Reklama

Kapsuła Starliner wciąż pod znakiem zapytania

Starliner to ważna kapsuła dla NASA. Problemem pozostają kwestie techniczne oraz ograniczone budżet.
Starliner to ważna kapsuła dla NASA. Problemem pozostają kwestie techniczne oraz ograniczone budżet.
Autor. Boeing

Drugi lot kapsuły CST-100 Starliner od koncernu Boeing odbędzie się najwcześniej w 2026 r., ale wciąż nie zostało ustalone, czy na pokładzie znajdą się astronauci - poinformowała NASA. Starliner powrócił na nagłówki po tym, jak Elon Musk zasugerował możliwość wycofania kapsuły Dragon, co mogłoby znacząco wpłynąć na przyszłość załogowych lotów kosmicznych.

Oświadczenie ze strony NASA pojawiło się dokładnie rok po zadokowaniu kapsuły CST-100 Starliner do modułu Harmony na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. O debiucie statku kosmicznego od Boeinga słyszeli prawdopodobnie wszyscy, a to za sprawą wycieku helu i awarii silników do manewrowania i kontroli położenia. Na pokładzie Starlinera obecni byli astronauci Sunita „Suni” Williams i Barry „Butch” Wilmore, których misja przedłużyła się z kilku dni do kilku miesięcy.

Reklama

Starliner powrócił bez załogi na White Sands Space Harbor w stanie Nowy Meksyk we wrześniu 2024 r. W marcu, po przeprowadzonej analizie i badaniu, NASA poinformowała o planach na przeprowadzenie kolejnego lotu kapsuły. Do wykonywania misji załogowych amerykańska agencja zakontraktowała dwa podmioty: SpaceX oraz Boeing. Podtrzymanie projektu Starlinera było wówczas kluczowe dla zachowania redundancji.

Straliner wraca na salony?

Temat statku kosmicznego powrócił na nagłówki mediów w momencie, gdy w mediach społecznościowych doszło do gorącej dyskusji na linii Donald Trump-Elon Musk. Zaczęło się od krytyki ustawy budżetowej, a rozwinęło na groźbach Muska o wycofaniu kapsuły Dragon. Miliarder zrezygnował z pomysłu po kilku godzinach. W tym czasie amerykański prezydent zasugerował anulowanie kontraktów rządowych dla firmy Muska.

SpaceX, Dragon, Falcon 9, kosmos, statek kosmiczny, rakieta
Kapsuła Crew Dragon na szczycie rakiety Falcon 9 przed startem misji Ax-3.
Autor. SpaceX via X

To z kolei byłoby fatalne w skutkach dla programów załogowych lotów kosmicznych. Dlaczego? Wycofanie Dragona oznaczałoby brak platformy do transportu astronautów do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Teoretycznie NASA mogłaby postawić na współpracę z Roskosmosem, wykorzystując statki Sojuz, ale tu pojawia się polityka oraz ograniczone zdolności produkcyjne Rosji. Musk wycofał się z pomysłu, ale na salony zdążył wrócił Boeing i kapsuła Starliner.

Reklama

„NASA ocenia najwcześniejszy możliwy lot Starlinera na Międzynarodową Stację Kosmiczną na początku 2026 roku, w oczekiwaniu na certyfikację systemu i rozwiązanie problemów technicznych Starlinera. Agencja nadal ocenia, czy następny lot Starlinera będzie w konfiguracji załogowej czy zaopatrzeniowej” - poinformowała NASA. Stanowisko nie różni się od tego, które zostało przedstawione kilka miesięcy temu.

Ograniczony budżet i wielkie ambicje

NASA wciąż pozostaje w kropce, a jej ręce są związane. Rozgrywka między kluczowymi zawodnikami toczy się właściwie nad jej głową: skłóceni Elon Musk i Donald Trump oraz widmo znaczącej redukcji budżetu o około 25% - 18,8 miliardów dolarów w 2026 r. Boeing również nie przedstawił szczegółowego planu na dalsze losy projektu. Przypomnijmy, że od początku (2019 r.) program kapsuł Starliner zanotował 2 miliardy dolarów straty.

Czy Starliner faktycznie poleci w 2026 roku? Na to pytanie trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź, bo napotkamy wiele „jeśli” oraz „ale”. Kluczowy pozostaje budżet NASA oraz jej zdolność do finansowania kolejnych misji załogowych do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Kwestie techniczne leżą po stronie Boeinga, dla którego kolejny lot będzie okazją do naprawy wizerunku.

Reklama

Komentarze

    Reklama