Sektor krajowy
Prezes Creotech: spoglądamy na kraje rozwijające się. Jesteśmy w stanie zapewnić im niezależność [WYWIAD]
„Patrzymy w kierunku krajów, które bardzo szybko się rozwijają, z rynków wschodzących. Widzimy się jako partner alternatywny wobec krajów tj. USA, Chiny. (…) Dzięki platformie HyperSat jesteśmy w stanie zapewnić państwom wschodzącym niezależność” - powiedział w rozmowie ze Space24.pl prezes zarządu Creotech Instruments Grzegorz Brona. Podkreślił także, że ostatnie dziesięć lat funkcjonowania spółki, tj. od momentu jej reorganizacji, przyniosły duży rozwój, dzięki czemu Creotech stał się jednym z najważniejszych graczy polskiego sektora kosmicznego. Dr hab. Brona poruszył kwestię współpracy z podmiotami międzynarodowymi, wskazując m.in. na Europejską Agencję kosmiczną, zauważając przy tym, że „bez odpowiedniej składki do ESA polskie firmy nie mogą liczyć na większe projekty”.
Kacper Bakuła: W 2012 roku doszło do przekształcenia Creotech Instruments w spółkę akcyjną. Jak Pan postrzega ostatnie dziesięciolecie jej funkcjonowania?
Dr hab. Grzegorz Brona: Rok 2012 był bardzo ważnym momentem, nie tylko dla samej spółki, ale też dla całego polskiego sektora kosmicznego. Istotne było wejście Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej, czemu bacznie się przyglądaliśmy i uczestniczyliśmy w tym od samego początku. Zbieżność terminu reorganizacji spółki i wejścia Polski do ESA pozwoliła nam wykorzystać szansę, gdyż w 2012 r. rodzimy sektor kosmiczny był niewielki. Wtedy podjęliśmy w Creotech Instruments decyzję o wejściu w tę branżę. Firma zatrudniała wówczas zaledwie kilka osób. Obecnie, po dziesięciu latach obserwujemy kilkanaście, może kilkadziesiąt firm, które poważnie myślą o działalności w tym sektorze.
Początki były trudne?
Dokładnie, były trudne, ale mieliśmy sprzyjający temu czas. W momencie przystąpienia Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej, przedstawiciele z ESA poszukiwali partnerów do współpracy. I udało im się trafić do takich „szaleńców" jak my. Dzięki temu już w 2013 r. rozpoczęliśmy nasz pierwszy projekt dla ESA, który polegał na produkcji komponentów elektroniki dla misji ASIM. Pierwsze dwa, trzy lata istnienia Creotech to bliższa współpraca z agencją. Odbyliśmy wiele wspólnych spotkań i udało się uzyskać duży kredyt zaufania ze strony ESA. A pierwsze kontrakty pozwoliły nam zaistnieć na mapie spółek europejskich, w roli przedstawiciela naszego kraju.
Czytaj też
Pierwszy etap rozwoju i współpracy z ESA zakończył się w 2014 r. Wtedy dostrzegła nas Agencja Rozwoju Przemysłu, która też zaczęła spoglądać na sektor kosmiczny, jako perspektywiczny i mający coraz większe znaczenie dla dorobku technologicznego Polski. ARP zainwestowało w nas, dzięki czemu udało się rozbudować zaplecze produkcyjne spółki, stworzyć pierwsze clean roomy i wyposażyć je w system linii produkcyjnej. Mieliśmy również możliwość zainwestować w ludzi, których wysłaliśmy za granicę, gdzie zdobywali wiedzę i przede wszystkim doświadczenie. W ten sposób zostaliśmy nie tylko odtwórcą dla ESA, czyli monterem komponentów elektronicznych, ale pozyskaliśmy także pierwsze kontrakty na projektowanie systemów kosmicznych, w szczególności dla misji OPS-SAT i PROBA 3. Ta pierwsza misja już trwa, a druga rozpocznie się w przyszłym roku.
Następnie przyszedł rok 2016, kiedy zainteresowaliśmy się przetwarzaniem danych satelitarnych. Udało się nam wejść w kooperację ze spółką CloudFerro – wspólnie zarządzamy repozytorium Copernicus, który to przekształcił się w projekt CreoDIAS.
Kolejny przełom nastąpił rok później. Stwierdziliśmy, że pora zastanowić się nad tym, czym chcielibyśmy się docelowo zajmować. Zebraliśmy wszystkie nasze kompetencje i uznaliśmy, że te pasują idealnie do stania się polskim integratorem systemów kosmicznych. W 2017 r. pozyskaliśmy pierwszy projekt w ramach Narodowego Centrum Badań i Rozwoju na rozwój systemu satelitarnego HyperSat. Od tej pory to jest nasz wiodący produkt, który zgodnie z planem w 2023/2024 r. ma trafić w przestrzeń kosmiczną.
Czytaj też
Równolegle do tych zmian technologicznych i rozwoju postępowało poszukiwanie środków finansowych. W 2014 r. pozyskaliśmy z ARP środki, stając się spółką częściowo prywatną a częściowo państwową. Rok temu pojawiliśmy się na Giełdzie Papierów Wartościowych, na rynku NewConnect, co dało nam kolejny impuls do przeskalowania własnych sił i rozbudowy zaplecza produkcyjnego.
Kolejny etap rozwoju spółki dokonuje się właśnie w tym roku. Planujemy przeniesienie akcji na rynek regulowany GPW w Warszawie, który poprzedzony będzie publiczną emisją akcji.
Jakie warto wymienić trzy najważniejsze wydarzenia dla spółki, które miały miejsce w ostatnim dziesięcioleciu?
Pierwszym momentem przełomowym było pozyskanie kontraktu na realizację ASIM w 2013 r., we współpracy z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. Była to umowa na produkcję komponentów elektroniki, które poleciały na ISS w ramach misji ASIM. Ten lot został wykonany w 2018 r. Pracując przez wiele lat nad tym pierwszym, niewielkim kontraktem otrzymaliśmy impuls, który pozwolił nam uwierzyć, że potrafimy działać w tej branży i realizować indywidualne zamówienia, wsłuchując się w potrzeby zleceniodawcy.
Kolejnym ważnym momentem było pozyskanie funduszy z różnych kierunków na dalszy rozwój firmy. Praktycznie od początku, tj. od 2012 roku poszukiwaliśmy prywatnych pieniędzy. Dwa lata później udało nam się uzyskać zaufanie ze strony Agencji Rozwoju Przemysłu, która uwierzyła w to, co robimy i w nas zainwestowała. Uważam, że gdyby nie te wydarzenia 2014 roku, kiedy to doszło do przeorganizowania spółki, to prawdopodobnie zajmowalibyśmy się znacznie prostszymi zleceniami, niż działalność w sektorze kosmicznym.
Trzecim istotnym wydarzeniem godnym uwagi było wybranie w 2017 roku ścieżki integratora systemów satelitarnych.
Czytaj też
Jak kształtuje się współpraca Creotech Instruments z podmiotami międzynarodowymi, w szczególności z partnerami z kontynentu południowoamerykańskiego tj. z Chile i Argentyny.
Na polu europejskim patrzymy szerzej. ESA jest jednym z partnerów spółki, natomiast spoglądamy też na Komisję Europejską, z którą obecnie prowadzimy rozmowy. KE chce się uniezależnić od wielkich graczy tj. Stany Zjednoczone i Chiny. Stara się więc inwestować we własne technologie kosmiczne, a także przejawia ambicje, by stać się niezależnym partnerem technologicznym. Unia Europejska to coś więcej niż ESA – m.in. wspomniana KE, jak i EUSPA (European Union Agency for the Space Programme, dawniej GSA - European GNSS Agency).
Ponadto staramy się eksplorować kierunek prywatny. Blisko współpracujemy z ICEYE, z kilkoma innymi podmiotami z UE, jak i Wielkiej Brytanii. Chcemy w znacznej mierze skupiać się na rynku całkowicie komercyjnym, międzynarodowym, a w mniejszej części na ESA.
Czytaj też
Wychodząc dalej, patrzymy w kierunku krajów, które bardzo szybko się rozwijają, z rynków wschodzących. Widzimy się jako partner alternatywny do krajów, tj. USA, Chiny, dla tych państw, które nie chcą się uzależnić technologicznie od wielkich mocarstw.
Chile jest szczególnie istotne dla nas, gdyż tam znajduje się Europejskie Obserwatorium Południowe, czyli podmiot dla nas ważny, z którym powoli wiążemy nadzieje i już zaczynamy z nimi współpracować - mam na myśli pozyskanie pierwszych kontraktów w najbliższych latach. Podobna sytuacja prezentuje się z Argentyną, która to dysponuje systemami radioteleskopów. Trzeba je synchronizować a Creotech Instruments posiada produkt w postaci przełącznika White Rabbit. Służy on do synchronizacji czasu w dużych systemach rozproszonych.
Czy są jakieś elementy łączące polski i południowoamerykański sektor kosmiczny?
Obecnie w każdym miejscu na świecie obserwujemy duży „szał" na dane satelitarne. Wiele państw, w tym rozwijających się, spogląda na możliwości wykorzystania danych satelitarnych. Kraje, tj. Chile bądź Argentyna zastanawiają się, w jaki sposób można umieścić „coś" w przestrzeni kosmicznej i to w sposób tani, dobry oraz skuteczny. Stąd też ich zainteresowanie małymi satelitami, czy konstelacjami.
Czytaj też
Czy poza Amerykę Południową Creotech planuje rozszerzyć swą działalność?
Rozmawiamy z partnerami w Azji Południowo-Wschodniej. Niedawno podpisaliśmy umowę z podmiotami w Malezji dot. wymiany informacji i uczestnictwa we wspólnych programach. Spoglądamy też na kraje afrykańskie. Na pewno będziemy zwiększać swoją obecność międzynarodową, szczególnie po roku 2023, kiedy to planujemy pokazać, jak działa nasza platforma HyperSat.
Jakie spółka może wyciągnąć wnioski ws. współpracy międzynarodowej?
Przede wszystkim nie wolno się uzależniać od jednego podmiotu, np. ESA, która co prawda jest fantastycznym partnerem, bo można się od nich sporo nauczyć i bardzo dużo wnosi do rozwoju naszej firmy. Warto jednak patrzeć w innych kierunkach, tj. krajów Unii Europejskiej, czy Europejskiego Funduszu Obronnego, który aktualnie powstaje. UE będzie dążyć do wydania środków pieniężnych na niezależność Europy, chcąc nawiązać współpracę z małymi europejskimi spółkami. A takich dużo nie ma.
W bieżącym roku obchodzimy dziesięć lat funkcjonowania Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego. W związku z tym chciałbym zapytać o to jak spółka postrzega współpracę ze ZPSK i innymi podmiotami działającymi w polskim sektorze kosmicznym.
Bardzo szeroko współpracujemy z firmami z polskiego sektora kosmicznego. Właściwie większość naszych projektów to projekty konsorcjalne. Wciągamy spółki, instytucje naukowe z sektora do współpracy, od CBK, po Scanway, SpaceForest, przez ITWL, WAT i PCO. To są podmioty, z którymi współpracujemy po to, żeby stworzyć polską myśl technologiczną związaną z satelitami. Jesteśmy bardzo mocno otwarci na współpracę. Oczywiście konkurencja, jak na każdym rynku, istnieje.
Dla nas przede wszystkim najważniejszy jest kierunek zagraniczny. Zdajemy sobie sprawę z tego, że pieniędzy w Polsce nigdy nie będzie wystarczająco, żeby wszystkich zadowolić i zbudować potencjał w sektorze. Musimy patrzeć znacznie szerzej, tam gdzie jest nasza konkurencja zagraniczna. Jesteśmy zainteresowani, żeby walczyć z nią wspólnie z polskimi firmami, które z nami współpracują.
Czytaj też
Myślę, że w chwili obecnej polski sektor kosmiczny dojrzał. Firmy, które w tej chwili istnieją i wchodzą w skład Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego stanowią docelowy skład tej branży. Będą funkcjonowały przez najbliższe dziesięciolecie.
Jak wygląda współpraca z podmiotami rządowymi, publicznymi? Jak ważne jest wsparcie rządu dla firm w sektorze?
Bez odpowiedniej składki do ESA polskie firmy nie mogą liczyć na większe projekty. Głównym zadaniem rządu jest skoordynowanie spraw związanych z ESA, szczególnie pod kątem zbliżającej się Rady Ministerialnej. Widzimy tu ruchy, które będą zmierzały ku zwiększeniu składki do ESA. Mam nadzieję, że tak się stanie. Będziemy jako Creotech mocno się temu przyglądali. Jednakże nie przywiązujemy do tego większej wagi, gdyż i tak szukamy partnerów na rynku zagranicznym. ESA dalej będzie dla nas ważnym partnerem, ale nie najważniejszym.
Innym obszarem rządu są zamówienia publiczne, w szczególności związane z wojskiem, które mają lekkie opóźnienie. Pierwsze idee wysłania satelitów obserwacyjnych pojawiły się w 2008 roku i od tej pory dużo się nie zmieniło. Wciąż nie wiadomo, jak miałoby wyglądać włączenie polskich podmiotów w tego typu projekty. Dzięki uczestnictwu w programie PIAST bierzemy udział w projekcie na potrzeby Sił Zbrojnych RP. Liczymy jednak na większe projekty, w których moglibyśmy uczestniczyć.
Jeżeli chodzi o inne formy wsparcia, to w różnych miejscach istnieje taka pomoc. Jest ona jednak rozproszona. Cały czas czekamy też na Krajowy Program Kosmiczny, który nie został jeszcze uchwalony.
Czytaj też
Jak firma wykorzystuje potencjał młodych ludzi, absolwentów uczelni technicznych?
Sytuacja jest rzeczywiście trudna. Jesteśmy w momencie rozwoju Polski, gdzie poziom bezrobocia jest bardzo niski, a młodzi ludzie o wysokich kwalifikacjach są bardzo szybko wyłapywani przez rynek konkurencyjny - mogą pracować przy projektach kosmicznych lub w innych atrakcyjnych branżach. W tej chwili walczymy o ludzi, nie tylko finansowymi narzędziami i nie tylko warunkami pracy, ale przede wszystkim oferując im ambitne projekty, czyli to, co się podoba młodym ludziom. Próbujemy wyłapywać z rynku „perełki" z różnych uczelni, nie tylko warszawskich, ale też spoza stolicy i kraju – jak np. z Hiszpanii. Cały czas poszukujemy młodych pracowników, tym bardziej, że Creotech Instruments szybko rośnie - w tej chwili zatrudniamy ok. 160 osób. Jest to dwukrotny wzrost w ciągu ostatnich dwóch lat.
Wracając do programu PIAST chciałbym zapytać o to, czy Creotech podejmie jeszcze jakieś działania dla klienta, czyli resortu obrony narodowej? Jakie wnioski można wyciągnąć na podstawie współpracy z nim?
PIAST jest projektem technologicznym, który ma dwa cele. Po pierwsze - ma dostarczyć dla Sił Zbrojnych RP nanosatelity o masie rzędu 10 kg, które będą bazować na tworzonej przez nas platformie satelitarnej HyperSat. Program ma zakończyć się pozyskaniem zobrazowań satelitarnych.
Drugi cel to wypracowanie odpowiedniego sposobu współpracy partnerskiej, ważny zarówno dla MON, jak i konsorcjantów. Chodzi tu przede wszystkim o gotowość do większych projektów, które w przyszłości możemy zrealizować. Dla mnie ten cel jest ważny, gdyż pozwala na przygotowanie odpowiednich kadr, procedur i sprawdzenia się w projekcie przez wszystkich partnerów. Liczymy na to, że program PIAST jest jedynie projektem pilotażowym dla większych zamówień ze strony resortu obrony.
Czytaj też
Czy poza EagleEye, UVSat i konstelacją PIAST można mówić o innych projektach z wykorzystaniem platformy HyperSat?
Ideą Creotech Instruments jest stworzenie platformy - uniwersalnego nośnika dla misji satelitarnych o masie między 10 a 60 kg. Stąd wynika możliwość uczestnictwa w szeregu różnych projektów. Przy większych przedsięwzięciach musimy sięgnąć po know-how zagraniczny, ale z powodzeniem możemy realizować to wszystko, co się mieści w powyższym przedziale. Jest w Polsce dużo firm, które mogą dostarczyć podsystemy, a my możemy je zintegrować w ramach wspólnej, uniwersalnej platformy.
Poza programami PIAST i EagleEye spoglądamy w projekt UVSat, który jeszcze nie zdobył finansowania, jak i inne projekty – o nich prędzej, czy później jeszcze usłyszymy. Dodatkowo od ubiegłego roku pracujemy razem z Scanway, Blue Dot Solutions nad konceptem satelity obserwacyjnego, którego studium realizowane było dla Polskiej Agencji Kosmicznej.
Jakim zainteresowaniem za granicą cieszy się opracowywana platforma HyperSat?
Musimy to podzielić na rynek unijny i pozaunijny. W UE jesteśmy szczęściarzami, z powodu małej liczby firm, które byłyby zainteresowane niewielkimi satelitami i platformami. Duże podmioty, takie jak Thales bądź Airbus nie są zainteresowane małymi urządzeniami. Są także firmy jak ICEYE, które skupiają się na czymś innym niż dostarczanie platform satelitarnych. W mojej opinii w UE nie ma takich firm, będących blisko posiadania własnej platformy.
Obecnie naszym celem jest również rynek pozaunijny. W ramach emisji akcji mamy zamiar zebrać kapitał na otwarcie przedstawicielstwa w Stanach Zjednoczonych. Widzimy, że tam również jest zapotrzebowanie na niewielkie platformy satelitarne. W USA funkcjonuje bardzo dużo firm, które dostarczają nanosatelity, ale wciąż jest mało podmiotów, które oferują platformy dla urządzeń o masie powyżej dziesięciu kilogramów. My mamy już takie rozwiązanie i jest ono gotowe – niebawem startuje pierwszy satelita oparty na platformie HyperSat.
Czytaj też
Jest jeszcze trzeci kierunek – kraje rozwijające się. Tak jak mówiłem, państwa te szukają partnera niezwiązanego z USA i Chinami. My, dzięki platformie HyperSat, jesteśmy w stanie zapewnić państwom wschodzącym niezależność. Argentyna i Chile, lub kraje z dalekiej Azji – to jest ten obszar, który eksplorujemy. Jesteśmy przekonani, że w 2023/2024 roku będziemy w stanie „położyć" na stole działającego, sprawdzonego satelitę i powiedzieć, że możemy wykonać dowolną platformę satelitarną dla systemu do 60 kg.
W jakiej pespektywie czasowej mówimy o otwarciu zagranicznych przedstawicielstw?
Mamy tu na myśli rok 2023/2024. Naszym celem jest otworzenie trzech przedstawicielstw – jedno przy KE w Brukseli, jedno w USA i ostatnie w Azji.
Jak wygląda działalność Creotech Instruments poza przemysłem kosmicznym? Mam na myśli specjalistyczne urządzenia dla użytkowników pokroju wojska, służb.
Creotech Instruments od początku stawia na stabilność. Staramy się iść stabilną ścieżką, stąd rokrocznie wzrastają nasze obroty, co jest rzadkością na rynku kosmicznym. Większość spółek, które działają bardzo ambitnie wykazują straty. My poszliśmy także w inne technologie – naziemne, aby zapewnić sobie tą stabilność.
Jesteśmy obecni na rynku komputerów kwantowych – produkujemy do nich urządzenia kontrolno-pomiarowe. W tej kwestii dotarliśmy do kilkudziesięciu odbiorców na całym świecie, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i Wielkiej Brytanii oraz krajach europejskich.
Czytaj też
Drugim obszarem, w którym budujemy naszą stabilność to produkcja kontraktowa. Metody, które wdrożyliśmy w ramach współpracy z ESA, mogą być alokowane na innych rynkach, związanych z zaawansowaną elektroniką wysokiej jakości. Nie idziemy w produkcję masową, lecz w bardzo specjalistyczne systemy o niższej skali i wyższej złożoności.
Jeśli chodzi o tworzenie systemów dla służb i wojska to obecnie robimy koncesję, aby móc samemu produkować i składować takie systemy. Jesteśmy na dobrej ścieżce, żeby zamknąć ten proces do końca tego roku. Dodatkowo rozwijamy intensywnie obszar systemów dla bezzałogowych statków powietrznych. Dział odpowiedzialny za ich wytwarzanie jest najmłodszym działem w spółce. Naszymi użytkownikami i partnerami jest Polska Agencja Żeglugi Powietrznej, czy Urząd Lotnictwa Cywilnego.
Minął rok funkcjonowania na rynku NewConnect. Co dało wejście spółki w ten rynek i jakie wnioski firma wyciągnęła?
NewConnect daje firmie olbrzymie możliwości, ale wymaga równolegle odpowiednich zmian związanych z raportowaniem, opanowania licznych procesów administracyjnych i decyzyjnych, które jako spółka wprowadziliśmy. Musieliśmy się nauczyć nowych procedur i je przepracować wewnętrznie. Traktujemy to, jako proces przygotowania przed wejściem na główny parkiet Giełdy Papierów Wartościowych.
Czytaj też
Z drugiej strony rynek NewConnect pozwolił nam na przebudowanie działu produkcji i sprzedaży oraz na kontynuację prac badawczych. Wejście na parkiet GPW, na którym planujemy zadebiutować w połowie tego roku, pozwoli przekształcić wiele procesów w spółce, tak aby zrobić z niej „dobrze działającą maszynę". Dzięki pieniądzom pozyskanym z GPW mamy zamiar rozbudować zaplecze produkcyjne i przetestować naszą technologię w przestrzeni kosmicznej, a następnie rozpocząć lokowanie naszych produktów w większych i istotniejszych kontraktach międzynarodowych.
Jak wyglądają plany działania spółki w najbliższej dekadzie?
Od 2023/2024 planujemy dostarczać platformy satelitarne. Aby to zrobić musimy mieć już opanowaną technologię, która zostanie sprawdzona w przyszłym roku. W 2025 roku chcielibyśmy powiedzieć, że jesteśmy w stanie integrować około 20 satelitów rocznie. Mamy w planach wejście do kilku międzynarodowych konstelacji jako dostawca platformy oraz narzędzi. W przypadku komputerów kwantowych mamy zamiar dostarczać narzędzia, dzięki którym możliwe będzie szybsze, lepsze i tańsze skompletowanie takiego urządzenia. Podobnie na rynku dronowym: nie chcemy oferować usługi przelotu bezzałogowców - planujemy dostarczać narzędzia, które innym firmom pozwolą oferować usługi.
Widzimy siebie jako firma, która dostarcza narzędzia. Wiemy, że na każdym rynku jest konkurencja, a najlepiej zarabia ten, który sprzedaje tzw. uzbrojenie, czyli właśnie narzędzia.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104