Reklama

Amerykańskie Siły Powietrzne informują, że według ich danych japoński teleskop kosmiczny Astro-H, który przestał działać kilka dni temu nie zderzył się z kosmicznymi śmieciami - informuje portal Space News. Zgodnie z oświadczeniem cytowanego przez amerykański serwis przedstawiciela U.S. Strategic Command’s Joint Functional Component Command (JFCC) według pozyskanych danych, także tych pochodzących od przemysłu i międzynarodowych partnerów nic nie wskazuje na to by wystrzelony 17 lutego br. satelita Astro-H, który przestał działać w dniu 26 marca br. mógł mieć kolizję na orbicie z innym obiektem. 

Kłopoty z obsługą obserwatorium ASTRO-H, zwanego potocznie teleskopem Hitomi, zaczęły się 26 marca br., kiedy to stwierdzono nagłą utratę łączności z instrumentem. Krótko potem obsługa naziemna odnotowała zejście obiektu z wyznaczonej orbity nad powierzchnią Ziemi. Obserwacja radarowa satelity prowadzona przez Amerykanów wykazała również obecność w jej pobliżu, co najmniej 5 mniejszych obiektów – z dużym prawdopodobieństwem, fragmentów kadłuba instrumentu. Do fragmentacji, według szacunków JFCC miało dojść ok. 6 godzin przed utratą kontaktu z teleskopem w dniu 26 marca br. o godz. 01:42 czasu GMT. Jej przyczyny nie są znane. Dane ujawnione przez amerykańskie siły powietrzne wskazują jednak na awarie techniczną sprzętu jako najbardziej prawdopodobną przyczynę problemów z działaniem satelity. 

Obecnie JAXA informuje, że teleskop najprawdopodobniej obraca się w sposób niekontrolowany ale satelita dalej funkcjonuje, na co wskazują sygnały odebrane z jego pokładu. Japończykom nie udało się jednak do tej pory, na ich podstawie stwierdzić w jakim stanie technicznym znajduje się Astro-H. JAXA powstrzymuje się też od spekulowania na temat możliwych przyczyn awarii. 

 

Reklama
Reklama

Komentarze