Świat
Chiński smok zmienia układ sił w kosmosie [ANALIZA]
Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad Chińska Republika Ludowa poczyniła znaczące postępy w budowaniu swojej pozycji w kosmosie. Dowodem na to jest fakt, iż obecnie Państwo Środka ma większe możliwości w domenie kosmicznej niż Federacja Rosyjska, która od zawsze była głównym rywalem w tym kontekście dla Stanów Zjednoczonych. Warto zatem przyjrzeć się osiągnięciom ChRL w ostatnim czasie oraz celom, których realizacja może zrównać kosmiczny potencjał tego państwa z amerykańskim. Dyskusja na ten temat pojawia się również w kręgach decydentów Stanów Zjednoczonych, których główna uwaga skupiona jest na kwestiach bezpieczeństwa i potencjalnego, przyszłego konfliktu.
Chińska Republika Ludowa nieprzerwanie stara się zmniejszać dystans do Stanów Zjednoczonych w kwestii podboju kosmosu. Widzimy to przede wszystkim na przykładzie przeprowadzanych startów orbitalnych. W samym marcu br. Państwo Środka dokonało sześć wystrzeleń swoich rodzimych systemów nośnych, dostarczając dzięki temu kolejne jednostki satelitarne na orbitę, również dla zagranicznych podmiotów. Ubiegły rok Chiny zamknęły z wynikiem 62. udanych startów orbitalnych, co było zwiększeniem częstotliwości względem 2021 r. i oczywiście celem na ten rok jest ustanowienie kolejnego rekordu. Ogólnie rzecz biorąc ubiegłe dwanaście miesięcy obfitowały w wiele startów, wśród których najwięcej należy przypisać sektorowi amerykańskiemu. USA przeprowadziło bowiem 84 loty, z czego ponad 60 zostało wykonanych przez SpaceX.
W 2023 r. SpaceX planuje przekroczyć granicę 100 startów w ciągu 365 dni i wydaje się, że obecnie wszystko idzie po myśli amerykańskiego przedsiębiorstwa. Chińska Republika Ludowa natomiast, może mieć problem z uczynieniem tego samego, gdyż małymi krokami zastępuje starsze systemy nośne nowszymi i wydajniejszymi konstrukcjami, co może opóźnić niektóre projekty kosmiczne. Nie zmienia to jednak faktu, iż Państwo Środka wciąż pozostaje liczącym się rywalem w wyścigu kosmicznym, depczącym po piętach swoim zachodnim konkurentom. Według dostępnych danych statystycznych, od początku obecnego roku społeczność międzynarodowa była świadkiem ponad 50 startów rakiet, z czego prawie 30 wykonało SpaceX, a kilkanaście z nich to dzieło Chin.
Każda z misji miała na celu wyniesienie urządzeń satelitarnych, najczęściej obserwacyjnych zarówno o charakterze cywilnym, jak i militarnym. Rodzi to co raz większe obawy USA, a odpowiednim tego dowodem jest apel nowego szefa dowództwa komponentu INDOPACOM, który oznajmił w ostatnim czasie, że rosnąca liczba satelitów wywiadowczych, obserwacyjnych i rozpoznawczych Chin jest zaprojektowana, aby znaleźć, śledzić i niszczyć jednostki USA oraz urządzenia sojusznicze.
Czytaj też
Warto także zaznaczyć, że na chińskich systemach nośnych wynoszone są także ładunki dla międzynarodowych partnerów, czego dobrym przykładem jest ostatnia misja mająca na celu dostarczenie przez rakietę Długi Marsz 2C na niską orbitę okołoziemską (LEO) egipskiego satelity Horus-2. Wydarzenia miało miejsce niecałe trzy tygodnie po wyniesieniu pierwszego satelity egipskiego z tej serii również przez Państwo Środka. Pomimo tego, że dokładne specyfikacje techniczne nie zostały podane do wiadomości publicznej, przeznaczenie satelitów jest podobne. Horusy mają być odpowiedzialne, m. in. za obserwację źródeł wody lub przewidywanie katastrof naturalnych.
Od początku roku zostały wyniesione w przestrzeń kosmiczną również satelity Gaofen, które są przeznaczone do obserwacji Ziemi oraz Shyian, o których nie wiemy zbyt wiele, gdyż Chiny publikują zazwyczaj skąpe informacje o swoich misjach. Agencja rządowa CASC (China Aerospace Science and Technology) nie ujawnia w zakresie satelitów Shyian dokładnych planów, twierdząc tylko, że satelity będą wykorzystywane do "weryfikacji na orbicie nowych technologii kosmicznych, takich jak monitorowanie środowiska kosmicznego". Należy pamiętać, że dochodzą do tego także loty orbitalne z ładunkami bliżej nieokreślonymi, tak jak w przypadku ubiegłorocznego lotu chińskiego wahadłowca, od którego w pewnym momencie odłączył się tajemniczy ładunek o nieznanym przeznaczeniu.
Warto również zauważyć, że starty chińskich rakiet nośnych z ładunkami użytecznymi w postaci satelitów są monitorowane przez amerykańskie ośrodki obronne. Przykładem tego typu sytuacji jest wyniesienie w marcu br. przez system Długi Marsz 4C satelitów Tianhui 6 A i B. Według informacji podawanych przez stronę chińską urządzenia są przeznaczone do mapowania geograficznego, pomiaru zasobów ziemi, eksperymentów naukowych i innych zadań, natomiast podejrzewa się, że mają one również przeznaczenie wojskowe. Lot rakiety nośnej z ładunkiem użytecznym monitorowała wówczas 18 Eskadra Obrony Kosmicznej Sił Kosmicznych Stanów Zjednoczonych.
Czytaj też
Oprócz wyżej wymienionych nie można zapominać o jednostkach nawigacyjnych oraz komunikacyjnych, które również są niezbędne do funkcjonowania w codziennym życiu chińskich obywateli. Warto przypomnieć, że w pakiecie kilkunastu międzyrządowych porozumień zawartych na początku lutego 2022 r. między Rosją a Chinami znalazła się umowa dotycząca komplementarności narodowych systemów globalnej nawigacji satelitarnej (GNSS) - GLONASS i BeiDou. Długoterminowym celem rosyjsko-chińskiej współpracy w tym segmencie jest dopełnianie się obu systemów w realizacji usług nawigacyjnych i zapewnianie ich wyższej jakości - włączając w to wymienne korzystanie z sygnałów obu konstelacji satelitarnych. Rosyjski i chiński system globalnego pozycjonowania i nawigacji ma charakter dual-use (podwójnego zastosowania) - korzystają z nich zarówno użytkownicy wojskowi, jak i cywilni.
Należy zaznaczyć, że rozwój chińskiego sektora kosmicznego to także zagrożenie dla prywatnych firm amerykańskich. W tym kontekście warto wspomnieć o projekcie "GW", który zakłada wysłanie na niską orbitę okołoziemską (LEO) prawie 13 000 satelitów, które stanowiłyby konkurencję dla Starlinków firmy Elona Muska. Plany te potwierdził prof. Xu Can z Uniwersytetu Inżynierii Kosmicznej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej w Pekinie. Portal informacyjny South China Morning Post przytoczył słowa naukowców, którzy twierdzą, że konstelacja „GW" będzie obejmowała 12 992 satelitów należących do nowo utworzonej China Satellite Network Group Co, natomiast harmonogram pierwszych startów systemów nośnych z omawianymi urządzeniami nie jest znany. Projekt Chin ma na celu zapobiegnięciu monopolizowaniu przestrzeni na orbicie okołoziemskiej i uniemożliwieniu innym firmom lub narodom korzystania z niej.
⚡📡| Watch Out Elon! China to launch 13,000 satellites to stop Musk’s Starlink from enclosing/hogging “low-orbit resources” say PLA space scientists
— Dongsheng News (@DongshengNews) March 2, 2023
A 🧵about China’s mysterious new project “GW” 1/7 pic.twitter.com/UTfuTEIk7b
Czytaj też
Chińska Republika Ludowa coraz to bardziej zbliża się także do uruchomienia własnej turystyki kosmicznej. Miałaby to być swego rodzaju odpowiedź na osiągnięcia zachodnich firm. Zanim jednak dojdzie do lotów z turystami na orbicie, potrzebny jest nowy system wielokrotnego użytku. Jedna z chińskich firm opracowuje "turystyczną rakietę", która swym wyglądem nawiązuje do systemu od Blue Origin (New Shepard), a jej testy powinny rozpocząć się już w tym roku. Chińskie władze mają duże ambicje, aby uruchomić na większą skalę turystykę kosmiczną, która w przyszłości będzie przyciągać wielu zainteresowanych. Takie loty mogłyby być przeprowadzane także na stację kosmiczną Tiangong.
Czytaj też
W ostatnim czasie w debacie publicznej zaczęły pojawiać się informacje o bardziej zaawansowanych technologicznie projektach Chin, czego przykładem jest rozbudowa właśnie stacji Tiangong. Placówka jest częścią planów Państwa Środka dotyczących stałej obecności człowieka na orbicie okołoziemskiej, a powodem jej wybudowania było wykluczenie Chin z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), głównie z powodu amerykańskich obiekcji wobec bliskich powiązań chińskich programów kosmicznych z Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńczą, będącą pod kontrolą rządzącej Komunistycznej Partii Chin. Tajkonauci na chińskiej stacji kosmicznej już kilka razy przeprowadzali spacery kosmiczne, których celem była modernizacja lub naprawa stacji, natomiast Państwo Środka nieustannie pracuje nad rozwojem infrastruktury, która stanowi konkurencję dla ISS, mając w planach m.in. dodanie kolejnych modułów wielofunkcyjnych w celu zwiększenia jej możliwości.
Program kosmiczny Państwa Środka wykracza jednak poza orbitę bliską Ziemi i zakłada m.in. budowę lądownika księżycowego. Powierzchnia Srebrnego Globu jest odpowiednim miejscem na placówkę, która posłuży do dalszej eksploatacji przestrzeni pozaziemskiej. 24 lutego br., z okazji trzech dekad chińskiego programu lotów kosmicznych w Chińskim Muzeum Narodowym w Pekinie zaprezentowano model chińskiego lądownika księżycowego, który mógłby transportować ludzi i niezbędne elementy do budowy stacji na Srebrnym Globie.
Realizacja tak ambitnego planu nie byłaby możliwa bez wykształconej kadry inżynierów oraz naukowców. W sprawach rozwojowych Państwo Środka działa na szeroką skalę poprzez realizację wielu programów edukacyjnych dla młodej kadry badaczy. Szczególnie ciekawym wydarzeniem jest seria wykładów o nazwie "Tiangong Class", które są prowadzone na żywo przez tajkonautów znajdujących się na chińskiej stacji kosmicznej. Ostatnia lekcja miała miejsce w październiku 2022 r. i była pierwszym wykładem naukowym z modułu laboratoryjnego Wentian i, jak każda, obejmowała szereg różnego rodzaju eksperymentów przeprowadzanych przez członków załogi lub demonstrację technologii kosmicznej.
W celu zachęcenia młodzieży do zaangażowania w szybko rozwijający się sektor gospodarki. Prężnie działającymi ośrodkami są również uniwersytety, wśród których czołowe miejsce w dziedzinie inżynierii kosmicznej zajmują Uniwersytet Pekiński, Uniwersytet Tsinghua, Uniwersytet Nauki i Technologii w Chinach założony przez Chińską Akademię Nauk lub Uniwersytet Nankiński.
Czytaj też
Po omówieniu kilku wyżej wymienionych przykładów chińskich zdolności w domenie kosmicznej, należy przyjrzeć się narastającej rywalizacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, czyli hegemonem porządku międzynarodowego i przy tym liderem w wyścigu kosmicznym, a Chinami - państwem próbującym zmienić obecny porządek międzynarodowy i prawdopodobnie jedyny liczący się konkurent dla Amerykanów w rozwoju technologii kosmicznych.
W kwestii porównania zdolności państw warto przytoczyć kilka danych statystycznych, które ukazano w jednym z raportów wykonanych przez RAND Corporation w 2015 r. o nazwie "The U.S.-China Military Scorecard: Forces, Geography, and the Evolving Balance of Power, 1996–2017". Jednym z ciekawszych przykładów dysproporcji pomiędzy mocarstwami jest liczba satelitów wyniesionych na orbitę. W latach 1997-2002 Stany Zjednoczone wystrzeliły 349 jednostek satelitarnych i była to najwyższa liczba w przedziale pięciu lat od 1997 r. do 2014 r. Pomiędzy 2003 a 2008 rokiem USA umieściły na orbicie 142 satelity, a w latach 2009-2014 były to 253 jednostki.
W podanym przedziale czasowym widzimy zatem pewne wahania, natomiast w przypadku Państwa Środka mieliśmy do czynienia z mniejszą liczbą satelitów, ale stałym wzrostem. Dane statystyczne pokazują to w następujący sposób: lata 1997-2002 - 33 jednostki satelitarne; lata 2003-2008 - 54; lata 2009-2014 - 111 satelitów. Już wtedy w raporcie wskazano, że Stany Zjednoczone mają dużo bardziej rozwiniętą infrastrukturę satelitarną, natomiast podkreślono, że " Chiny rozwijają swoje zasoby kosmiczne w tempie i zakresie, który sugeruje chęć Pekinu do stania się główną potęgą kosmiczną."
Czytaj też
Według raportu Defense Intelligence Agency (DIA) z 2022 r. natomiast, Chiny oraz Rosja zwiększyły flotę swoich satelitów o 70% w ciągu zaledwie dwóch lat. W raporcie czytamy, że w latach 2019-2021 Państwo Środka podwoiły liczbę swoich urządzeń umieszczonych na orbicie z około 250 do 499. Kolejną siłą wskazaną w raporcie była Federacja Rosyjska, która uzyskała niewielki wzrost swojej floty satelitów z 150 urządzeń do 169. Z owego raportu wynika także, że największy przyrost liczby chińskich i rosyjskich satelitów w latach 2019-2021 nastąpił na polu chińskich urządzeń teledetekcyjnych. Należy w tej kwestii podkreślić także, że dynamika w umieszczaniu ładunków w większym stopniu przez Chiny (a mniejszym przez Rosję) ma tendencję rosnącą.
Czytaj też
Rozwój technologii kosmicznych w obu przypadkach zdecydowanie wzrosło, natomiast w przypadku Stanów Zjednoczonych było to spowodowane szybkim tempem narzuconym przez Państwo Środka. Warto również uwzględnić, że obecnie mówimy o rywalizacji niekinetycznej, natomiast należy wymienić pewne zdolności Chin w zakresie zwalczania wyniesionych satelitów.
Powołując się na wspomniany raport od RAND Corporation, w maju 2013 r. Chiny wystrzeliły w przestrzeń kosmiczną pocisk, który był uważany za test nowej, znaczącej chińskiej zdolności ASAT. Według informacji podanych przez autorów raportu rakieta osiągnęła wysokość co najmniej 10 000 km, a mogła osiągnąć 35 000 km. Urzędnicy amerykańskiej obrony wyrazili obawy, że zdolność ta mogłaby zostać wykorzystana do zniszczenia satelity na orbicie.
Czytaj też
Chiny to prawdopodobnie jedyny liczący się konkurent Stanów Zjednoczonych w rozwoju technologii kosmicznych, natomiast nie działa w tym obszarze w pojedynkę. Państwo Środka rozwija swoje relacje z innymi państwami, wśród których największym jest Rosja. Przykładem współpracy jest informacja, o której pisaliśmy już na łamach naszego portalu, a mianowicie podpisanie umowy z Chińską Narodową Administracją Kosmiczną dotyczącą współpracy w zakresie działalności kosmicznej na lata 2023-2027. Ma ona na celu m.in. stworzenie lunarnej stacji badawczej oraz kooperację przy innych projektach, w tym wspomniane wcześniej uzupełnianie globalnych systemów nawigacji satelitarnej Glonass i BeiDou. W kontekście projektu wspólnej placówki badawczej na Księżycu warto dodać, że Państwo Środka poszukuje partnerów również w innych regionach świata, czego dobrym przykładem jest ogłoszenie uczestnictwa Wenezueli w tym przedsięwzięciu.
Na koniec niniejszej analizy chcielibyśmy poruszyć kwestię regionów, o których rynki kosmiczne toczy się rywalizacja. Oczywistym obszarem nasuwającym się jest region Indo-Pacyfiku, natomiast w ostatnim czasie uwagę przykuł jeszcze jeden region, o którym w debacie publicznej nie mówi się głośno. Sektor kosmiczny na Bliskim Wschodzie to kolejny element składowy rywalizacji Waszyngton-Pekin, który w ostatnim czasie stał się coraz bardziej istotny. Chiny współpracują ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, z którymi planują wybudować wspólne centrum badawczo-rozwojowe w Abu Zabi. Państwa planowały również wyniesienia łazika należącego do ZEA w ramach chińskiej misji Chang'e-7. Amerykańskie zasady kontroli eksportu sprawiły jednak, że ChRL straciła partnera w misji księżycowej.
Czytaj też
Warto w tym kontekście przypomnieć wypowiedź szefa NASA - Billa Nelsona, który w wywiadzie dla portalu Politico stwierdził, że USA muszą wygrać z Chinami wyścig o Księżyc, na którym Pekin chce stworzyć bazę i zyskać kontrolę nad jego cennymi zasobami, a przede wszystkim wyprzedzić program kosmiczny Stanów Zjednoczonych. Były astronauta przyznaje, że Amerykanie muszą uważać, aby tajkonauci nie zajęli ważnego strategicznie punktu na powierzchni Srebrnego Globu pod pretekstem badań naukowych. Bill Nelson zauważył także, że w takiej sytuacji Chińczycy mogą nakazać trzymania się z dala od zajętego przez nich terytorium.
Stwierdzenie, że Państwo Środka w ostatnich latach dokonało dużego postępu w sektorze kosmicznym nie jest zaskakujące. Mimo tego, że Pekin przeznacza mniejsze fundusze na realizację misji kosmicznych w porównaniu do obecnego hegemona, jakim są w dalszym ciągu Stany Zjednoczone, to Państwo Środka potrafi dokonać postępu w tej dziedzinie w dość krótkim czasie. Dowodem są realizowane programy, które jak staraliśmy się zaprezentować, zdają się być coraz to odważniejsze.
Przewaga USA w domenie kosmicznej jest zauważalna, ale z drugiej strony z dnia na dzień wydaje się topnieć. Należy się przy tym spodziewać, że w najbliższych latach będziemy świadkami jeszcze większego militaryzowania tej przestrzeni, ze względu na to, że odpowiednio wykorzystana tworzy przewagę nad drugą stroną.
Opracowanie: Mateusz Mitkow/Wojciech Kaczanowski