Reklama

Sektor krajowy

POLSA: udany rok 2024 zapowiedzią dalszych sukcesów Polski w kosmosie

Autor. POLSA

„Rok 2024 to okres intensywnej pracy i wielu sukcesów polskiego sektora kosmicznego” – mówił w wywiadzie dla naszej redakcji prof. Grzegorz Wrochna, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA). Polska rakieta osiągnęła kosmos, na orbicie znalazły się nowe polskie satelity, rozbudowywane są systemy wykorzystujące dane i chroniące satelity. A w roku 2025 czeka nas lot polskiego astronauty i prezydencja w UE z silnymi akcentami kosmicznymi.

Mateusz Mitkow, redaktor prowadzący Space24.pl: Pożegnaliśmy 2024 rok. Jak oceniłby Pan ten czas pod względem rozwoju polskiego sektora kosmicznego?

Prof. Grzegorz Wrochna, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej: Rok 2024 to okres intensywnej pracy i wielu sukcesów polskiego sektora kosmicznego. Szczególnie symboliczny wymiar miał lot rakiety Bursztyn, która sięgnęła kosmosu. Jest to pierwsza polska rakieta w pełni zaprojektowana i zbudowana w naszym kraju, a dokładniej przez Instytut Lotnictwa Sieci Badawczej Łukasiewicz, której udało się przekroczyć tą umowną granicę przestrzeni kosmicznej, osiągając wysokość 101 km nad Ziemią. To jeszcze nie jest orbita, ale taki lot suborbitalny może zostać wykorzystany do przeprowadzenia ważnych badań czy eksperymentów.

Reklama

Na orbitę natomiast w 2024 r. poleciało sporo polskiej aparatury. Szczególnym wydarzeniem było wyniesienie satelity EagleEye, czyli do tej pory największego polskiego satelity do obserwacji optycznej Ziemi z rozdzielczością rzędu 1 metra. Z technicznego punktu widzenia misja ta była sukcesem bo systemy pokładowe zostały z powodzeniem przetestowane na orbicie. Niestety pech sprawił, że utracono łączność z satelitą i nie sposób było przetestować części optycznej, choć w dalszym ciągu jest szansa, aby ponownie uzyskać połączenie i kontynuować testy.

Na tego typu kłopotach zwykle uczymy się więcej, niż na sukcesach. Najlepszym przykładem jest rakieta Falcon 9 firmy SpaceX. Jest to jeden z najbardziej niezawodnych systemów nośnych na świecie, ale mało kto pamięta ile trzeba było stracić rakiet testowych, żeby osiągnąć taki sukces. Podobnie kiedy Amerykanie po raz pierwszy próbowali dotrzeć na Księżyc statkami Ranger. Wtedy też dopiero siódmy z nich osiągnął swój cel. To - niestety - normalne, że w przypadku projektów kosmicznych nie wszystko wychodzi za pierwszym razem.

Trzeba też zwrócić uwagę na to, że nie wystarczy wysłać takiego satelitę na orbitę. Trzeba jeszcze odebrać dane z tego urządzenia na Ziemi i je przetworzyć do postaci użytecznej np. dla rolników, leśników czy administracji. Temu właśnie służy Narodowy System Informacji Satelitarnej, który tworzy Polska Agencja Kosmiczna.

Dzięki środkom pozyskanym z Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększenia Odporności rozbudowa tego systemu ruszyła pełną parą. Na naszej stronie internetowej można znaleźć, co do tej pory udało nam się zrobić. Mamy już m.in. mapy wilgotności gleby, suszy rolniczej, zmian przestrzennych czy miejsca gorących punktów w miastach i planujemy kolejne ambitne projekty.

Reklama

Kiedy zaś umieścimy satelitę na orbicie to musimy pamiętać o jego bezpieczeństwie, aby np. nie dochodziło do zderzeń z innymi satelitami, a jest ich tam przecież już wiele tysięcy. Temu z kolei służą teleskopy systemu bezpieczeństwa kosmicznego zbudowanego przez Polską Agencję Kosmiczną. W tym roku zakończyliśmy budowę jego zasadniczej części i tym samym mamy już systemy teleskopów łącznie na pięciu kontynentach.

Warto zauważyć, że biorąc pod uwagę nasz system oraz teleskopy polskich firm czy instytucji naukowych, jako Polska dostarczamy najwięcej danych ze wszystkich krajów do unijnego partnerstwa EU SST (EU Space Surveillance and Tracking). Podpisaliśmy także umowę z USSPACECOM o wymianie danych, a nawet ostatnio rozmawialiśmy ze SpaceX o możliwości dostarczania danych dla ochrony satelitów tej firmy.

W 2024 r. Polska wygrała także organizację Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego. W związku z tym największe wydarzenie sektora kosmicznego na świecie odbędzie się w 2027 r. w Poznaniu. To zatem wielki sukces oraz prestiż dla naszego kraju, tym bardziej, że poprzednie edycje były organizowane w takich miastach jak Dubaj, Paryż czy Mediolan. Jesteśmy z tego bardzo dumni i już się do tego intensywnie przygotowujemy.

Czy 2025 rok może być podobnie udany? Czego dokładnie możemy się spodziewać?

Wszyscy kibicujemy polskiemu astronaucie dr Sławoszowi Uznańskiemu, który przygotowuje się do lotu na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Misja odbędzie się najprawdopodobniej w maju. W trakcie misji czeka go dużo pracy - będzie wykonywał eksperymenty przygotowane przez polskich naukowców i inżynierów.

Reklama

Będzie wykonywał testy rozmaitej aparatury np. procesora przeznaczonego do obliczeń związanych ze sztuczną inteligencją. Polski astronauta będzie także testował różne materiały, zachowanie różnego rodzaju próbek biologicznych w warunkach mikrograwitacji oraz wykona eksperymenty z zakresu medycyny czy psychologii. Ma to znaczenie pod kątem przygotowania astronautów do długotrwałych lotów, np. na Marsa.

Te wszystkie eksperymenty zostały przygotowane przez polskie firmy i instytucje naukowe i taki jest właśnie cel tej misji – otwarcie drogi dla naszego sektora do badań na orbicie, a w przyszłości również do produkcji np. materiałów czy też leków, które byłyby niemożliwe do wyprodukowania w warunkach na Ziemi. Do tego nasza gospodarka już się przygotowuje.

Obecna sytuacja międzynarodowa zmusza nas do tego, aby Polska zwiększała swoje zdolności kosmiczne, szczególnie pod względem militarnym. Czy Pana zdaniem polski sektor kosmiczny jest w stanie sprostać krajowym potrzebom w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa?

2025 rok to okres polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, a jej priorytety dotyczą właśnie kwestii bezpieczeństwa. Polska znalazła się w ostatnich latach w trudnej sytuacji geopolitycznej. Jednak należy spojrzeć na ten kryzys bardziej jako na szansę rozwinięcia zdolności i rodzimych technologii, które są przydatne nie tylko do celów obronnych.

Zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa jest dzisiaj nie tylko klasyczna wojna. To przede wszystkim ataki hybrydowe, które składają się m.in. z ataków wycelowanych w technologie informatyczne. Warto przypomnieć, że kilka godzin przed atakiem Rosji na Ukrainę została wyłączona łączność satelitarna dla Ukrainy. Takie zagrożenia są niestety bardzo istotne, więc musimy dbać o to, aby takie zdolności były bezpieczne i odporne. Musimy intensywnie rozwijać te technologie, które rzeczywiście pomogą nam zapewnić bezpieczeństwo.

Polski sektor kosmiczny chce stać się ważnym graczem w kwestiach bezpieczeństwa. Polskie satelity obserwacyjne dla wojska to naprawdę duży krok. Projekt konstelacji Mikroglob prowadzony przez Ministerstwo Obrony Narodowej to dowód na to, że możemy rozwijać swoje zdolności w oparciu o rodzime rozwiązania.

Obok niego jest także prowadzony projekt konstelacji Camilla, który jest realizowany w ramach umowy Ministerstwa Rozwoju i Technologii oraz Europejskiej Agencji Kosmicznej. Można powiedzieć, że to w zasadzie dwie części tego samego projektu, gdyż muszą być ze sobą kompatybilne. Oba projekty mają stanowić zaczątek przyszłej konstelacji, która będzie składać się z kilkudziesięciu satelitów i dzięki temu zapewni pokrycie całego kraju z odpowiednią częstością.

Równie ważnym i obecnie bardzo zaawansowanym projektem jest PIAST (ang. Polish ImAging SaTellites). Jest on realizowany pod przewodnictwem Wojskowej Akademii Technicznej im. Jarosława Dąbrowskiego wraz z konsorcjantami z polskiego przemysłu. W tym programie kluczowe będzie sprawdzenie technologii całej konstelacji, a nie pojedynczego satelity. Będą to trzy nanosatelity optoelektroniczne do rozpoznania obrazowego. Bardzo liczymy na tę misję, której rozpoczęcie planowane jest na 2025 r.

Nasze firmy wchodzą też coraz intensywniej w technologie kwantowe. Łączność kwantowa, której nie można podsłuchać i zakłócić to po prostu jest przyszłość. Wszyscy nad tym pracują, a nasze firmy nie pozostają w tyle i w ramach Europejskiej Agencji Kosmicznej uczestniczą w projektach, dotyczących również takich technologii.

2025 rok to także ważne zmiany na świecie. Nowy prezydent USA, a co za tym idzie nowy administrator NASA. Będzie nim najprawdopodobniej Jared Isaacman, amerykański przedsiębiorca, jednocześnie partner biznesowy Elona Muska. Jak Pan ocenia wybór jego osoby na to stanowisko?

Myślę, że zmiana w administracji NASA na osoby bardziej związane z sektorem prywatnym może świadczyć o chęci zwiększenia efektywności działania i pokonywania w ten sposób barier administracyjnych. To one w dużej mierze powodują, że takie kraje, jak Chiny działają w tej chwili szybciej i mają sukcesy, których nie sposób nie dostrzec. USA wyciągają wnioski i stąd właśnie takie decyzje, które mają po prostu znieść te bariery administracyjne w kierunku już takiej prawdziwej, biznesowej efektywności.

Z resztą NASA zauważyła tę nieefektywność swojej administracji już wcześniej i np. budowę nowych rakiet powierzyła firmie prywatnej – SpaceX. Firma wyrosła na dotacjach z NASA i dzięki temu mogła później zrewolucjonizować dostęp do orbity. Kiedy rozmawiam z naszymi firmami wysyłającymi satelity, dzięki rakietom firmy SpaceX, to mówią, że załatwia się to podobnie tak łatwo jak lot samolotem.

Kolejnym krokiem w kierunku otwierania się NASA na sektor prywatny jest powierzenie nowych stacji kosmicznych, orbitujących wokół Ziemi, firmom prywatnym. Zadaniem NASA będzie teraz jedynie kupowanie czasu na tych stacjach, a sama agencja już skupia się bardziej na wybudowaniu stacji badawczej na orbicie Księżyca.

Czy dzięki nowemu administratorowi program Artemis może nabrać nowego życia?

Być może niektóre elementy w programie zostaną zastąpione nowymi rozwiązaniami, które sektor prywatny rozwija w międzyczasie, natomiast trudno jest dziś pokusić się o jakieś daleko idące przewidywania. Trudno spekulować na podstawie tylko znajomości i CV danej osoby.

Warto zauważyć, że ogromną rolę ma do odegrania wice administrator, który de facto zarządza NASA. Z kolei główny administrator to rodzaj politycznego zabezpieczenia, które jest szczególnie ważne, bo od tego zależą fundusze, a przecież bez funduszy nie ma działania. Zobaczymy kto zostanie nowym zastępcą administratora, ale mi osobiście trudno wyobrazić sobie lepszą osobę na to stanowisko, niż Pam Melroy, która obecnie pełni tę funkcję.

Polska jest członkiem Artemis Accords, a więc też jest zaangażowana w program księżycowy. Jak ocenia Pan dotychczasową współpracę w tym zakresie?

Działania Polski, a w szczególności Polskiej Agencji Kosmicznej, w ramach grupy sygnatariuszy Artemis Accords są widoczne na świecie. Możemy pochwalić się m.in. organizacją dużych, międzynarodowych warsztatów w Gdańsku, dzięki którym udało się wypracować pewne wnioski.

Efektem tych prac było przede wszystkim powierzenie nam przygotowania bazy danych wszystkich lotów na Księżyc, a spodziewamy się ich do końca dekady bodajże z 50. Będą one realizowane przez wiele państw. Stworzyliśmy już prototyp takiej bazy, który aktualnie testujemy. Otrzymaliśmy dane o kilku misjach z NASA, JAXA (Japonia) oraz ISRO (Indie) i rozbudowujemy tę bazę.

Okazuje się, że takie proste narzędzie informatyczne jest też potężnym narzędziem politycznym, bo musimy zastanowić się czy i na jakich zasadach współpracować z krajami, które nie podpisały jeszcze deklaracji Artemis Accords. Musimy unikać przypadkowych interferencji w tym tłoku misji, który tam będzie, zwłaszcza na południowym biegunie Srebrnego Globu.

Dzięki takim możliwościom możemy układać sobie relacje międzynarodowe w tym zakresie. Obecnie prawo międzynarodowe mówi tylko jedno – wszystko jest wspólne. Tymczasem kiedy tam polecimy to wypadałoby się jednak  porozumieć się np. kto i gdzie może wylądować, a także gdzie zainstalować swoją aparaturę.

Musimy nauczyć się współpracować z innym krajami, niezależnie od tego czy ktoś jakąś deklarację podpisał czy nie. Baza danych, która została nam powierzona ma kluczowe znaczenie w zakresie prowadzenia takich rozmów i przede wszystkim sprowadzenia ich do technicznych konkretów.

Polska również planuje swoją misję księżycową. Na czym ma ona polegać i czy w przyszłym roku możemy spodziewać się postępów w tym projekcie?

To prawda, chcemy wysłać orbiter księżycowy, który będzie poszukiwał surowców potrzebnych w przyszłości m.in. do programu Artemis. Chodzi szczególnie o budowę samowystarczalnej bazy, bo przecież nie wszystko będziemy mogli zabrać ze sobą z Ziemi. Będziemy potrzebować wodoru i tlenu, aby zapewnić energię, wodę i możliwość oddychania, a przecież na Księżycu są minerały, które zawierają takie pierwiastki. Trzeba je tylko zlokalizować, nauczyć się je pozyskiwać i przetwarzać. Taki jest właśnie długofalowy cel tej przygotowywanej przez nas misji.

Pomysł polskiej misji księżycowej to rezultat naboru na koncepcje misji, który przeprowadziliśmy dwa lata temu. Otrzymaliśmy wtedy około 25 rozmaitych pomysłów i okazało się, że większość z nich koncentrowała się wokół Księżyca, jako tego miejsca, gdzie aktywność eksploracyjna będzie najbardziej intensywna w najbliższych latach. Od tej pory robimy kolejne kroki w uściśleniu planu tej misji.

Obecnie jesteśmy na etapie przygotowania Fazy A, czyli już takiego w miarę detalicznego opisu wszystkich szczegółów tego przedsięwzięcia. Uruchomiliśmy postępowanie i otrzymaliśmy kilka ofert. Jesteśmy teraz na etapie rozstrzygania tego postępowania.

Przyszłość polskiego sektora kosmicznego zapowiada się naprawdę ekscytująco. Kluczową rolę odegra w niej młode pokolenie. Jaką radę dałby Pan tym wszystkim młodym naukowcom i inżynierom, którzy chcą brać aktywny udział w rozwoju Polski w tym zakresie?

Jeśli chodzi o radę to po pierwsze nie należy specjalnie wybierać kierunków studiów, który wydaje nam się, że jest najbardziej potrzebny w sektorze kosmicznym, bo potrzebne są bardzo różne specjalności. Należy popatrzeć na własne zainteresowania, silne strony i te najbardziej rozwijać, bo kosmos jest wymagający i tylko najlepsi mogą znaleźć tam pracę. Potrzebni do tego są już nie tylko astronomowie, astrofizycy, inżynierowie, mechanicy czy osoby specjalizujące się w IT.

Sektor kosmiczny potrzebuje także menadżerów, prawników, finansistów, biotechnologów, a także medyków czy też psychologów. Co więcej, również niezbędni są projektanci ubioru i wnętrz np. do tworzenia nowych stacji kosmicznych czy też skafandrów kosmicznych. Najlepszym tego przykładem jest współpraca firmy Axiom Space i Prada przy projekcie nowych skafandrów księżycowych do misji programu Artemis. Więc nie ma co ograniczać się do takich oczywistych zawodów, które wydaje nam się, że będą w kosmosie potrzebne. Rozwijajmy swoje zainteresowanie i swoje pasje i jeśli będziemy w tym dobrzy to praca w kosmosie na nas czeka.

Ale nie chodzi tylko o rady. Jako POLSA chcemy pomagać się rozwijać na różne sposoby. Poczynając już od przedszkola. Miałem niedawno przyjemność brać udział w nadaniu imienia Stanisława Lema jednemu z warszawskich przedszkoli i te dzieciaki były tak świetnie przygotowane na to wydarzenie, że aż serce rośnie.

Lot polskiego astronauty będzie świetną okazją do tego, żeby to zainteresowanie jeszcze bardzie rozbudzić. Przygotowujemy szeroki pakiet edukacyjny, adresowany do szkół, dzięki któremu będzie można łączyć się z naszym astronautą na orbicie, a także brać udział w niewielkich eksperymentach.

Jeśli chodzi o starszą pokolenie to przygotowujemy rozmaite konkursy, w tym na prace dyplomowe: magisterskie, licencjackie czy też doktorskie. Mamy także Radę Studentów przy prezesie POLSA, która skupia w sobie przedstawicieli kół naukowych z różnych uczelni. Polscy studenci robią fantastyczne rzeczy, w tym budują łaziki, rakiety i wygrywają międzynarodowe konkursy, a często potem zakładają własne firmy lub rozpoczynają pracę w firmach sektora kosmicznego, więc serce rośnie, jak się na to wszystko patrzy.

Absolwentów wyższych uczelni zachęcamy także do aplikowania na staże w Europejskiej Agencji Kosmicznej. Mamy możliwość wysłania do 10 osób na staż do ośrodków ESA. Jest to efekt umowy podpisanej w 2023 r. przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Aplikujcie! Kosmos czeka!

Dziękuje za rozmowę!

Reklama

Komentarze

    Reklama