Reklama

Kosmiczne śmieci

Rakieta "dryfująca" ku Księżycowi to nie część Falcona 9? "Błędna identyfikacja"

Autor. NASA [nasa.gov]

Zmierzający w stronę Księżyca zużyty korpus rakietowy został prawdopodobnie mylnie zidentyfikowany jako pozostałość po rakiecie SpaceX Falcon 9 - przyznał badacz Bill Gray, weryfikując swoje wcześniejsze przewidywania na bazie znanych parametrów orbity problematycznego obiektu. Opisany jeszcze w styczniu przypadek skupił na sobie uwagę dużej części opinii publicznej z całego świata, ściągając też niejednokrotnie krytykę na firmę Elona Muska za domniemane zaśmiecanie przestrzeni okołoksiężycowej.

Reklama

Zużyty górny segment rakiety nośnej, który znalazł się na kursie kolizyjnym ze Srebrnym Globem, ma uderzyć w powierzchnię naturalnego ziemskiego satelity na początku marca br. Dość długo sądzono, że jest to pozostałość po starcie kosmicznym rakiety Falcon 9 przewożącej ładunek misji Deep Space Climate Observatory (DSCOVR) - skierowany w lutym 2015 roku na orbitę zakotwiczoną w punkcie libracyjnym L1 układu Ziemia-Słońce. Autorem przewidywań był m.in. badacz Bill Gray, który 21 stycznia br. jako jeden z pierwszych przedstawił analizy mówiące o dużym porzuconym fragmencie rakiety kosmicznej zmierzającym na spotkanie z powierzchnią Księżyca.

Reklama

Identyfikacja dokonana przez Graya została jednak ostatecznie przez niego samego skorygowana, o czym naukowiec powiadomił we wpisie z 12 lutego br. Gray wskazał wtedy, że trajektoria lotu misji DSCOVR była jednak zbyt oddalona od orbity księżycowej, aby umożliwić obiektowi znalezienie się na kursie kolizyjnym ze Srebrnym Globem. Zamiast tego, analityk wskazał inny, bardziej pasujący do schematu przypadek - chińskie wystrzelenie z października 2014 r., podczas którego w stronę Księżyca poleciała rakieta Chang Zheng 3C (tłum. Długi marsz 3C) z testowym systemem orbitalnym misji księżycowej Chang'e 5 (T1).

Czytaj też

Sytuacja z niekontrolowanym spadkiem na powierzchnię Księżyca dotyczy obiektu skatalogowanego z numerem porządkowym WE0913A. To duży obiekt będący wielotonowym górnym segmentem systemu nośnego.

Reklama

Według aktualnych wyliczeń, WE0913A uderzy w powierzchnię Księżyca (po niewidocznej z Ziemi stronie) 4 marca ok. godz. 13:25 czasu polskiego (CET). Oczekuje się, że korpus rozbije się w pobliżu krateru Hertzsprung, z dala od dotychczasowych miejsc lądowania statków kosmicznych. Uderzenie tak masywnego sztucznego obiektu utworzy prawdopodobnie krater o średnicy około 20 metrów.

Czytaj też

Zaistniała sytuacja ilustruje trudności w śledzeniu groźnych obiektów poza bezpośrednim zasięgiem orbity okołoziemskiej. W najbliższym otoczeniu Ziemi umożliwia to zasobna sieć teleskopów, radarów czy innych precyzyjnych narzędzi identyfikacji. Z kolei poza orbitą geostacjonarną (wyżej niż 36700 km od Ziemi) wymagane jest już rozlokowanie w kosmosie specjalnych systemów obserwacji i monitorowania przestrzeni kosmicznej. Ich możliwości są jednak nadal mocno ograniczane zwiększoną nieprzewidywalnością ruchu obiektów na dystansach, gdzie poza ziemską grawitacją notuje się zwiększony wpływ przyciągania Księżyca. Dalekodystansowe monitorowanie przestrzeni kosmicznej oraz aktywności sztucznych obiektów - zarówno na poziomie sensorów, jak i algorytmów śledzenia - to zatem zadanie obarczone poważnymi wyzwaniami technicznymi.

W ostatnim czasie zwiększone zainteresowanie poprawą zdolności śledzenia obiektów i świadomości sytuacyjnej w pobliżu orbity Księżyca wykazuje m.in. amerykański Departament Obrony. Związane jest to m.in. z obawami, że rywalizujące mocarstwa mogą tam ukryć broń antysatelitarną. Laboratorium Badawcze Sił Powietrznych (AFRL) realizuje w tym obszarze projekt o nazwie Cislunar Highway Patrol System, aby przetestować niebawem odpowiednie zdolności.

Czytaj też

Reklama
Reklama

Komentarze