Reklama

Systemy Nośne

ESA: ukraiński element zaważył o niepowodzeniu Vegi C

Autor. Europejska Agencja Kosmiczna

Pod koniec ubiegłego roku byliśmy świadkami nieudanego startu europejskiego systemu nośnego Vega-C. Po kilku miesiącach szczegółowych badań i analiz dotyczących przyczyny niepowodzenia, Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) poinformowała o wynikach niezależnego dochodzenia wyznaczonej do tego komisji, która stwierdziła, że przyczyną był wadliwy element pochodzący z Ukrainy. Rząd naszych wschodnich sąsiadów nie zgadza się z wynikami śledztwa.

Reklama

20 lipca ubiegłego roku zostało przeprowadzone wystrzelenie nowej rakiety nośnej Vega-C, należącej do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Start odbył się o godz. 02:47 czasu polskiego z gujańskiego kosmodromu Kourou. Miał on na celu umieszczenie na orbicie dwóch kolejnych satelitów obserwacji Ziemi serii Pléiades Neo. Niestety misja nie mogła zostać zaliczona do udanych, gdyż opisywany system nie zdołał umieścić ładunku na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO) o wysokości 643 km. Dane wskazały, że rakieta uległa zniszczeniu poprzez deorbitację nad Oceanem Atlantyckim. Poinformowano wtedy, że pierwszy stopień rakiety, znany jako P120C, wykonał swoje zadanie, z kolei drugi stopień, w którym znajdował się silnik o nazwie Zefiro 40 nie zapewnił wymaganej prędkości. Następnie została powołana specjalna komisja, której zdaniem było wskazanie dokładnych przyczyn porażki.

Reklama
Reklama

Minęło kilka miesięcy i na początku marca br. Europejska Agencja Kosmiczna postanowiła poinformować świat o wynikach szczegółowego dochodzenia. Zdaniem komisji podczas startu doszło do niespodziewanej erozji termomechanicznej dyszy, która była wykonana z materiału węglowego, zaprojektowanego tak, aby wytrzymywać wysokie temperatury. Wadliwy element spowodował spadek ciągu rakiety, a dodatkowe badania doprowadziły do wniosku, że było to prawdopodobnie efektem wady jednorodności materiału. Co ciekawe, dysza została zakupiona od ukraińskiej firmy Yuzhnoye. Rząd Ukrainy twierdzi, że europejscy śledczy "przedwcześnie" doszli do wniosku, że winę za nieudany start Vegi C ponosi komponent pochodzący z ich kraju.

Czytaj też

Komisja stwierdziła, że wada nie była bezpośrednio związana z zakłóceniami spowodowanymi inwazją Rosji na Ukrainę, która rozpoczęła się 24 lutego 2022 r. Władze zapewniły, że elementy zamówione od ukraińskiej firmy zostały wyprodukowane jeszcze przed wojną, więc niedociągnięcie jakościowe mogło być związane z utrudnieniami powstałymi w skutek utrudnień wywołanych w związku z epidemią koronawirusa COVID-19. Ta kwestia będzie jednak dość ciężka do jednoznacznej oceny. Państwowa Agencja Kosmiczna Ukrainy orzekła, że ukraińskie części były całkowicie zgodne z nałożonymi wymaganiami i sugeruje dokonanie dodatkowych badań.

Komisja powołana przez ESA stwierdziła jednak, że materiał ukraińskiej firmy nie może być więcej wykorzystany w silniku Zefiro-40. W zastępstwie zostanie zastosowana karbonowo-węglowa dysza od ArianeGroup. ESA poinformowała również, że w najbliższych miesiącach planowane są dodatkowe analizy i testy silnika Zefiro-40, które mają pozwolić na powrót do lotów Vegi-C. Kolejną próbę startu zaplanowano wstępnie na koniec obecnego roku. Ładunkiem użytecznym w tej misji będzie satelita obrazowania radarowego Sentinel-1C.

Czytaj też

Sentinel-1C to trzeci z serii satelitów radarowych (SAR) europejskiej konstelacji obserwacji Ziemi. Ma zostać umieszczony na orbicie o wysokości 690 km nad Ziemią. Posłuży do zapewnia ciągłości zbierania danych dla wielu usług oferowanych w unijnym programie Copernicus, finansowanym przez Unię Europejską i Europejską Agencję Kosmiczną. Wyposażony w sensory SAR (pasmo C) dostarczać będzie zobrazowania radarowe całej powierzchni Ziemi.

Wracając do samej rakiety, pomimo że głównym wykonawcą systemu nośnego Vega-C była włoska firma Avio, w powstanie konstrukcji zaangażowanych było kilkanaście firm z czternastu europejskich państw. Według zapewnień producentów Vega-C cechuje się znacznie lepszymi zdolnościami niż bazowy system. Jest w stanie wynieść do 2,3 t ładunku na orbitę polarną (do pułapu 700 km), co jest postępem względem poprzedniczki, która mogła wynieść maksymalnie do 1,5 t.

Czytaj też

Reklama

Komentarze

    Reklama