Reklama

Stanowisko startowe 39-A w Kennedy Space Center na Florydzie było świadkiem najważniejszych wydarzeń w historii amerykańskiej astronautyki. Stąd startowały potężne rakiety Saturn V, które na przełomie lat 60-tych i 70-tych XX wieku woziły ludzi na Księżyc. Stąd podrywały się amerykańskie wahadłowce. Tu miał miejsce start Columbii do misji STS-1 12 kwietnia 1981 r. Ten sam statek zaczynał z LC 39-A swoją smutną ostatnią podróż w roku 2003, kiedy to tragiczną śmierć poniosła cała załoga (misja STS-107). Z tej samej wreszcie wyrzutni wzbił się 8 lipca 2011 r. Atlantis, rozpoczynając historyczny lot (STS-135), wieńczący 30 lat programu załogowych wahadłowców kosmicznych USA. Od tego czasu na LC 39-A nie pojawiał się już ogień silników rakietowych. Aż do wczoraj.

W 2014 r. historyczną wyrzutnię wydzierżawiła od NASA firma SpaceX, na okres 20 lat. Od tego czasu na stanowisku trwały prace remontowe i przygotowawcze, by zaadaptować LC 39-A do startów rakiet Falcon 9 i Falcon Heavy. Jedną z ważniejszych zmian było wybudowanie w bliskim sąsiedztwie kompleksu startowego hali do integrowania ładunku na rakietach przechowywanych w pozycji poziomej (Horizontal Integration Facility).

Rakieta Falcon 9 w pozycji pionowej na stanowisku 39-A. Fot. Elon Musk/SpaceX

10 lutego br. na launch pad 39-A została dostarczona rakieta Falcon 9. Tego samego dnia urządzenie zostało ustawione w pozycji pionowej. W niedzielę, 12 lutego inżynierowie przeprowadzili test silników pierwszego stopnia na paliwo ciekłe. Wszystkie dziewięć maszyn Merlin 1D zostało uruchomionych na 3,5 sekundy. W tym właśnie momencie na LC 39-A po raz pierwszy od lipca 2011 r, pojawił się ogień towarzyszący startowi pojazdu kosmicznego. To jednak była dopiero krótka przygrywka.

Rakieta Falcon 9 znajduje się już w pozycji pionowej na Przylądku Canaveral, na stanowisku 39-A. To ta sama wyrzutnia, z której wystartowała rakieta Saturn V, zabierając po raz pierwszy ludzi na Księżyc w 1969 r. To dla nas zaszczyt, że możemy z niej korzystać.

Elon Musk, szef SpaceX

Test silników pierwszego stopnia poszedł pomyślnie. W najbliższych dniach na rakiecie Falcon 9 zostanie zamontowany ładunek. Tym razem będzie to bezzałogowy statek towarowy Dragon, który poleci do ISS w ramach misji zaopatrzeniowej CRS-10. Jego start zaplanowany jest na sobotę 18 lutego 2017 r. o godzinie 16:01 naszego czasu. Dragon dostarczy na Stację 2029 kg towaru w kabinie ciśnieniowej i kolejne 977 kg ładunku zewnętrznego. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, firma Elona Muska odzyska przy okazji CRS-10 pierwszy stopień swojej rakiety nośnej. Człon ten ma jakieś 9 minut po starcie osiąść bezpiecznie na lądowisku nr 1 w bazie Sił Powietrznych USA na Przylądku Canaveral. Sam Dragon dotrze natomiast do ISS mniej więcej dwa dni po stacie. Tam zostanie przechwycony przez ramię robotyczne stacji Canadarm2 i przyłaczony do śluzy modułu Harmony.

Statyczny test silników pierwszego stopnia rakiety Falcon 9. Fot. SpaceX

Jak najszybsze przystosowanie Launch Complex 39-A do użytku stało się dla SpaceX szczególnie istotne po wrześniowej eksplozji rakiety Falcon, kiedy to dotychczas użytkowane przez firmę stanowisko Space Launch Complex 40 (SLC-40) zostało poważnie uszkodzone. Koncern zdołał już ustalić przyczyny katastrofy. Firma wznowiła także loty kosmiczne, wynosząc 14 stycznia br. 10 satelitów Iridium po starcie z bazy amerykańskich Sił Powietrznych Vandenberg w stanie Kalifornia.

Reklama
Reklama

Komentarze