Przyszłość eksploracji Księżyca zaczyna się w Polsce [WYWIAD]

Autor. AdobeStock/Scanway
Scanway S.A., wrocławska firma z sektora New Space, w szybkim tempie buduje swoją globalną pozycję jako dostawca zaawansowanych systemów optycznych. Po rekordowym kontrakcie na teleskopy dla azjatyckiej konstelacji i zamówieniu od amerykańskiego Intuitive Machines, spółka podpisała właśnie finalny kontrakt z Europejską Agencją Kosmiczną na przetwarzanie zdjęć powierzchni Księżyca. O ostatnich osiągnięciach i planach na najbliższe miesiące opowiedział naszej redakcji Mikołaj Podgórski, COO i współzałożyciel Scanway S.A.
Mateusz Mitkow, redaktor prowadzący Space24.pl: Rynek New Space intensywnie kieruje swoją uwagę w stronę Księżyca. Dlaczego twoim zdaniem dane księżycowe wzbudzają coraz większe zainteresowanie?
Mikołaj Podgórski: Przede wszystkim Księżyc jest bardzo atrakcyjnym obszarem - dużo się o nim mówi, ale jeszcze nie za dużo zostało tam zrobione. Działania w tym kierunku to zatem kolejny istotny krok w rozwoju sektora kosmicznego. Wszyscy zapowiadają, że chcą wrócić na Księżyc. Początkowo będzie to powrót poprzez agencję kosmiczne, w tym np. amerykański program Artemis. Nie będą one jednak przynosiły aż tak dużych korzyści finansowych, ale za tym pójdzie New Space.
Wygląda to tak, że agencje obierają sobie cel, w tym przypadku Księżyc, a firmy z obszaru New Space chcą zapewnić im ciągłość działania na kształtującym się jeszcze rynku księżycowym. Dobrym przykładem jest firma Intuitive Machines, która wygrała kontrakt NASA na dostarczenie satelitów do telekomunikacji z Księżycem.
Perspektywy eksploracji Księżyca są bardzo obiecujące. Jestem przekonany, że już w najbliższych latach ludzie ponownie postawią stopę na jego powierzchni. Astronauci zaczną realizować tam przeróżne zadania, w tym miejmy nadzieję wydobycie zasobów. Będzie to potrzebne przede wszystkim do umożliwienia życia ludziom na naturalnym satelicie Ziemi. Do tego dochodzi także kwestia sprowadzenia niektórych z zasobów na Ziemię, np. Helu-3.
Ekspansja firm z New Space w tym kierunku będzie zatem naturalna. Nie wiemy natomiast, jak szybko będzie ona przebiegała, ponieważ dużo zależy między innymi od NASA i od harmonogramu realizowanych misji. Najpierw musimy rzeczywiście wrócić na Księżyc, aby można było myśleć o kolejnych działaniach.
Jakie są twoim zdaniem najbardziej perspektywiczne obszary tego rynku?
Przede wszystkim potrzebne będą lądowniki. Widzimy ten trend już w tym momencie, gdy kolejne firmy prywatne podejmują próby bezpiecznego wylądowania na powierzchni Srebrnego Globu. Dostarczanie ładunków cargo na Księżyc czy też realizowanie lotów załogowych, wymaga niezawodnych rozwiązań, więc ten obszar powinien zostać w miarę szybko nasycony. Uważam także, że proces budowy samowystarczalnej bazy na Księżycu i jej utrzymania to kolejny obszar, w którym przydadzą się rozwiązania rynku New Space.
Niezbędne będzie zapewnienie usług, które mamy obecnie na Ziemi, ale brakuje ich na Księżycu. Chodzi tu oczywiście o nawigację, telekomunikacje czy teledetekcję, którą możemy zapewnić jako Scanway. Segment downstreamu nie będzie początkowo odgrywać najważniejszej roli. Dominować będzie za to upstream, czyli dostarczenie niezbędnego sprzętu kosmicznego, ponieważ z czegoś trzeba najpierw pozyskać te dane, aby później móc je przetwarzać. Firmy hardwarowe będą mieć zatem najlepszą okazję do zaistnienia, natomiast później kluczowa będzie analiza danych księżycowych, w tym również zdjęć.
Warto zauważyć, że powierzchnia Księżyca, oczywiście w perspektywie kilkudziesięciu lat, zmienia się dynamicznie. Potwierdzają to nasi partnerzy z Intuitive Machines, którzy stale analizują to zjawisko z NASA. Trzeba zatem poświęcać uwagę warstwie wierzchnej Księżyca, aby mieć podgląd na te zmiany na bieżąco. Podobnie zresztą, jak działa to w przypadku obserwacji Ziemi.
Czytaj też
Dlaczego obrazowanie Księżyca wymaga znacznie bardziej zaawansowanych instrumentów niż obrazowanie Ziemi? Jakie są największe przeszkody technologiczne?
Przede wszystkim ciężko jest tam dotrzeć. Należy tu zwrócić uwagę na kilka aspektów. Jednym z nich jest zupełnie inne środowisko na orbicie księżyca. Chodzi tu szczególnie o termikę czy radiację. Zauważmy, że orbita Ziemi jest połowę czasu w Słońcu i połowę w cieniu. W przypadku urządzeń wynoszonych do przestrzeni okołoziemskiej trzeba uważać, żeby się za bardzo nie oziębiły. Dookoła Księżyca działa to nieco inaczej – jest większe prawdopodobieństwo przegrzania się takich urządzeń, więc trzeba z nich odprowadzać ciepło.
Kolejnym wyzwaniem jest dystans. Orbita Księżyca znajduje się znacznie dalej od Ziemi, co oznacza, że nie ma możliwości względnie szybkiej wymiany sprzętu, jak ma to miejsce w przypadku satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej. W związku z tym, urządzenia wysyłane w kierunku Srebrnego Globu muszą być znacznie bardziej niezawodne i odporne na trudne warunki. Niestety, niewiele komponentów ma już udokumentowane doświadczenie (tzw. flight heritage) poza orbitą okołoziemską. Choć my wykorzystujemy np. kamery sprawdzone również na Marsie, takich komponentów na rynku nadal jest mało. To wszystko znacząco podnosi koszty misji – zarówno z uwagi na ograniczoną liczbę sprawdzonych dostawców, jak i na wyzwania związane z wyniesieniem ładunku oraz zapewnieniem jego niezawodności i ciągłości działania.
Sam Księżyc również nie jest łatwym obiektem do obrazowania. Ilość światła odbitego od jego powierzchni jest stosunkowo niewielka. Nie mamy tam barwnych kontrastów, jak na Ziemi – zielonych lasów, błękitnych oceanów czy białych pokryw śnieżnych. Księżyc jest w tym sensie „nieprzyjazny” optycznie i trudny do obserwacji. Dlatego, aby uzyskać wysokorozdzielcze obrazy o wartości naukowej, instrumenty muszą być wyjątkowo precyzyjnie zaprojektowane, wykonane i skalibrowane. Tam każdy pojedynczy foton ma znaczenie.
Również sama kalibracja stanowi wyzwanie. Na Ziemi możemy się odwołać do dobrze opisanych, scharakteryzowanych obszarów referencyjnych, co ułatwia proces kalibracji. Tymczasem na Księżycu jedynie rejony lądowań misji Apollo są w miarę dobrze znane, ale i to często nie wystarcza.
Wszystkie te czynniki sprawiają, że obrazowanie Księżyca jest niezwykle wymagające i kosztowne. Zdjęcia wykonywane z jego orbity mieszczą się w zupełnie innej kategorii budżetowej niż obrazowanie z orbity okołoziemskiej. Oczywiście jest to stan na dziś — rynek danych księżycowych dopiero się kształtuje, więc w nadchodzących latach możemy spodziewać się jeszcze wielu zmian.
Udało wam się właśnie podpisać finalny kontrakt z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA), który dotyczy przetwarzania zdjęć powierzchni Księżyca. Jakie ma on znaczenie dla waszej spółki?
Podpisany kontrakt dotyczy przetwarzania zdjęć księżycowych, które będą pozyskiwane przez nasz instrument optyczny w ramach misji orbitera firmy Intuitive Machines. Wybrana pula wykonywanych przez niego zdjęć będzie współdzielona z Europejską Agencją Kosmiczną. Przetwarzanie tych zdjęć ma posłużyć do ich archiwizacji w specjalnym repozytorium ESA, aby można było z nich korzystać w celach naukowych i dla przyszłych misji eksploracyjnych, których w najbliższej dekadzie planowanych jest na świecie ponad 200. Będą one wykorzystywane również do wykrywania i charakteryzacji różnych obiektów, np. kraterów księżycowych.
Szczegółowe cele zostaną ustalone przed rozpoczęciem misji, którą przygotowujemy z Intuitive Machines. Obecnie harmonogram przewiduje, że do startu dojdzie wiosną przyszłego roku. Cały czas pracujemy nad jak najlepszym przygotowaniem naszego teleskopu. W perspektywie najbliższych tygodni i miesięcy wyślemy go do Stanów Zjednoczonych przekazując go partnerowi do dalszej integracji z satelitą.

Autor. Scanway
Celem ESA w tym projekcie jest budowa silnego europejskiego zaplecza technologicznego w zakresie przetwarzania zobrazowań powierzchni Księżyca. ESA wesprze podmiot, który będzie w stanie przetwarzać i dostarczać takie zdjęcia na potrzeby europejskich klientów. Na rynku amerykańskim działa już kilku takich dostawców, jednak Europa nie powinna pozostawać zależna od Stanów Zjednoczonych, które mogłyby w tej dziedzinie budować monopol. Dlatego z europejskiego punktu widzenia kluczowe jest posiadanie własnego wyspecjalizowanego podmiotu w tym obszarze i osiągnięcie tak ważnej dla nas niezależności. .
Miejmy nadzieję, że w przypadku przyszłych misji księżycowych również pojawi się szansa na umożliwienie innym podmiotom z Europy przetwarzania takich zdjęć, a doświadczenie Scanway pozwoli na kolejne kontrakty w tym zakresie.
Czytaj też
Czy udział w tym łańcuchu przetwarzania danych z Księżyca otwiera Wam drzwi do kolejnych kontraktów – zarówno w sektorze publicznym, jak i komercyjnym?
Jak najbardziej. Od pewnego czasu zapowiadaliśmy, że będziemy chcieli iść w kolejne elementy łańcucha przetwarzania danych kosmicznych. Póki co zajmujemy się akwizycją, czyli mamy instrumenty, które dostarczają zdjęcia, natomiast do tej pory nie zajmowaliśmy się przetwarzaniem tych zdjęć. Widzimy w tym jednak dużą wartość i ogromną szansę dla naszej spółki.
Chcę też podkreślić, że przetwarzanie zdjęć księżycowych otwiera nam również drogę do komercyjnych zleceń z zakresu przetwarzania zobrazowań Ziemi. Chcemy się na ten rynek bardziej otworzyć, ale najpierw skupiamy się na zrealizowaniu kontraktu z ESA. Musimy działać w tym zakresie i zdobyć status, który pozwoli multiplikować to oprogramowanie także do aplikacji ziemskich.
Dla nas niezwykle istotne jest też to, że usługi z zakresu przetwarzania danych zapewnią synergię dla naszych dwóch działów, czyli Space oraz Industry, w ramach którego tworzymy wyspecjalizowane systemy wizyjne do kontroli jakości w przemyśle. Rozwijamy aktualnie i komercjalizujemy także autorski system softwarowy HYDRA do akwizycji i przetwarzania zdjęć, którego elementy wykorzystamy teraz w przetwarzaniu zdjęć księżycowych. Realizując najnowszy kontrakt dla ESA będziemy czerpać z naszych kompetencji zarówno z zakresu działalności kosmicznej, jak i przemysłowej. Będziemy mieli okazję do zademonstrowania synergii obu naszych linii produktowych.
Prowadzimy też rozmowy z innymi firmami na temat misji księżycowych. Niektóre z nich dotyczą lądowników, który mogłyby zostać wyposażone w nasze kamery. Rozmawiamy też z podmiotami, które, podobnie jak Intuitive Machines, planują misje orbiterów. Jeśli Polska zdecyduje się na większe inwestycje na cele eksploracyjne, to być może będziemy w niedługim czasie mogli rozpocząć realizację kolejnego projektu o wartości nawet kilku milionów euro.
W jaki sposób wasza umowa z ESA wpłynie na polski sektor kosmiczny? Czy może być to początek bardziej aktywnego zaangażowania w program Artemis lub inne globalne inicjatywy eksploracyjne?
Tak, zdecydowanie. W przypadku programu Artemis, nie mam co do tego wątpliwości. Uważam, że to również otwiera drzwi do eksploracji kosmosu dla większej liczby polskich firm. Pokazuje, że nie potrzeba wielu lat uzgodnień, aby wysłać technologię na Księżyc czy w inne miejsca w przestrzeni kosmicznej. Dużo jednak zależy od tego, jaki kierunek wybiorą nasze władze – czy znajdą się środki na wsparcie takich projektów, czy może priorytetem będą inne obszary, na przykład technologie podwójnego zastosowania.
Ostatnio udało wam się dopiąć umowę z południowoazjatycką firmą kosmiczną na dostarczenie serii wysokorozdzielczych teleskopów do obserwacji Ziemi. Efektem tej współpracy będzie powstanie nowej konstelacji satelitarnej. Jakie są korzyści płynące dla was z tego kontraktu?
Przede wszystkim jest to duża kwota finansowa, czyli ponad 38 mln złotych. To największe zlecenie w historii naszej firmy. Sama płatność zaliczkowa przekroczy połowę przychodów ogółem Spółki osiągniętych w 2024 roku. Po drugie, będziemy dostarczali bardzo duże, wysokorozdzielcze urządzenia do obserwacji Ziemi. Tych urządzeń będzie więcej niż jedno, więc podejdziemy do integracji i testów w sposób seryjny z zachowaniem odpowiedniej jakości. Gdy zostaną one dostarczone do klienta, to będą jednymi z najlepszych na świecie w przypadku tej klasy satelitów. Ze względu na zawarte z partnerem ustalenia nie możemy za dużo mówić na temat szczegółów technicznych, czasu dostawy czy liczby sztuk, które zostaną dostarczone, a także podać nazwy naszego klienta.
Chcę jeszcze raz podkreślić, że są to naprawdę duże rozwiązania. Dzięki temu budujemy swoje kompetencje w obszarze bardzo pożądanych na rynku instrumentów optycznych. Po zakończeniu tego zlecenia będziemy w stanie dostarczać analogiczne produkty również dla klientów europejskich. Są to rozwiązania, które bezpośrednio podchodzą pod zapotrzebowanie w sektorze obronnym. Jest to także bardzo dobra baza do uzyskania w przyszłości zdolności rozdzielczych rzędu 0,5 m/px.
Dla nas jest to ważny impuls rozwoju, gdyż stawia nas w zupełnie innej lidze. Jest to większy projekt niż chociażby CAMILA, w której jesteśmy rekomendowanym podwykonawcą. Mówimy tu o innej skali kontraktu i znacznie większych teleskopach, które dostarczymy w krótkim czasie – do końca 2027 roku. To dla nas modelowy projekt i klient. Jakiś czas temu określiliśmy sobie biznesowe kierunki rozwoju. Zgodziliśmy się, że naszym celem jest: udział w projektach konstelacyjnych i budowa dużych instrumentów optycznych„ duże programy publiczne i sektor obronny, a także eksploracja Księżyca. Więc zawarty kontrakt z naszym południowoazjatyckim partnerem świetnie wpisuje się w nasze założenia.
Czytaj też
Czy udział w takich projektach przyspiesza proces wejścia Scanway na Giełdę Papierów Wartościowych?
Dzięki wspomnianym projektom konsekwentnie budujemy wartość i rozpoznawalność spółki, co ma kluczowe znaczenie dla planowanego debiutu. Spełniamy z nawiązką wymogi wyceny, a nasze wyniki i pozycja na rynku NewConnect – gdzie regularnie plasujemy się w ścisłej czołówce pod względem wartości obrotów – potwierdzają rosnące zainteresowanie inwestorów. Aktualnie pracujemy nad prospektem emisyjnym i liczymy na możliwość debiutu jeszcze w 2025 roku.
Za nami pierwsza połowa 2025 r. Jak oceniasz ten czas? Jakie cele, które wyznaczyliście sobie na początku roku, udało wam się zrealizować?
Pod koniec 2024 roku otrzymaliśmy zamówienie od amerykańskiego Intuitive Machines, co było dla nas jednym z kluczowych wydarzeń. Naszym priorytetowym celem było przygotowanie teleskopu do przekazania już na początku drugiego półrocza, i udało się to zrealizować. Równocześnie zabiegaliśmy o udział w tym projekcie Europejskiej Agencji Kosmicznej, która zainteresowała się danymi jakie będziemy pozyskiwać dzięki naszemu urządzeniu – i rzeczywiście, uzgodniliśmy szczegóły umowy, co traktujemy jako istotny sukces.
Wśród większych projektów warto ponownie wspomnieć o podpisaniu rekordowego kontraktu z partnerem z Azji Południowej o wartości ponad 38 mln zł. Ta pojedyncza umowa przekracza ponad dwukrotnie nasz backlog z końca I kwartału, czyli 31 marca 2025 roku. To efekt nie tylko pracy rozpoczętej w tym roku, ale również kompetencji zespołu i rosnącej rozpoznawalności marki Scanway na świecie, więc szczególnie cieszy nas ten sukces.
Dodatkowo, firma Creotech Instruments podpisała z ESA umowę w ramach projektu CAMILA, w którym Scanway, po zawarciu umowy wykonawczej, będzie zaangażowany jako jeden z podwykonawców. To ważny projekt nie tylko dla nas, ale także dla Polski, bowiem satelity te posłużą przede wszystkim odbiorcom cywilnym tutaj w kraju.
Pierwsze półrocze pokazało nam wiele w kontekście tempa realizacji projektów. Coraz wyraźniej widać potrzebę rozwijania kompetencji w obszarze wysokorozdzielczego obrazowania – zarówno w Polsce, jak i w całej Unii Europejskiej. Niestety, ambitne założenia często napotykają bariery w postaci rozbudowanych procedur, nadmiernego formalizmu i przywiązania do tradycyjnego modelu działania (tzw. old space). W efekcie Europa traci dynamikę, która jest konieczna do globalnej konkurencji.
Zbyt wiele decyzji odkłada się w oczekiwaniu na dopracowane specyfikacje czy długotrwałe konsultacje, podczas gdy inne regiony świata stawiają na szybkość, partnerską współpracę i gotowość do podejmowania ryzyka. Uważam, że – jeśli chcemy liczyć się w światowym wyścigu technologicznym – Europa musi odejść od zbyt ostrożnych schematów i postawić na większą sprawczość, elastyczność oraz szybkie wdrażanie innowacyjnych rozwiązań.
Dziękuje za rozmowę!