NAUKA I EDUKACJA
Naukowcy opracowali symulator kosmicznych lądowań
W ostatnim czasie poinformowano, że naukowcy opracowali system, który precyzyjnie symuluje lądowania na innych planetach. Pozwoli wybierać jak najlepsze miejsca i projektować lepsze lądowniki. Jak opisują wykonawcy, rozwiązanie będzie miało duże znaczenie dla badań naukowych i przyszłej eksploracji przestrzeni kosmicznej.
Kiedy kosmiczny pojazd osiada na Księżycu, na Marsie, asteroidzie czy komecie może nastąpić wiele nieprzewidzianych zdarzeń, które zakończą misję jeszcze przed jej prawdziwym początkiem. Na przykład wyrzucane z silników gazy unoszą w górę miejscowy regolit, który ogranicza widoczność, może uszkodzić lądownik czy inne, znajdujące się już na miejscu urządzenia. Teraz zespoły planujące takie misje będą miały dużo łatwiejsze zadanie.
Naukowcy z Chungnam National University (Korea Płd.) m.in. z kolegami ze Szkocji opracowali program, który dokładnie symuluje oddziaływanie lądującego pojazdu z planetą. Dzięki symulatorowi można ocenić potencjalne miejsce lądowania i zoptymalizować sam lądownik – twierdzą twórcy. „Zrozumienie interakcji między wylatującymi z rakiety gazami i powierzchnią planety ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa i sukcesu misji, jeśli chodzi o zanieczyszczenie danego miejsca i erozję, dokładność lądowania, ochronę planety, kwestie inżynieryjne. Będzie miało znaczenie dla badań naukowych i przyszłej eksploracji" – mówi Byoung Jae Kim z Chungnam National University.
Czytaj też
Program uwzględnia m.in. budowę rakiety, jej silniki, kompozycję powierzchni i jej topografię, warunki atmosferyczne i grawitację. System potrafi np. określić kształt i rozmiar słupa wyrzucanych gazów, panującą w nim temperaturę, ciśnienie wywierane na powierzchnię czy ilość wyrzuconego z niej materiału. „Nasze narzędzie potrafi stworzyć symulację miejscowych oddziaływań na fundamentalnym poziomie (np. usuwania materiału z powierzchni i erozji) oraz takie, które można wykorzystać w praktyce inżynieryjnej (np. przewidywanie trajektorii wyrzucanych cząstek w celu uniknięcia uszkodzenia lądownika i otoczenia oraz dla stworzenia najlepszych planów lądowania i startu" – wyjaśnia prof. Kim.
W przeprowadzonych dotąd symulacjach okazało się na przykład, że małe cząstki regolitu unoszą się na duże wysokości, silnie przesłaniając okolicę, w porównaniu do cząstek o większych rozmiarach. „Informacje, jakie uzyskaliśmy ze sprawdzenia różnych parametrów oddziaływań między słupem gazów i powierzchnią, mogą pomóc w opracowaniu lepszych technologii lądowania" – mówi prof. Kim. „Nasze badanie rzuca także nowe światło na przebieg usuwania z powierzchni materiału, co może dostarczyć kluczowych informacji dla przyszłych badań planetarnych" – dodaje specjalista.
Czytaj też
Teraz on i jego koledzy pracują nad rozwinięciem systemu. Starają się m.in. wzbogacić go o bardziej złożoną symulację fizyki, w tym zderzeń między cząstkami, czy symulację reakcji chemicznych. Zdaniem badaczy, opracowany przez nich system może znaleźć także inne zastosowania, nawet w zupełnie odległych dziedzinach, np. przy projektowaniu przyrządów do wykonywania zastrzyków bez użycia igieł.
Lądowanie pojazdów kosmicznych na innych ciałach niebieskich jest niezwykle trudnym procesem, o czym przekonała się w ostatnich dniach japońska firma ispace. We wtorek, 25 kwietnia br. o godzinie 18:40 czasu polskiego lądownik Hakuto-R miał podjąć próbę lądowania na Księżycu, co uczyniłoby z producenta pierwszy tego typu podmiot, który wysłał swój lądownik na powierzchnię Księżyca, a Japonia zapisałaby się w historii jako czwarte państwo po Stanach Zjednoczonych, Rosji oraz Chinach, któremu udało się wylądować na naturalnym satelicie Ziemi.
Czytaj też
Krótko po planowanym czasie lądowania nie otrzymano żadnych danych wskazujących na przyziemienie. Inżynierowie monitorowali stan paliwa podczas procesu lądowania, natomiast chwilę przed przyziemieniem prędkość opadania gwałtownie wzrosła, po czym utracono łączność. Z powyższego można wnioskować zatem, że ostatecznie Hakuto-R rozbił się o powierzchnię Księżyca. Powyższe rozważania zawarte w komunikacie japońskiej firmy są jedynie przypuszczeniami, natomiast na wszelkie dokładne informacje będziemy musieli poczekać kilka dni lub nawet tygodni.