzenia kamerami bezpośrednio na same satelity, żebyśmy mogli dowiedzieć się czegoś o ich stanie technicznym. Chodzi o to, żebyśmy mogli zobaczyć w jakim stanie są nasze satelity, jak one się zmieniają w czasie pracy w środowisku kosmicznym oraz w jaki sposób postępuje ich degradacja w tych trudnych warunkach.

W jakich kluczowych polskich projektach kosmicznych bierzecie udział dostarczając swoje teleskopy?

Jesteśmy członkiem dwóch konsorcjów. Jedno z nich zajmuje się opracowaniem satelity EagleEye. Będzie to największy satelita skonstruowany do tej pory w Polsce. EagleEye będzie mikrosatelitą o masie około 60 kg. Powstanie on na platformie tworzonej przez naszego partnera, firmę Creotech Instruments. Część komponentów przygotowuje tutaj także Centrum Badań Kosmicznych PAN. Nasza firma odpowiedzialna jest stricte za część optyczną. Dostarczymy kamerę, która będzie robić zdjęcia. Warto przy tym pamiętać, że obok kamery musimy jako Scanway zadbać również o całą elektronikę wspierającą pracę tego głównego sensora. Za to także odpowiadamy.

Natomiast w programie PIAST jesteśmy w nieco szerszym konsorcjum, którego liderem jest Wojskowa Akademia Techniczna. Tutaj wspólnie budujemy trzy nieco mniejsze satelity, które razem utworzą konstelację. Dwa z tych satelitów będą miały nasze ładunki optyczne, zaś trzeci będzie miał na pokładzie ładunek optyczny od CBK. Celem projektu PIAST jest sprawdzenie czy polskie podmioty potrafią własnymi siłami przygotować całą konstelację satelitów, które mogłyby ze sobą współpracować na orbicie, a także mogłyby wykonywać pewne manewry na rzecz zmiany charakterystyki misji, zmiany rodzaju obrazowania. Ma to również na celu zbadanie, czy jesteśmy w stanie z terytorium Polski zarządzać takim satelitą łącznie z zapewnieniem pełnego kanału komunikacyjnego, czyli żeby odbierać i przesyłać dane do tego satelity. Natomiast to już nie my jesteśmy odpowiedzialni za tę część misji dotyczącą łączności.

O jakiej rozdzielczości obrazowania mówimy w tych projektach i czy pozyskane zdolności będą w stanie pomóc naszym Siłom Zbrojnym w realizacji zadań na rzecz bezpieczeństwa narodowego?

Na pewno te rozdzielczości są znacznie bardziej imponujące w projekcie EagleEye, ponieważ tam mamy o zwiele większą średnicę teleskopu, co zostało umożliwione poprzez zastosowanie istotnie większej platformy satelitarnej. Tam rozdzielczości będą na poziomie 2-1 m na piksel. Jest to na poziomie światowej klasy jakości i pozwoli w dużym stopniu identyfikować cele naziemne, rozpoznawać obiekty w miastach. Oczywiście, to wciąż jeszcze nie są takie rozdzielczości jakie można zobaczyć na zdjęciach dostępnych na platformie Google Maps, ale na pewno są to rozdzielczości zdecydowanie lepsze niż te, które są dostępne z konstelacji satelitów Sentinel.

Natomiast jeśli chodzi o PIASTa, to w przypadku tej misji maksymalizowanie rozdzielczości nie jest głównym celem projektu. Jednak również rozdzielczość zdjęć z tych satelitów pozwoli realizację określonych misji taktycznych, jak i na wypełnianie pewnych zadań podwójnego zastosowania – tj. militarnych i cywilnych. Tutaj mówimy o rozdzielczościach na poziomie 10-5 m na piksel, w zależności od tego na jakiej orbicie będzie operował satelita. Będzie się to bowiem zmieniało w różnych fazach misji. Wraz z jej postępem będziemy zmieniać orbitę z użyciem aktywnych napędów. To będą satelity wyposażone we własne silniki do manewrowania.

Generalnie, za pomocą satelity takiej klasy jak EagleEye będziemy mogli na przykład rozpoznawać samochody, a przynajmniej ich kolor, oraz stwierdzać obecność tych samochodów na danym terenie. Natomiast z wykorzystaniem konstelacji PIAST będziemy mogli raczej rozpoznawać duże pojazdy wojskowe, statki, budynki czy inne większe obiekty.

Skąd wzięła się idea wprowadzenia Waszego przedsiębiorstwa na rynek NewConnect oraz w jaki sposób zamierzacie spożytkować pozyskany tą drogą kapitał?

Od początku istnienia naszej firmy korzystamy z funduszy inwestycyjnych typu Venture Capital. Ścieżka giełdowa jest dla nas naturalnym, kolejnym elementem na drodze do pozyskiwania pieniędzy. Ważne jest dla nas pozyskiwanie finansowania na nasze dalsze prace. Trzeba pamiętać, że w sektorze kosmicznym jest naprawdę dużo pieniędzy, ale do tych pieniędzy trzeba odpowiednio podejść i żeby je zdobyć oraz odpowiednio wykorzystać należy przygotować odpowiednią technologię. My taką technologię opracowujemy sukcesywnie już od kilku lat. To przekłada się bezpośrednio i w znacznym stopniu na nasze wyniki finansowe oraz na zaangażowanie firmy w różne projekty.

Dążymy do tego, żeby przejmować coraz większą część łańcucha dostaw, żebyśmy mogli coraz większą część procesu produkcyjnego prowadzić u nas, bez wpływu podmiotów zewnętrznych. Na przykład jeśli chodzi o optykę, to już obecnie my sami projektujemy całe układy optyczne – wszystko z tej działki, co znajdzie się finalnie na naszych satelitach, jest zaprojektowane przez nas. Natomiast wyprodukowanie tej optyki leży na tę chwilę jeszcze poza naszymi możliwościami, stąd m.in. na zmianę tego stanu rzeczy będziemy chcieli pozyskać pieniądze.

Wejście na giełdę niesie dla nas jeszcze inne, dodatkowe wartości. Pozwoli to nam bowiem na zastosowanie odpowiednich programów motywacyjnych dla kluczowej kadry. Mam tu na myśli zarówno kadrę menedżerską, jak i kadrę techniczną. Jak wiadomo, programy typu ESOP \[Employee Stock Option Plan\] są najbardziej skuteczne wtedy, kiedy firma jest publiczna. Wówczas przynosi to najlepsze efekty motywacyjne. To również bierzemy pod uwagę przygotowując naszą ofertę giełdową.

Autor. Scanway

Dlaczego warto zainwestować w Scanway?

Generalnie czasy są teraz niestabilne i nie wiadomo w co warto inwestować. Natomiast jeśli chodzi o rynek produktów i usług związanych z obronnością – a w takich właśnie projektach bierzemy bezpośredni udział – to tutaj nie ma wątpliwości co do tego, że ten rynek będzie rósł. Patrząc na to w kontekście bezpieczeństwa narodowego oraz przez pryzmat bezpieczeństwa naszych pieniędzy możemy z całą pewnością powiedzieć, że w tej dziedzinie będzie w najbliższej przyszłości dużo inwestycji. My również, jako Scanway, będziemy w najbliższym czasie intensywnie działać w tym bardzo rozwojowym sektorze.

Przemysł kosmiczny jest taką branżą, która z okresów największych gospodarczych kryzysów wychodzi obronną ręką. Nie mam tu na myśli agencji rządowych, związanych w bezpośredni sposób z finansowaniem publicznym, które czasach kryzysu może podlegać znacznym ograniczeniom. Natomiast jeśli chodzi o sektor prywatny, to jeszcze nie było takiego kryzysu, w którym "space" by ucierpiał. Być może COVID miał pewien wpływ na branżę, ale tylko i wyłącznie po stronie podaży. Firmom było ciężej wypracować zakładane wskaźniki dostaw. Natomiast popyt cały czas był, ponieważ ludzie cały czas chcą mieć zapewnioną komunikację, chcą mieć nawigację oraz potrzebują zdjęć satelitarnych. To nie ulega zmianie. Stąd, inwestycja w sektor kosmiczny jest w mojej opinii bezpieczna.

Jak popatrzymy na ten rok, to jedyne IPO giełdowe jakie miało miejsce – mam tu na myśli główny parkiet – to był Creotech, nasz bliski partner. Jest to firma o bardzo podobnym DNA do naszej, czyli nastawiona na innowacje i kosmos. Na giełdzie idzie im całkiem dobrze. Myślę, że również my możemy przedstawić całkiem dobrą ofertę dla inwestorów.

W jakich innych branżach poza "space" wykorzystywane są rozwiązania Scanway?

Scanway działa również w branży "naziemnej", jak ogólnie nazywamy tę odnogę firmy. Jest to przede wszystkim branża związana z fabrykami, produkcją oraz kontrolą jakości w fabrykach. Mamy oddzielny dział biznesowy, który zajmuje się tylko i wyłącznie takimi tematami. Natomiast jeśli chodzi o technologie, to w dużej mierze wykorzystujemy tu to, co wypracowaliśmy w przemyśle kosmicznym. Taka adaptacja technologii może wydawać się trudna, jednak w naszym przypadku było to niezwykle proste. Wynika to z faktu, że mamy w naszej ofercie rozwiązania optyczne, możliwości obrazowania z jak największą rozdzielczością, ale też możliwości obrazowania tzw. wielospektralnego, czyli realizowanego w znacznie szerszym zakresie niż tylko trzy kolory R, G, B. Dla niektórych klientów projektujemy kamery, które potrafią widzieć takich kanałów spektralnych nawet 200. Mówimy tu o różnych pasmach promieniowania elektromagnetycznego, które do nas dociera, poza samym światłem widzialnym. Dzięki tym możliwościom jesteśmy w stanie dostrzec bardziej subtelne różnice jakościowe w badanych przez nas produktach.

Można więc powiedzieć, że technologię wykorzystywaną bezpośrednio w domenie kosmicznej przekładamy na branżę przemysłową, chociażby dla sektora poligraficznego. W tej dziedzinie oferujemy systemy skanowania poprawności odwzorowania barw w produktach drukowanych. Mówiąc wprost, sprawdzamy broszury, ulotki, gazetki – wszystko to, co jest drukowane w dużym wolumenie dla klientów, którzy wymagają bardzo dobrej jakości. Tu właśnie nasze systemy, zaczerpnięte wprost z branży kosmicznej, sprawdzają jakość odwzorowania tych barw tak, żeby wszystko było dokładnie w takim kolorze, w jakim ma być. Pracujemy także na rzecz branży motoryzacyjnej. Pomimo kryzysu, jaki dotknął tę branżę, cały czas mamy zlecenia i działamy dla tych odbiorców. Ponadto działamy jeszcze w kilku sektorach. Wszystkie one są związane z produkcją oraz kontrolą jakości.

Jeśli już jesteśmy przy kontroli jakości, to czy możesz proszę wyjaśnić, czym są systemy wizyjne i na czym polega tzw. "wizja maszynowa"?

Jeśli spojrzymy na to, co w przemyśle 4.0 jest najczęściej stosowane jako czujnik, to okaże się, że jest to właśnie kamera. Z czego to wynika? Otóż bierze się to z faktu, że robione przez kamerę zdjęcia pozwalają niejako na "zdejmowanie" czy też po prostu utrwalanie pewnego fragmentu rzeczywistości. Nie bez powodu mówi się, że jeden obraz wart jest więcej niż tysiąc słów. Dokładnie tak samo jest w branży wizji maszynowej. Wizja maszynowa polega na uzbrajaniu systemów produkcyjnych w takie narzędzia, które pozwalają na wykonywanie zdjęć produktów, a następnie automatyczne analizowanie tego, co się na tych zdjęciach znajduje.

W naszych rozwiązaniach bardzo często wykorzystujemy algorytmy wizyjne, czyli takie, które pozwalają na przetwarzanie obrazu tego, co widzimy na danym zdjęciu. Na tej podstawie wyciągamy konkretne wnioski, np. w kwestii tego, czy produkowany element ma odpowiednią średnicę, chropowatość powierzchni, czy właściwy kolor. Bardzo często korzystamy także z algorytmów sztucznej inteligencji oraz technologii "deep learning" – głębszej, zaawansowanej odmiany sztucznej inteligencji – za pomocą których to narzędzi na przykład rozpoznajemy pewne nieregularne obiekty. Chodzi o obiekty, dla których nie dałoby się napisać jednolitych algorytmów – takich samych do zastosowania za każdym razem. W takiej sytuacji wolimy wygenerować sieć neuronową, która sama – jak jej, rzecz jasna, najpierw wskażemy że to jest dobry produkt, a to jest zły produkt – nauczy się i powie czy mamy do czynienia z dobrą czy ze złą próbką. Cała wizja maszynowa w dzisiejszych czasach idzie właśnie w tym kierunku. W naszej firmie sztuczna inteligencja jest cały czas w użyciu, jest stosowana w naszych rozwiązaniach dla przemysłu. Jako ciekawostkę można dodać, że algorytmy deep learningowe będziemy też stosować w pewnym produkcie kosmicznym.

Na czym polegała Wasza współpraca z PGE Energia Odnawialna?

Nasza kooperacja z PGE polegała na tym, że przygotowaliśmy na potrzebę tego klienta pewne rozwiązania związane z energetyką wiatrową. W tej materii pojawia się ciekawe wyzwanie jeśli chodzi o monitorowanie stanu technicznego łopat turbin wiatrowych. Otóż łopaty turbin wiatrowych ulegają ciągłym, bardzo dużym obciążeniom oraz odkształceniom. Pracują w trudnych warunkach pogodowych – zdarzają się im uderzenia piorunów czy zderzenia z ptakami. W efekcie łopaty te ulegają degradacji. Często jednak zniszczenia tych elementów nie są widoczne gołym okiem, nie widać ich na zdjęciach z drona. Tego typu zniszczenia można zaobserwować na przykład z wykorzystaniem skanerów laserowych.

Na potrzeby naszego klienta PGE EO wypracowaliśmy system, który pozwala na skanowanie łopaty turbiny wiatrowej z dużej odległości oraz z dużą rozdzielczością, przewyższającą inne dostępne obecnie na rynku systemy. Nasze rozwiązanie można dalej rozwijać, możemy jeszcze w dużej mierze ten system zautomatyzować. Natomiast narzędzie zostało odebrane przez PGE. Z tego co wiem, jest ono wykorzystywane w terenie. Zbiera informacje na temat łopat turbin wiatrowych. Być może rozwiązanie to pozwoli wdrożyć w przyszłości tzw. "predictive maintenance", czyli możliwość przewidywania kiedy konkretnie łopata o danym zużyciu może ulec awarii. Można powiedzieć, że jest to element odpowiedzialnej energetyki, krok na drodze do inteligentnego zarządzania energetyką odnawialną. Będzie to miało przełożenie na bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju.

Opowiedz proszę co nieco o Waszym zespole.

W świetle portfolio projektów, jakie realizujemy, nie trudno się domyślić, że zespół jest interdyscyplinarny. Główny podział biznesowy, jaki mamy, to podział na "industry" oraz "space". Wiele osób technicznych regularnie migruje pomiędzy zespołami tych dwóch gałęzi.

Obecnie nasz personel liczy czterdzieści osób, a zespół cały czas się powiększa. Liczymy, że do końca tego roku będziemy już mieli na pokładzie sześćdziesiąt osób. Takie mamy zapotrzebowanie w naszych aktualnych projektach. Zespół w dużej mierze składa się z tzw. optomechatroników. Mechatronika to dziedzina dotycząca łączenia mechaniki i elektroniki. My do tego dokładamy jeszcze optykę. Chodzi o możliwość jednoczesnego zastosowania elementów elektronicznych, mechanicznych i optycznych w rozwiązaniach dla szeroko pojętej wizji maszynowej, jak i do różnorakich systemów satelitarnych.

Ponadto wśród naszych kadr bardzo mocno poszerza się drużyna programistów. Chodzi o ludzi, którzy potrafią programować, wdrażać systemy do przetwarzania danych, systemy odpowiedzialne za to, żeby m. in. w satelitach nasze systemy pracowały bezpiecznie i potrafiły radzić sobie z dużymi wolumenami danych. Trzeba bowiem pamiętać, że jeśli robimy zdjęcia z dużą rozdzielczością, to mamy też dużo danych do przetwarzania.

Poza licznymi programistami mamy oczywiście optyków, mamy osoby z talentami mechanicznymi, ale też mocno rozwija nam się dział sprzedaży. Dążymy do tego, żeby zwiększać nasze przychody. W naszej ofercie mamy ciekawe, skalowalne produkty. Generalnie rzecz biorąc coraz mniej realizujemy projektów gdzie musimy zaczynać od zaawansowanego procesu R&D, a coraz więcej mamy takich projektów, gdzie musimy wdrożyć coś, co już w przeszłości wdrażaliśmy dla innego klienta czy klientów. Dojście do takiego momentu dla firmy, która przygotowuje na poziomie hi-tech hardware dla zastosowań kosmicznych, wcale nie jest proste, a my już powoli dochodzimy do tego etapu. Stąd, powiększamy zespół przede wszystkim pod kątem możliwości wytwarzania jeszcze większej liczby tych samych, już wypróbowanych produktów.

W jakim miejscu znajdziecie się Twoim zdaniem jako firma w perspektywie najbliższych pięciu lat?

Do tego czasu z pewnością chcielibyśmy znaleźć się na głównym parkiecie warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Naszym celem jest, by stać się globalnym dostawcą systemów satelitarnych dla tych branż, w których działamy. Na tę chwilę wartość całego globalnego rynku optycznych systemów satelitarnych oscyluje w okolicach 150-250 milionów USD. W ciągu 5 lat chcielibyśmy przejąć zauważalny globalnie wycinek tego tortu. W chwili obecnej zdecydowana większość przychodów trafia do dużych organizacji z Europy Zachodniej. Naszym zdaniem przez swoją dużą bezwładność będą miały problem z dostosowaniem produktów i usług do zmieniającego się oblicza rynku „new space". Jest to dla nas szansa, aby o część tego rynku powalczyć i zwyciężać. Przełoży się to na znaczny wzrost przychodów z obszaru „space" w naszym przedsiębiorstwie, ale także oznacza to odpowiedzialność za szybkie wdrożenie wielu projektów dla klientów z całego świata.

Dojście do takiego etapu rozwoju przedsiębiorstwa wymaga rzecz jasna dalszego zaangażowania w programy krajowe. W związku z tym chcemy przede wszystkim dostarczać systemy związane z bezpieczeństwem w naszym kraju. Udało się nam już zdobyć pewien stopień zaufania ze strony sektora obronnego w Polsce. Planujemy, żeby przełożyło się to na rynek globalny. Chcielibyśmy pokazać światu co potrafimy. Myślę, że w ciągu pięciu lat będziemy te cele sukcesywnie realizować. W takiej perspektywie czasowej chcielibyśmy także mieć już najbardziej zaawansowane w Europie Środkowej centrum R&D systemów optycznych, nie tylko do satelitów. W takim centrum będziemy m.in. pracować nad systemami hiperspektralnymi, czyli tymi pozwalającymi widzieć więcej odcieni rzeczywistości, poza tym co widzi ludzki wzrok. Dzięki tym rozwiązaniom nasze instrumenty pozwolą zobaczyć rzeczy, których nie widać gołym okiem, których nie da się zarejestrować zwykłymi kamerami. Będziemy dążyli do tego, żeby w takim kierunku prowadzić nasze projekty, co przełoży się na korzyści zarówno dla branży satelitarnej, jak i dla sektorów naziemnych.

Bardzo dziękuje za rozmowę.


Jędrzej Kowalewski – Prezes i założyciel Scanway sp. z o.o. zajmującej się projektowaniem i produkcją instrumentów optycznych dla branży kosmicznej i lotniczej oraz wdrażaniem systemów wizyjnych na potrzeby przemysłu wytwórczego. Ekspert rynku kosmicznego, zaangażowany w rozwój sektora od 2012 roku. Prowadząc firmę Scanway od 2015 roku, współtworzył misje suborbitalne i kosmiczne takie jak DREAM, EagleEye, PIAST oraz STAR VIBE. W 2019 roku zainicjował polsko-niemiecką współpracę satelitarną, której efektem są wdrożenia instrumentów i nanosatelitów do obserwacji Ziemi. Jest architektem 10 instrumentów optycznych, które pracowały lub pracować będą w przestrzeni kosmicznej. Jest pasjonatem programu Apollo i załogowych lotów kosmicznych. Śledzi rozwój technologii kosmicznych oraz analizuje ich ewolucję i miniaturyzację.

Reklama

Komentarze

    Reklama