Reklama

Astronauci "uwięzieni" na stacji kosmicznej mogą wrócić na Ziemię

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS)
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS)
Autor. NASA/Flickr

Załoga misji Crew-10 pomyślnie dotarła na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Oznacza to, że dwójka astronautów, którzy przybyli na obiekt za pomocą statku Starliner, będzie mogła wrócić na Ziemię. Ich misja miała trwać kilka dni, lecz ze względu na problemy kapsuły musieli pozostać na stacji przez ponad pół roku.

W nocy z 14 na 15 marca br. czasu polskiego firma SpaceX przeprowadziła start misji Crew-10. Celem lotu rakiety Falcon 9 było przetransportowanie nowej załogi na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). W jej składzie znalazły się astronautki NASA Anne McClain (dowódca) i Nichole Ayers, a także kosmonauta Roscosmosu Kirył Pieskow oraz japoński astronauta Takuya Onishi.

Reklama

Nadeszła pomoc

Warto zauważyć, że była to już dziesiąta operacyjna misja w ramach programu komercyjnych lotów załogowych NASA (ang.Commercial Crew). W misjach tego typu wykorzystuje się kapsułę załogową Dragon od firmy SpaceX. 16 marca potwierdzono, że statek Dragon Endurance z powodzeniem zadokował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Czwórka astronautów spędzi na stacji około sześć miesięcy. Ich przybycie oznacza także, że załoga, która przybyła na stację w czerwcu 2024 r. na pokładzie kapsuły Starliner firmy Boeing, będzie mogła powrócić na Ziemię. Przypomnijmy, że ich misja miała potrwać jedynie kilka dni. Ze względu na problemy techniczne statku Starliner astronauci nie mogli wrócić na jego pokładzie i przez ponad pół roku czekali na możliwość powrotu.

Astronauci kapsuły CST-100 Starliner, czyli Barry „Butch” Wilmore i Sunita „Suni” Williams, rozpoczną powrót na Ziemię 19 marca br. o godz. 9:00 czasu polskiego wraz dwójką astronautów misji Crew-9 - Nickiem Hague z NASA oraz Aleksandrem Gorbunowem z Roskosmosu. Dotarli oni na Międzynarodową Stację Kosmiczną we wrześniu ubiegłego roku.

Reklama

Geneza sytuacji

W czerwcu 2024 r. Barry „Butch” Wilmore i Sunita „Suni” Williams wzięli udział w testowym locie nowej kapsuły Boeinga, która została stworzona we współpracy z NASA w celu rozwinięcia możliwości transportu załóg na ISS. Podczas lotu Starlinera doszło do wycieku helu, a awarii uległo pięć z 28 silników. Amerykanie mieli przybywać na stacji przez siedem dni. Obecnie jest to już ponad 280 dni na orbicie.

Statek kosmiczny Starliner powrócił na Ziemię w formie bezzałogowej, natomiast astronauci cierpliwie czekali na misje ratunkową. NASA oraz SpaceX ustaliły, że we wrześniu 2024 r. w kierunku stacji wyruszy misja Crew-9, która tym razem zamiast czterech osób zabierze jedynie dwie. Wolne miejsca zostały pozostawione dla astronautów załogi Starlinera, którzy dzięki temu mogą wrócić kapsułą Dragon wraz z załogą misji Crew-9.

Kapsuła Starliner zadokowana do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
Kapsuła Starliner zadokowana do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
Autor. NASA

NASA i Boeing niewiele przekazały o stanie śledztwa w sprawie problemów ze Starlinerem, które zmusiły dwóch astronautów do pozostania na stacji znacznie dłużej niż oczekiwano. „Robimy duże postępy” - powiedział Steve Stich, kierownik programu załóg komercyjnych NASA. Dodał on także, że NASA nadal spodziewa się certyfikacji pojazdu do misji załogowych „pod koniec roku”.

Reklama

Polityczna rozgrywka

Po przejęciu władzy w USA przez Donalda Trumpa sytuacja załogi Starlinera stała się sprawą polityczną. W styczniu prezydent Trump oraz jego doradca i właściciel SpaceX Elon Musk oświadczyli, że chcą przyspieszyć powrót „uwięzionych na stacji” astronautów obwiniając administrację byłego prezydenta Joe Bidena za przedłużenie ich misji.

Zarówno Musk, jak i Trump podkreślali, że astronauci zostali po prostu pozostawieni na orbicie. Warto jednak zauważyć, że już od kilku miesięcy SpaceX oraz NASA planowały ściągnięcie astronautów na Ziemię w marcu br. Tym samym misja przekształciła się w regularną rotację załóg na ISS. Polityczna zagrywka Trumpa oraz Muska nie wpłynęła bezpośrednio na plan realizowanych lotów.

Byliśmy przygotowani na długi pobyt, mimo że planowaliśmy zostać na krótko […] Na tym właśnie polegają loty kosmiczne, na planowaniu nieprzewidywalnych zdarzeń, i to właśnie zrobiliśmy” - skomentował Barry „Butch” Wilmore.

Reklama

Komentarze

    Reklama