BEZPIECZEŃSTWO
Satelity coraz łatwiejszym celem, tanie zakłócanie w natarciu [RAPORT]
„Elektroniczne systemy przeciwsatelitarne coraz szybciej proliferują, zarówno pod względem zróżnicowania metod, jak i tego, kto z nich korzysta” – ostrzegają analitycy amerykańskiego think-tanku CSIS w swoim najnowszym raporcie o stanie bezpieczeństwa infrastruktury kosmicznej. Wtórują im specjaliści Secure World Foundation, donoszący w innym opracowaniu o tym, że niekinetyczne zdolności antysatelitarne znajdują już bieżące zastosowanie na polu walki. Zdaniem obu grup, współcześnie satelity funkcjonują w świecie, w którym metody ich zakłócania oraz blokowania stają się pospolite, tanie i coraz łatwiej dostępne – do tego stopnia, że mogą z nich korzystać także użytkownicy niepaństwowi: w tym grupy przestępcze i organizacje terrorystyczne.
Swoje obawy dotyczące przyszłych warunków korzystania z infrastruktury kosmicznej analitycy Center for Strategic and International Studies ujęli w najnowszym wydaniu corocznego raportu Space Threat Assessment. Opracowanie, powstające regularnie od blisko trzech lat, zyskało rangę jednego z bardziej opiniotwórczych na polu oceny globalnych uwarunkowań bezpieczeństwa infrastruktury w kosmosie. Raport opiera się na informacjach typu open-source, głównie na temat rozwoju sił kosmicznych wiodących państw i konkurentów USA, a także aspirujących aktorów, takich jak Francja, Indie czy Japonia.
Podobny punkt odniesienia (i ten sam moment publikacji – wraz z początkiem kwietnia 2020) przyjęli autorzy z prywatnej fundacji Secure World w opracowaniu pt. Global Counterspace Capabilities. An Open Source Assessment. Skupiają się w nim na obserwowanych oznakach zagęszczania się pola rywalizacji międzynarodowej w obszarze doskonalenia broni i technologii antysatelitarnych. Podkreślają przy tym, że są to zagrożenia godzące zarówno w państwową, jak i prywatną infrastrukturę kosmiczną, a także pochodne usługi naziemne.
Co do ogółu, analitycy z obu stron zapowiadają pogłębianie się niekorzystnych tendencji w różnych obszarach militarnej i cywilnej działalności opartej na użytkowaniu satelitów. Jak twierdzą, głównym tego powodem nie będzie jednak tylko rosnąca narodowa konkurencja na gruncie rozwoju uzbrojenia kinetycznego i elektromagnetycznego ASAT (wśród wyróżnionych: USA, Chiny, Rosja, Iran, Korea Północna i – po raz pierwszy w tej ścisłej grupie – Indie). Zamiast tego ciążenie ma następować raczej w stronę działań nieregularnych, względnie hybrydowych oraz zagrożeń asymetrycznych, zwłaszcza tych towarzyszących konfliktowi poniżej progu wojny (traktując bezpośredni atak z użyciem pocisków ASAT jako ostateczność – oznaczającą z założenia otwartą agresję w kosmosie).
Zdaniem autorów raportu CSIS Space Threat Assessment 2020, zestaw narzędzi takiego oddziaływania przeciwsatelitarnego będą raczej stanowiły coraz łatwiej dostępne i bardziej wyspecjalizowane systemy zdalnego obezwładniania elektroniki orbitalnej bądź powiązanej z nią infrastruktury naziemnej. W tym pojemnym zbiorze mieszczą się rozmaite niekinetyczne środki zakłócania, przechwytywania lub zafałszowywania sygnału (jamming, intercepting, and spoofing). Co szczególnie ważne, po oręż tego typu mogą sięgać z powodzeniem i niskim kosztem nie tylko odpowiednio przygotowane do tego państwa, ale także sprawcy niepaństwowi: organizacje przestępcze, ugrupowania separatystyczne czy też fundamentalistyczne bojówki.
W podobnym tonie wypowiadają się autorzy raportu Secure World Foundation. „Wyraźnie widać tendencję do obniżania barier dostępu [do technologii zdalnego obezwładniania systemów satelitarnych – przyp. red.], a powszechna skala występowania podatności oraz uzależnienie od zazwyczaj niezabezpieczonych komercyjnych systemów kosmicznych, stwarzają podmiotom niepaństwowym możliwość prowadzenia niektórych przeciwsatelitarnych cyber-operacji bez rządowego wsparcia” – stwierdzają. Choć zaznaczają przy tym, że „istnieje wciąż przytłaczająca różnica między możliwościami cyberataków wiodących państw narodowych a innych podmiotów”, to jednak przewidują też, że zagrożenie ze strony czynników pozapaństwowych będzie prawdopodobnie eskalować w ciągu następnej dekady.
Podstawowy warunek: nie dać się namierzyć
W charakterze głównych wyzwań wskazuje się tutaj zapobieganie coraz powszechniejszym atakom wymierzonym w systemy nawigacji satelitarnej GPS, układy identyfikacji statków powietrznych i morskich oraz instrumenty zwiadu radioelektronicznego operującego w czasie rzeczywistym. „Zagłuszanie i spoofing satelitów stały się dość powszechne i bez zdecydowanego przeciwdziałania te niekorzystne metody wpływu mogą stopniowo się znormalizować” – podaje w swoim komentarzu CSIS.
W kwestii przywołanego atakowania systemów GNSS (ang. Global Navigation Satellite Systems), podkreślany jest postęp w doskonaleniu przenośnych oraz łatwych w użyciu urządzeń zagłuszających, fałszujących lub pozorujących sygnał satelitarny z powierzchni Ziemi. Punktem wyjścia jest tutaj jednak wciąż aktywność i zapotrzebowanie samych państw i ich służb. Raport CSIS podnosi na przykład tezę, że sprzęt tego typu staje się „częścią codziennego arsenału wielu krajów, które chcą działać w szarej strefie, czyli poniżej poziomu otwartego konfliktu”.
To, że prezydent Rosji Władimir Putin może podróżować w swojej kawalkadzie z urządzeniami zakłócającymi GPS, a Chiny zdają się fałszować sygnał w celu ukrycia nielegalnej aktywności we własnych portach, pokazuje, jak ważne i skoordynowane stały się tego typu działania […] Należy spodziewać się, że liczba przypadków zakłócania i fałszowania sygnału satelitów będzie tylko rosła, ponieważ zdolności te będą się rozprzestrzeniać i będą coraz bardziej wyrafinowane.
Zarówno w przytaczanych opracowaniach, jak i ogólnodostępnych źródłach informacyjnych (m.in. raporty tematyczne NATO oraz alerty publikowane przez amerykański MARAD – urząd morski podległy Departamentowi Transportu USA), można znaleźć oficjalnie udokumentowane przypadki ukazujące skalę zarówno państwowego, jak i prywatnego obezwładniania systemów satelitarnych. Do najbardziej jaskrawych można zaliczyć incydenty związane z zakłócaniem sygnału GPS oraz AIS (zafałszowanie odczytów nawigacyjnych, synchronizacyjnych oraz identyfikacyjnych statków na morzu i w powietrzu), do jakich dochodziło zwłaszcza w rejonie basenów Morza Śródziemnego i Morza Czerwonego (szczególnie wybrzeża: Libii, Malty, Cypru i Egiptu), a także w chińskich portach morskich oraz strefie działań wojennych w Syrii. Podobne przypadki dotyczyły również w nieodległej przeszłości Morza Czarnego i rejonu Krymu.
Jak można się domyślić, ostatnie z nich sugerują powiązanie z rosyjską aktywnością militarną i transportem ważnych osób z nomenklatury rządowej tego państwa. Wiele z nich jednak to przypadki innego pochodzenia, które wskazują niejednokrotnie na pozapaństwowe źródła celowego zakłócania. Dużą część z nich (zwłaszcza tych nad akwenami wokół Egiptu, Malty i Cypru), trudno jednoznacznie zakwalifikować, przy czym dostrzec można korelację z notowaną tam nielegalną aktywnością: nierejestrowanymi połowami, przemytem mienia oraz ludzi, a także możliwym potajemnym odkrywaniem i eksploatacją morskich zasobów naturalnych. Jako takie, blokowanie i fałszowanie sygnału satelitarnego w tych rejonach ma w wielu przypadkach domniemane cywilne pochodzenie (przestępcze).
Arsenały narodowe – wymiar konwencjonalny…
Na przeciwległym biegunie analizy pozostają wciąż – także zyskujące na intensywności, a przy tym znacznie bardziej ambitne – wysiłki państw na rzecz budowy militarnego potencjału antysatelitarnego, w pełnym tego słowa znaczeniu. Choć wskazuje się w przytaczanych raportach, że jest to nadal raczej nieliczna grupa państw – obejmująca zasadniczo głównych amerykańskich konkurentów na polu zbrojeń, czyli Chiny i Rosję – mowa tutaj już o kolejnych potencjalnych rywalach i pełnoprawnej broni zaczepnej, która może fizycznie zaszkodzić infrastrukturze orbitalnej o istotnym znaczeniu.
Jednym z krytycznych akcentów w tym miejscu jest podkreślenie wzrostu potencjału antysatelitarnego Indii, które potwierdziły skuteczność swojego arsenału kinetycznego ASAT (pocisku PDV-Mk2 Prithvi) za sprawą udanego testu zestrzelenia satelity w marcu 2019 roku (misja Shakti). Tym, na co zwrócili też tutaj uwagę autorzy przytaczanych raportów, jest stłumiony negatywny odzew międzynarodowy w obliczu indyjskiej ofensywnej próby (w porównaniu do podobnego kroku Chin w 2007 roku). Oceniono, że był to wynik zadbania Indii o zminimalizowanie ilość orbitalnych szczątków wyzwolonych w wyniku testu (wskazano, że Indie pozostawiły ich na orbicie „tylko około 400”, w porównaniu do blisko 3000 po teście chińskim).
Zauważono jednak przy tym, że indyjski krok pogłębia niebezpieczny precedens i zachętę dla narodowych konkurentów (Pakistan), aby opracować i zademonstrować własne zdolności ASAT. To natomiast znacząco zwiększa ewentualność zaognienia rywalizacji, a w dalszej perspektywie również namnożenia obszarów niepewności i wyższego prawdopodobieństwa konfliktu z użyciem broni antysatelitarnej, gdy liczba jej skonfliktowanych dysponentów ulegnie zwiększeniu.
Tym bardziej, że dotychczasowa rywalizacja na tym polu osiągnęła już poziom sam w sobie określany przez amerykańskich komentatorów mianem „kosmicznego wyścigu zbrojeń”. Jego głównym frontem jest nadal obszar doskonalenia pocisków rakietowych zdolnych do likwidowania satelitów. Potencjał ten jest bądź to pochodną, bądź zwykłym przeniesieniem wybranych zdolności zwalczania międzykontynentalnych rakiet balistycznych na grunt satelitarny. Innymi słowy, do zestrzeliwania satelitów mogą być używane te same typy pocisków, jakie opracowano z myślą o rażeniu rakiet z głowicami bojowymi w pośredniej, pozaatmosferycznej fazie zmierzania do celu (czyli w najwyższym punkcie ich umownej paraboli lotu – angażującym systemy przechwytujące klasy Midcourse Missile Defense).
Znajduje to swoje podkreślenie w ustaleniach autorów raportów CSIS oraz SWF. W odniesieniu do intensywnie rozwijanego rosyjskiego arsenału ASAT zaznacza się, że kwalifikowany tak najnowszy pocisk A-235/PL-19 Nudol (nie tak dawno temu najpewniej ponownie przetestowany) to część systemu przechwytywania rakiet balistycznych, który ma wykazywać też ograniczone możliwości rażenia satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej (do szacowanej wysokości 500-750 km nad Ziemią).
Chiny z kolei, zdaniem Secure World Foundation, pracują równolegle nad aż trzema antyrakietowymi systemami o potencjale ASAT („Direct Ascent ASAT weapon”). Uważa się, że co najmniej jeden, SC-19, osiągnął poziom operacyjnego zastosowania – jak dotąd, został przetestowany pięć razy i wywodzić się ma od rakiety balistycznej średniego zasięgu DF-21C z technologią zapożyczoną od systemów rakiet ziemia-powietrze.
Tak czy inaczej jednak, najbardziej zróżnicowanym potencjałem broni antysatelitarnej dysponują prawdopodobnie w dalszym ciągu Stany Zjednoczone. Siły zbrojne USA mogą z ograniczonym skutkiem stosować w tym aspekcie naziemne rakiety przechwytujące rozlokowana na Alasce i Hawajach, choć ich stacjonarnych charakter i umiejscowienie nie zapewnia pełnej zdolności eliminowania celów satelitarnych. Wchodzące w jego skład przeciwrakiety GBI (Ground-Based Interceptor) zostały opracowane z myślą o unieszkodliwianiu głowic międzykontynentalnych rakiet balistycznych w trakcie ich przechodzenia ponad atmosferą ziemską. Podobne właściwości, a także tak niezbędną w tym przypadku mobilność, mają kinetyczne pociski przechwytujące SM-3 amerykańskiej marynarki wojennej – przetestowane zresztą jako skuteczny arsenał ASAT na okoliczność domniemanej awarii satelity NROL-21 (USA 193) i jego zestrzelenia w ramach Operacji Burnt Frost w lutym 2008 roku.
…i nowej generacji
Mowa jest jednak również o domniemanych elektromagnetycznych systemach uzbrojenia w posiadaniu państw, jak laserowe urządzenia ofensywne, zdolne co najmniej do oślepiania czujników i odbiorników satelitarnych. Fundacja Secure World podaje tutaj przykład Rosji, wskazując na oznaki prowadzenia modernizacji oraz rozbudowy optoelektronicznego i radarowego systemu świadomości sytuacyjnej/podglądu przestrzeni kosmicznej Krona (oznaczenie kodowe 45Zh6) – ośrodki na Północnym Kaukazie. Ich centralnym założeniem jest domniemana instalacja systemu laserowego Kalina, zdolnego z założenia do paraliżowania i uszkadzania czujników optycznych obcych satelitów szpiegowskich i wczesnego ostrzegania. Już wcześniej zresztą w kompleksie na Kaukazie działał precyzyjny system LIDAR – układ laserowego dalmierza i lokalizatora obiektów połączonego z optoelektronicznym obserwatorium nieba.
Warto tutaj przypomnieć, że lata wcześniej podobne podejrzenia kierowano pod adresem rosyjskiego kompleksu monitorowania przestrzeni kosmicznej, Okno-M - istniejącego niedaleko miasta Nurjek w Republice Tadżykistanu (w pobliżu granicy z Afganistanem) na płaskowyżu w górach Sangłok (wyższa część Pamiru). Dostrzegane tam stacje laserowe okazały się jednak częścią optoelektronicznego systemu obserwacji i śledzenia obiektów kosmicznych.
Czytaj też: Rosyjskie „Okno” do szpiegowania kosmosu
W przypadku lasera Kalina wypatrzono jednak oficjalne materiały wskazujące na możliwe rozwijanie laserowego systemu ASAT. To między innymi dokumenty przetargowe z 30 stycznia 2014 roku, wskazujące na inicjowaną wówczas realizację eksperymentalnych prac projektowych dotyczących „utworzenia kanału funkcjonalnego tłumienia układów optoelektronicznych statku kosmicznego [org. Создание канала функционального подавления оптико-электронных cистем космического аппарата] jako część laserowego lokalizatora optycznego SKKP 30Ż6M z wykorzystaniem laserów na ciele stałym oraz nadawczo-odbiorczego adaptacyjnego układu optycznego” na potrzeby Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. Zamówienie opatrzono kodem wywoławczym OKR Kalina.
CSIS z kolei zwraca uwagę na jeszcze inny, być może nawet bardziej zaawansowany przykład z Rosji – mobilny laserowy system rażenia Pierieswiet (ros. Пересвет), którego specyfiką operacyjnego działania (już zresztą obserwowanego) jest dyslokacja w miejscach stacjonowania strategicznych systemów uderzenia balistycznego. Stąd uznaje się za mocno prawdopodobne, że jego laser służy m.in. do obezwładniania amerykańskich satelitów wczesnego ostrzegania przed odpaleniem rakiet z głowicami jądrowymi. Sądzi się, że dysponuje wystarczającą mocą, by uszkadzać infrastrukturę na niskiej orbicie okołoziemskiej.
Wreszcie też, częścią najnowszego rosyjskiego programu antysatelitarnego mają być nowoczesne, przenośne systemy naziemnego zakłócania i fałszowania przepływu danych między satelitami a ich użytkownikami na Ziemi. Chodzi o wspomniane już i użytkowane zakłócanie GPS, które może utrudniać orientację i sterowanie bronią manewrującą przeciwnika – poprzez zablokowanie dopływu informacji o współrzędnych i ukryte wysyłanie fałszywych danych geolokalizacyjnych.
To jednak domena, w której mają specjalizować się również Chiny. Państwo Środka podejrzewane jest o zaawansowane badania nad naziemnymi systemami zakłócania i walki radioelektronicznej, aby oddziaływać na strumienie danych przekazywanych z satelitów. To prace nastawione głównie na niwelowanie zdolności dowodzenia, koordynowania i nawigowania działaniami nieprzyjacielskich wojsk ekspedycyjnych na dużych dystansach, przede wszystkich w rejonie okalających Chiny akwenów morskich. Podatne na takie oddziaływanie ma być szeroka gama systemów naprowadzania, namierzania oraz rozpoznania radio- i optoelektronicznego.
Poza tym, jak przewiduje się w oficjalnych raportach Agencji Wywiadowczej Departamentu Obrony USA (U.S. Defense Intelligence Agency), Chiny opracują już niebawem swój własny naziemny antysatelitarny laser bojowy. Dokładnie rok temu – w kwietniu 2019 roku – na komercyjnych zobrazowaniach satelitarnych wychwycono przejawy trwania takiego projektu zbrojeniowego w jednym z ośrodków militarnych w prowincji Sinciang-Ujgur na zachodzie kraju. Z pomocą indyjskiego eksperta wywiadu wojskowego (płk Vinayak Bhat), stwierdzono tam obecność czterech pokaźnych budynków posiadających rozsuwane dachy, kryjące domniemane skomplikowane instalacje systemu namierzania, śledzenia i przyszłego rażenia satelitów. Ich głównym składnikiem ma być neodymowy laser dużej mocy (a konkretnie, trzy jego emitery ukryte w osobnych budynkach), zdolny do opromieniowania odległych celów pozaatmosferycznych.
Horyzont czasowy przewidywanego ukończenia nowego chińskiego lasera ASAT to jeszcze 2020 rok. Trudno jednak stwierdzić z całą pewnością, kiedy i jakie możliwości bojowe tak naprawdę zapewni.
(S)tarcia na orbicie
Ostatnią kategorią o której jeszcze nie wspomniano, a której poświęca się coraz więcej miejsca w wywodach na temat wschodzących zagrożeń dla systemów satelitarnych, są zdolności samych satelitów. Dyskusję tę podsycają ostatnio doniesienia o kontynuowaniu przez Rosję niebezpiecznych manewrów orbitalnych w pobliżu amerykańskich instrumentów. W podobnym tonie zresztą sami Rosjanie (a także Chińczycy) komentują długoterminowe misje militarnego miniwahadłowca X-37b, którego utajone loty również kojarzone są z zainteresowaniem obcymi poczynaniami na orbicie. Spekulowano też swego czasu na temat zdolności promu w obszarze serwisowania satelitów, niekiedy sugerując zdolność przechwytywania lub inwigilacji obcych obiektów.
Nową falę podobnych spekulacji mogą wzbudzić spodziewane przyszłe militarne zastosowania autonomicznego pojazdu serwisowego firmy Northrop Grumman, MEV-1, który zadebiutował w lutym 2020 roku udanym przechwyceniem i „odholowaniem” z orbity cmentarnej nieczynnego już satelity telekomunikacyjnego Intelsat-901. Nawet teraz często podnoszone są zresztą – znowu pod adresem Rosji – oskarżenia o „podsłuchiwanie” na orbicie geostacjonarnej sygnałów komunikacyjnych wymienianych z innymi satelitami.
Reakcję ze strony Francji i Włoch wzbudziły w 2018 roku niejasne działania rosyjskiego systemu na GEO, oficjalnie kojarzonego z telekomunikacyjną konstelacją satelitarną Łucz (w istocie będącego prawdopodobnie militarnym satelitą SIGINT o nazwie Olimp-K) – wyniesionego na orbitę geostacjonarną we wrześniu 2014 roku. Już w 2015 roku zaobserwowano, że zaczął on intencjonalnie zbliżać się do sąsiednich komercyjnych satelitów telekomunikacyjnych: Intelsat 7 i Intelsat 901 (dokładnie ten, którego ostatnio eksperymentalnie przechwycił MEV-1). Na przestrzeni kolejnych lat (jeszcze przed połową 2018 roku) tajemniczy satelita zmienił pozycję na orbicie łącznie aż 14 razy. We wrześniu 2018 pojawiły się natomiast doniesienia, że w 2017 roku „Łucz/Olimp-K” zbliżył się do francusko-włoskiego satelity telekomunikacyjnego Athena-Fidus.
Podobne działania Rosja zdaje się podejmować aktualnie na niskiej orbicie okołoziemskiej, sądząc po niedawnych amerykańskich skargach na „poczynania” satelitów Kosmos-2542 oraz Kosmos-2543 – miały one tam śledzić i niebezpiecznie zbliżać się do militarnego satelity USA-245 (alias KN-11). Rosja oczywiście wszystkiemu zaprzeczyła, zarzucając USA prowokację i poszukiwanie pretekstu dla własnych planów rozmieszczenia środków bojowych w przestrzeni kosmicznej. Wymiana takich „argumentów” z przestrzenią kosmiczną w tle zapewne będzie trwać nadal.
Si vis pacem…
Zarówno kolejne testy ASAT, jak i tajemnicze działania państw na orbicie stanowią bodziec bądź pretekst dla kolejnych narodów do rozwijania środków walki skupionych na przestrzeni kosmicznej – czy to pośrednio (oddziałujących na downstream, czyli usługi satelitarne na Ziemi), czy bezpośrednio (przeciw infrastrukturze orbitalnej i jej składnikom). W najłagodniejszej formie ich uwaga skupia się na pasywnym przeciwdziałaniu: doskonaleniu kanałów szyfrowania, monitorowaniu podejrzanej działalności na orbitach czy przyspieszonej zastępowalności składników konstelacji. Sęk jednak w tym, że możliwości takiej ochrony infrastruktury orbitalnej są nadal ograniczone i nie zapewnią należytego odporu wobec skoordynowanego, wielopoziomowego uderzenia (możliwego równolegle z przestrzeni powietrznej i cyberprzestrzeni).
W miarę zagęszczania się rywalizacji międzynarodowej, która zresztą charakteryzuje pole działalności kosmicznej od samych początków jego istnienia, decydenci polityczni przyjmują obecnie coraz bardziej zdecydowane postawy. Zapowiedzi czynnego przeciwdziałania spodziewanym atakom na swoje kosmiczne aktywa formułuje coraz większa grupa państw. Zadeklarowały to już Francja i Japonia, w podobnym kierunku zdaje się iść Wielka Brytania. Przedstawiciele ich rządów widzą potrzebę głębszej ochrony swoich instalacji orbitalnych, które coraz powszechniej uznaje się za infrastrukturę krytyczną - nawet jeśli mowa o sprzęcie komercyjnym, w posiadaniu prywatnych dostawców usług. Jej bezpieczeństwo traktowane jest jak uzasadnienie dla użycia wszelkich dostępnych środków w przeciwdziałaniu zagrożeniom.
Weryfikując swoje podejście do zasad bezpieczeństwa systemów kosmicznych, państwa te wprowadzają reorganizację militarnych struktur dowodzenia i zdolności operacyjnych. W ten sposób coraz więcej jest przypadków budowania samodzielnych sił kosmicznych – o odrębnej strukturze, zadaniach i prezencji. Narodowe siły zbrojne, które tak czynią, dają sygnał mocniejszego koncentrowania się na przestrzeni pozaziemskiej jako na pełnoprawnym teatrze prowadzenia walki – nie tylko w formule operacji połączonych lub działań pomocniczych. Z drugiej jednak strony, te nowe siły kosmiczne najczęściej kontynuują prowadzone już od dekad zadania z zakresu obsługi rządowych operacji satelitarnych czy wykonywania rutynowych, narodowych startów orbitalnych - czym od lat trudniły się już m.in. ich siły powietrzne. Fach ten jest zatem znany od początków ery kosmicznej, w których zresztą też nie brakowało tendencji konfrontacyjnych dotyczących przestrzeni pozaziemskiej.
Tym, co wyłania się z przedstawionego całokształtu, jest niezmienne poszukiwanie mechanizmu skutecznego odstraszania. Wszystkie z zaangażowanych państw, widząc rosnące możliwości i obniżanie technologicznego progu rozwoju nowych środków prowadzenia walki, niechybnie będą z nich korzystać do momentu wypracowania chwiejnej, ale jednak równowagi strategicznej odwołującej się do zasady wzajemnie gwarantowanego druzgocącego uderzenia. Kosmos nie jest i nigdy nie był w tym przypadku wyjątkiem.