Isaacman nie będzie rządzić NASA. Trump wycofał nominację

Autor. NASA/Bill Ingalls
Donald Trump wycofał nominację Jareda Isaacmana na stanowisko nowego administratora NASA. Jak stwierdził, zrobił to po „przeglądzie wcześniejszych powiązań” biznesmena. Po decyzji prezydenta USA pojawiły się komentarze, że zawirowania w agencji kosmicznej szkodzą krajowi i działają na korzyść Chin.
„Po dokładnym przeanalizowaniu wcześniejszych powiązań wycofuję nominację Jareda Isaacmana na stanowisko szefa NASA. Wkrótce ogłoszę nowego kandydata, który będzie zgodny z misją agencji i postawi interesy Ameryki na pierwszym miejscu w kosmosie. Dziękuję za uwagę w tej sprawie.” - napisał Donald Trump na platformie Truth Social. Sformułowanie „wcześniejsze powiązania” znalazło się na tapecie amerykańskich mediów. Według New York Timesa chodzi o donacje na rzecz Demokratów.
Polityczne zawirowania w NASA
Isaacman to 42-letni biznesmen i pilot znany z zamiłowania do lotnictwa (prowadzi też firmę oferującą szkolenia dla pilotów myśliwców) i związków z Elonem Muskiem. W ostatnim czasie zyskał rozgłos jako dowódca misji Inspiration4, pierwszego lotu orbitalnego złożonego w całości z cywilów, w którą poleciał na pokładzie statku kosmicznego Crew Dragon należącego do SpaceX.
W ostatnich miesiącach miliarder był przesłuchiwany przez senacką Komisję Handlu, której przewodniczył senator Ted Cruz, republikanin z Teksasu. Dużo uwagi poświęcono wówczas programowi Artemis oraz lądowaniu na Marsie. Odpowiadając na pytanie Isaacman poparł prawdopodobnie najbardziej wymagającą i kosztowną opcję ze wszystkich, które leżą na stole. „Zdecydowanie chcę, żebyśmy wrócili na Księżyc… nie musimy podejmować dwuznacznej decyzji: Księżyc kontra Mars.” - stwierdził.
Isaacman odniósł się ponadto do swojej wypowiedzi na temat obecnego kształtu programu Artemis, rakiety SLS oraz kapsuły Orion. „To jest obecny plan. Wierzę, że to najlepszy i najszybszy sposób, aby się tam dostać. Nie sądzę, aby był to długoterminowy sposób na dotarcie na Księżyc i Marsa i powrót z nich z dużą częstotliwością, ale to jest plan, który mamy teraz.” - powiedział 9 kwietnia Isaacman.
O ile miliarder aprobował dążenie Stanów Zjednoczonych do podboju Marsa (temat szczególnie istotny dla Trumpa oraz Muska), nie zgadzał się w podstawowych kwestiach związanych z NASA. Różnice przejawiały się w możliwych cięciach budżetu agencji o 25% w przyszłym roku, z czego większość może dotknąć programy naukowe, których wydatki mogą zostać zredukowane o circa 50%. Według Isaacmana „nie byłoby to optymalne rozwiązanie”.
Kto stanie na czele agencji?
Prezydent ma wskazać nowego nominata „wkrótce”. Amerykańskie media branżowe, powołując się na niejawne źródła, sugerują, że nowym administratorem może zostać Lt. Gen. Steven L. Kwast - były żołnierz Sił Powietrznych USA, który jest znany w środowisku politycznym jako lojalny sojusznik Trumpa. Eric Berger z portalu ArsTechnica sugeruje, że mianowanie wojskowego na stanowisko administratora cywilnej agencji może odbiegać od jej celu pokojowej eksploracji kosmosu na rzecz militarnego wykorzystania.
Decyzja Trumpa wywołała również falę komentarzy, których autorzy sugerują, że zmiany na szczycie w NASA mogą szkodzić krajowi i działać na korzyść Chin, które mogą wyprzedzić Amerykanów w wyścigu o powrót na Księżyc. Trudno się z tym nie zgodzić, zwłaszcza że głównym sprawcą tej sytuacji mogą być sami amerykańscy decydenci polityczni, podkładają kłody pod nogi narodowym ambicjom.