Reklama
  • ANALIZA
  • WIADOMOŚCI

Jak ESA wynalazła siebie na nowo: od pacyfizmu do kosmicznego realizmu

Listopadowy szczyt w Bremie zwieńczył kilkuletnie wysiłki, by agencja na poważnie zajęła się europejskim bezpieczeństwem w kosmosie — proces, w którym zaskakująco znaczącą rolę odegrała Polska.

Od prawej: polski minister finansów i gospodarki Andrzej Domański, europejski komisarz ds. obrony i przestrzeni kosmicznej Andrius Kubilius oraz dyrektor generalny ESA Josef Aschbacher.
Od prawej: polski minister finansów i gospodarki Andrzej Domański, europejski komisarz ds. obrony i przestrzeni kosmicznej Andrius Kubilius oraz dyrektor generalny ESA Josef Aschbacher.
Autor. ESA
Reklama

Długa droga z Paryża do Bremy

Przez dekady obronność była w świętującej swoje pięćdziesięciolecie Agencji tematem tabu. U źródeł tego podejścia stoi podpisana w Paryżu konwencja z 1975 roku ustanawiająca Agencję, która miała służyć „wyłącznie pokojowym celom”. Takie pacyfistyczne ujęcie eksploracji kosmosu na długo zdominowało działania ESA.

Wystarczy jednak zagłębić się w kontekst powstania Agencji, by zrozumieć, że odpowiadało ono na strategiczny interes państw europejskich. Na początku lat 70. francusko-niemieckie satelity Symphonie musiały zostać wyniesione przez NASA z uwagi na brak europejskiej alternatywy. W zamian za ich wystrzelenie Amerykanie wymusili, by satelity pełniły funkcję eksperymentalną, a nie komercyjną — chroniąc monopol własnego systemu Intelsat.

Była to dla Europy ważna lekcja geopolityczna. Popchnęła państwa do prac nad własną rakietą nośną Ariane 1 oraz do wzmożonej współpracy, która doprowadziła do utworzenia ESA.

W ubiegłych latach geopolityka na nowo przypomniała o sobie Europie — nad wyraz wyraźnie w kosmosie. Wojna na Ukrainie, rewolucja New Space oraz nowy wyścig kosmiczny wywindowały strategiczne znaczenie przestrzeni kosmicznej, pokazując zarazem, jak daleko w tyle za rywalami znalazł się stary kontynent.

Reklama

Rosnące zagrożenia zarówno na orbicie, jak i z orbity pociągnęły za sobą jej głęboką redefinicję. W ostatnich latach NATO i UE uznały kosmos za strategiczną domenę, a tylko w tym roku Francja i Niemcy ogłosiły rekordowe nakłady na kosmiczną obronność, sięgające odpowiednio 10 oraz 35 mld euro do 2030 roku. W rezultacie paradygmat bezpieczeństwa dominuje dziś w myśleniu o orbicie.

Utworzyło to, na pierwszy rzut oka, wyjątkowo niesprzyjające okoliczności dla międzynarodowej cywilnej agencji kosmicznej, jaką jest ESA. Rekordowe wydatki na zbrojenia i zieloną transformację w Europie, przy równocześnie rosnących deficytach i zadłużeniu państw, raczej zwiastowały nieubłagane cięcia. Mogłoby się wydawać, że Agencja stoi na z góry przegranej pozycji, ponieważ jej tradycyjnie najważniejsza funkcja nie odpowiadała nowym potrzebom.

ESA na szczęście nie zdecydowała się tkwić w wyparciu nowych, trudnych realiów, lecz wykorzystała je do redefinicji własnej roli w kosmosie. Kluczową rolę w tym procesie odegrał Josef Aschbacher, wybrany na szefa agencji w 2021 roku.

To właśnie on przez ostatnie lata prowadził kampanię mającą na celu włączenie agencji w europejską architekturę bezpieczeństwa kosmicznego. Już w jego pierwszym roku urzędowania w swojej agendzie do 2025 roku Agencja zaproponowała zwiększenie swoich aktywności w filarze bezpieczeństwa i obronny.

Reklama

Na początku tego roku Aschbacher zaostrzył swoją retorykę. „Naszą misją jest nie tylko eksploracja kosmosu, ale także jego zabezpieczenie” — mówił w maju, podkreślając jego „hybrydową naturę” i wzywając do „głębokiej refleksji” nad bezpieczeństwem kosmicznym.

Słowa te ilustrują kosmiczny realizm Aschbachera. Można go zamknąć w trzech ostatnich stwierdzeniach szefa Agencji: „Kosmos jest napędzany przez geopolitykę”, „kosmos jest domeną podwójnego zastosowania”, „kosmos jest strategiczny”.

Kropkę nad „i” w transformacji agencji postawiono pod koniec listopada w Bremie. To właśnie podczas tegorocznej rady ministerialnej Agencja otrzymała od państw członkowskich historyczny „jasny mandat dotyczący wykorzystania zastosowań kosmicznych do nieagresywnych celów obronnych”, poparty najwyższym w historii trzyletnim budżetem sięgającym 22,1 mld euro.

Reklama

Polska: mocny wkład, realny wpływ

Do tego sukcesu przyczyniło się silne wsparcie części państw członkowskich, z wiodącą rolą Polski, co wielokrotnie podkreślał sam Aschbacher. W kwietniu 2025 roku w Warszawie odbyła się 3. Konferencja Bezpieczeństwa ESA, a w listopadzie w Brukseli konferencja „Przestrzeń kosmiczna dla europejskiej odporności” — obie narzuciły wyraźnie obronny kierunek agendzie Rady Ministerialnej.

W obu wydarzeniach jedną z wiodących ról odegrał polski minister finansów i gospodarki Andrzej Domański, realizując założenia polskiej prezydencji w UE z pierwszej połowy 2025 roku pod hasłem „Bezpieczeństwo, Europo”. „Polska uważa, że europejska polityka kosmiczna musi priorytetowo traktować odporność, bezpieczeństwo i strategiczną autonomię,” wypowiadał się już na samym szczycie w Bremie minister Domański.

Polska ofensywa dyplomatyczna z pewnością nie byłaby tak skuteczna, gdyby nie oparcie jej na diametralnym zwiększeniu nakładów finansowych. Warszawa w Bremie zwiększyła swoją składkę niemal czterokrotnie — z 198 do ponad 735 mln euro — na kolejne trzy lata.

Przy bliższym spojrzeniu na składowe nowej składki widać wyraźnie, że polskim priorytetem jest wsparcie rozwoju systemów podwójnego zastosowania, służących podnoszeniu bezpieczeństwa i odporności. Taka strategiczna alokacja, mimo wszystko ograniczonych środków, sprawia, że Warszawa jest w stanie maksymalizować swój wpływ na pożądane kierunki rozwoju agencji.

Co więcej, wiele programów i technologii podwójnego zastosowania, na które Polska zdecydowała się przeznaczyć znaczące środki, będzie mogło wkrótce być rozwijanych nad Wisłą w nowym centrum bezpieczeństwa ESA.

Ciągnące się miesiącami starania o budowę takiego ośrodka w Polsce zostały w Bremie zwieńczone sukcesem, czemu z pewnością pomogło zwiększenie polskiej składki. Poza oczywistymi korzyściami dla polskiej nauki, technologii i firm, utworzenie takiego centrum na wschodniej flance jest silnym sygnałem wobec Rosji oraz oznacza głębsze instytucjonalne zakorzenienie Polski w ramach ESA.

Reklama

Miliardy euro na kosmiczną obronność

Ale jak właściwie ESA zamierza przyczynić się do zwiększenia europejskiego bezpieczeństwa w kosmosie? Główną odpowiedzią jest warta ponad 1 mld euro inicjatywa „Europejska odporność z kosmosu”, która oficjalnie dostała zielone światło w Bremie. Jej celem jest zapewnienie jak najlepszej świadomości sytuacyjnej w czasie rzeczywistym z kosmosu, w oparciu o trzy kluczowe obszary podwójnego zastosowania: obserwację Ziemi, nawigację oraz bezpieczną łączność.

750 mln euro z budżetu inicjatywy zostanie przeznaczone na zdolności obserwacji Ziemi, z czego aż 109 mln euro będzie stanowił wkład Polski. Ich rozwój ma polegać na na zintegrowaniu i rozbudowie istniejących zasobów krajowych, komercyjnych i europejskich w jedną wspólną konstelację — prawdziwy system systemów — zdolną dostarczać aktualniejsze, precyzyjniejsze i bardziej kompleksowe dane.

W praktyce ma to oznaczać, że uczestniczące państwa podzielą się zdolnościami własnych i wspólnych systemów obserwacyjnych — takich jak portugalsko-hiszpańska Atlantic Constellation, polska konstelacja CAMILA czy europejski Copernicus — co ma zapewnić czas rewizyty poniżej 30 minut.

W kwestii nawigacji i bezpiecznej łączności Agencja zamierza wesprzeć rozwój europejskiej alternatywy dla Starlinka, rozwijanego przez UE programu IRIS². Wsparcie to ma docelowo wynieść 550 mln euro, z czego Polska wniesie co najmniej 30 mln.

„Europejska odporność z kosmosu” ma być preludium do jeszcze większego projektu UE w tej materii, planowanego na kolejny okres budżetowy, począwszy od 2028 roku. Bliska współpraca i wzajemne uzupełnianie się obu instytucji daje nadzieję, że w tym przypadku uda się uniknąć obaw o niepotrzebne dublowanie działań i fragmentaryzację.

Reklama

Patrząc szerzej niż tylko na samą inicjatywę, zdolności mogące przyczynić się do zwiększenia szeroko rozumianego bezpieczeństwa kontynentu — w tym zdolności dotyczące podwójnego zastosowania, odporności i autonomii — pochłoną ponad połowę trzyletniego budżetu, czyli około 11,9 mld euro.

Najwięcej, bo 4,4 mld euro z tej kwoty, zostanie przeznaczone na transport kosmiczny, w tym na rakiety wielokrotnego użytku, który jest kluczowym obszarem dla zapewnienia Europie autonomicznego dostępu do przestrzeni kosmicznej.

Warto także wspomnieć o Space Safety Programme, który doczekał się rekordowego finansowania sięgającego niemal 1 mld euro, z czego ponad 12% pokrywa polska kontrybucja. Program koncentruje się na wykrywaniu, prognozowaniu i ograniczaniu zagrożeń kosmicznych z odpowiednim wyprzedzeniem, od asteroid i burz słonecznych po te wytworzone przez człowieka w postaci śmieci kosmicznych.

W ramach programu odbędzie się historyczna misja ClearSpace-1, która ma dokonać pierwszego w historii aktywnego usunięcia dużego śmiecia kosmicznego. Misja zakłada użycie statku „przechwytującego”, który za pomocą ramion robotycznych schwyta dryfujący cel, a następnie dokona jego kontrolowanej deorbitacji i spalenia w atmosferze. Opracowana w jej wyniku technologia będzie doskonałym przykładem podwójnego zastosowania, gdyż oprócz czyszczenia orbity mogłaby zostać użyta także do działań obronnych wobec wrogich satelitów, a nawet ich neutralizacji.

Reklama

Kierunek warty kontynuacji

Transformacja ESA domyka europejskie przejście na „kosmiczny realizm”, będąc konsekwencją podobnych zmian w podejściu państw członkowskich oraz UE. Inicjatywa „Europejska Odporność z Kosmosu” napawa optymizmem, że te wysiłki będą ściśle skoordynowane i wzajemnie się wzmocnią.

Co szczególnie imponujące, nowe zadania obronne agencji nie spowodowały uszczuplenia wydatków na eksplorację kosmosu i projekty stricte naukowo-badawcze. Przeciwnie, budżet na Science Programme ma nawet rosnąć o 3,5% rocznie do 2028 roku (powyżej inflacji), osiągając łącznie 3 787 mln euro w perspektywie najbliższych pięciu lat.

To kolejny sukces ESA i samego Aschbachera, który podkreślał, że zaangażowanie Agencji w bezpieczeństwo nie może dziać się kosztem badań naukowych — przez ostatnie stulecia będących jednym z kluczowych źródeł przewagi konkurencyjnej Europy.

Ponadto, zmiany w Agencji są dowodem na to, że Polska może skutecznie kształtować kierunek zmian w europejskich instytucjach na swoją korzyść za pomocą dyplomacji podpartej znaczącym i selektywnym wkładem finansowym.

W tym samym czasie zaczyna się nowa rozgrywka o kształt kolejnej perspektywy finansowej UE na lata 2028-2034, w tym o nakłady na bezpieczeństwo kosmiczne w jej ramach. I w tym przypadku Warszawa musi być gotowa na dodatkowe nakłady finansowe, jeśli liczy na uzyskanie jak najkorzystniejszych rozstrzygnięć — nawet kosmiczna dyplomacja nie zastąpi kosmicznych pieniędzy.

Reklama